Rozdział 17

2K 200 84
                                    

Gdy Kakashi usłyszał propozycję Zabuzy, poczuł jak chakra i krew zagotowały się w nim.

-On nie jest przedmiotem, by go oddawać z rąk do rąk, a poza tym, skoro wiesz jakim jestem ninja to zdajesz sobie sprawę, że nie porzucę dzieciaka!

Momochi patrzył na niego poważnym wzrokiem. "Dzieciak był ważny....widać to w jego postawie, ale czy to przez rodzinę, a może jakieś jego umiejętności....?"

-Jednak nadal nic nie zrobiłeś w jego sprawie....widać, że milczysz. Poza tym myślę, że dzieciak czuł by się o wiele lepiej z dala od tej jego "rodzinki".

-Nie pozwolę mu wkroczyć, na ścieżkę przestępstwa! Nie ma mowy!-warknął Hatake.- Minęły dwa miesiące....ale nie zostawię chłopaka na pastwę losu, ani na twoją łaskę!

-Eh...-westchnął Demon Mgły. Hatake był zbyt oddany Wiosce i nie widział, że za niedługo dzieciak stanie się albo bezdusznym narzędziem w ich rękach, albo przerażającym ninja, żądającym zemsty. "Tym lepiej dla mnie..."- I trzymaj się tego....bo dzieciak za niedługo sam może się pokusić o zemstę na was.

Mężczyzna oraz Haku wstali ukłonili się, a potem odeszli już nie odzywając się słowem.

***

-Zabuza-san?-odezwał się długowłosy, po kilku minutach skakania po drzewach.

-Hm?

-D-dlaczego pan tak po prostu odpuścił?-zapytał się Haku.

-Nie odpuściłem.....tylko najpierw chcę kilka rzeczy ustalić, zanim zajmiemy się tym dzieciakiem....

-C-co ma Zabuza-san na myśli?

-Przecież to Kakashi odmówił, a nie dzieciak-powiedział mężczyzna.- Jeszcze jeden błąd, a potem dzieciak zacznie szukać zemsty-mruknął.- A wtedy będziemy na niego czekać....

***

Cała drużyna siódma wracała do Konohagakure. Dzieciaki wydawały się zmęczone misją i jak zazwyczaj panowała między nimi prawie, że grobowa cisza. Gdy dotarli jednak przed bramę Wioski, Hatake przerwał ją.

-Możecie iść już do domów. To była ciężka misja i widzę, że jesteście zmęczeni. Ja zdam raport, a wy możecie się rozejść.

Genini kiwnęli głową, a ich sensei zniknął w kłębie dymu. Sakura chciała zagadać do chłopaków, ale Namikaze już zniknął. Lekko zawiedziona pożegnała się z Sasuke i poszła w swoją stronę. 

Uchiha natomiast szybkim krokiem, który okazywał jego entuzjazm wrócił do swojej dzielnicy. Wpadł do domu, gdzie zastał swoją mamę przy kuchni.

-Sasuke!-wykrzyknęła i podeszła by przytulić syna.-Jak poszła misja? Tak za tobą tęskniliśmy!

-Cześć, mamo...-powiedział chłopiec i spojrzał z dumą, na swoją matkę.-Odblokowałem sharingana-rzekł zadzierając głowę do góry.

Twarz kobiet na chwilę stała się zdziwiona, a zaraz po tym przerażona.

-Co się stało? Dlaczego? To była przecież tylko misja rangi C....-zapytała mocno wystraszona.

-Em....-chłopak nie spodziewał się takiej reakcji. Myślał, że jego rodzice będą z niego dumni....czemu się boi?

-Sasuke?-nagle do pokoju wszedł Itachi.- Wróciłeś, jak poszła wam misja...?

Jego ton głosu stał się niepewny gdy zobaczył minę matki.

-Odblokowałem sharingana-powtórzył chłopiec bratu. Niestety on również nie wydał się zadowolony.

***

-...-Fugaku milczał. Cieszył się, że jego syn zdobył klanowe doujutsu, ale wiązało się ono często z ciężkimi przeżyciami i silnymi uczuciami. To co opowiedział im Sasuke, według niego musiało wywrzeć na nim ogromne wrażenie, mimo że nie przyznaje się do tych uczuć.-....Mówisz, że gdy zobaczyłeś Naruto w takim stanie poczułeś złość, a zaraz potem chciałeś się wyżyć na tym tropicielu?

-T-tak...

-Jak dogadujesz się z Naruto?-zapytał mężczyzna. Ciekawość tego przypadku bardzo go interesowała.- Coś się wydarzyło podczas misji?

-....Ja i Sakura dowiedzieliśmy się, że Menma kłamał o Naruto, więc chcieliśmy z nim porozmawiać. Powiedzieliśmy mu, że jesteśmy drużyną, jednak on stwierdził że nie jesteśmy nią.....powiedział, że jesteśmy ludźmi. Mówił to z tak ogromnym obrzydzeniem i złością....nie wiem czemu, ale to trochę mnie zabolało.....też tego dnia, podczas potyczki z tym skrytobójcą, uratował mnie, a zaraz potem jakby poddał się podczas walki i nie próbował się trzymać krawędzi mostu. Wkurzyłem się i wtedy odblokowałem kekkei genkai. 

-Coś jeszcze?-zapytał się Itachi dla pewności, a odpowiedź ich nie zaskoczyła.

-No...podczas pierwszego starcia też próbował się poświęcić, uderzył siebie oraz klona wodnego Zabuzy notką wybuchową. Dodatkowo gdy został ranny nie używał bandaży od nich, nie pozwalał sobie pomóc....nie chciał nawet często jeść, a i tak nie ważne co robili był pierwszy na placu budowy i pomagał każdemu....to było frustrujące!

Mikoto Uchiha podeszła do swojego syna i położył dłoń na jego głowie.

-Denerwujesz się, bo uważasz go za przyjaciela i boisz się o niego....-powiedziała i przytuliła go.- Nie chcesz by robił sobie krzywdę i by cierpiał.....to niecodzienne-mruknęła.-Niecodzienne by ktoś z naszego klanu uaktywnił sharingana, bo bardzo martwił się o przyjaciela....

-Tak to prawda-stwierdził Fugaku.-Ale....to chyba dobrze... ciesze się, że chcesz być jego przyjacielem.

-Ale...on nie chce...-jęknął. Zdał sobie sprawę, że jego rodzice mają racje. Martwił się i czuł się winny. Przecież też źle myślał do czerwonowłosym, a okazał się dobrą osobą, która zupełnie nie dba o siebie. To go bolało i potęgowało poczucie odpowiedzialności za jego obecny stan.

-Chyba nie masz zamiaru się poddać?-zapytał Itachi.- ....Ten dzieciak nie ma dobrej reputacji, ale dla nas Uchiha nic to nie zmienia! Pokaż mu, że jesteśmy lepsi od plotek i możesz być jego przyjacielem.

-A....a co z jego rodzicami?-zapytał nieprzekonany Sasuke.- Co z Hokage?

-Cóż...-zaczął Fugaku.- Gdy was nie było pozostała trójka jego dzieci trochę namieszały, a on nie ma zamiar brać za to odpowiedzialności, więc głowy klanów zbiorą się by porozmawiać o sytuacji, bo nie była ona delikatna...ja oraz Kakashi mamy zamiar przedstawić co się dzieje z Naruto, a Shisui wypowie się na temat drużyny. Oczywiście wszystko jest zgodne z prawem, bo starszyzna przyznała nam moc i uprawnienia do tego.

-Co się stało?-zainteresował się młody Uchiha.

-Menma, Natsuki oraz Mei podpalili w czasie misji domy w dzielnicy Nara, chyba dwa lub trzy, a to przez to, że złamali zakaz używania technik bojowych w mieście. Chcieli złapać jakiegoś kota....ale nie byli na tyle cierpliwi, by zrobić to tradycyjnie. 

"Jedynie można je używać we własnych dzielnicach lub na placach treningowych i poza wioską." Pomyślał młody Uchiha.  

Zatraceni |Naruto|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz