Rozdział 11

2.1K 195 49
                                    

Hatake po spowiedzi pana Tazuny o problemach w Kraju Fal, o jego chęci pomocy tym zgnębionym ludziom, o ohydnym Gato, który wyplewił z ludzi nadzieję, jedynie kiwnął głową. Chciał im pomóc, ale to nie znaczyło, że mógł zabierać dzieciaki na niebezpieczną misję. Gdy starał się więc przemówić bachorom do rozsądku to Uchiha i Haruno zaparli się. Chcieli pomóc. Nie mogliby sobie wybaczyć, gdyby dali się odepchnąć od tej misji. 

Zmusili jednookiego do pójścia dalej w stronę Kraju Fal i do wypełnienia zadania. 

***

Byli już blisko miasta, w którym mieszkał budowniczy. Mężczyzna chciał ich ugościć w swoich skromnych progach, jednak nim dotarli poczuli uderzenie. Kakashi podciął im nogi przez co cała czwórka upadła na tyłki, a zaraz potem nad ich głowami świsnął ogromny miecz, który wbił się drzewo.

Jakiś mężczyzna o ciemnych włosach i nagą klatką stanął na wbitym ostrzu. 

-Dzień dobry....Czy pan to niejaki Zabuza Momochi?-zapytał się Kakashi, niby ignorując zagrożenie.- Słynny Demon z Kirigakure?

-A ty jesteś Hatake Kakashi.... Kopiujący ninja Konohy.

-Hai, hai....to ja-powiedział szarowłosy. Kunai przeleciał tuż przy policzku szarowłosego i wbił się nieopodal w trawę. 

-Walcz ze mną....-powiedział mężczyzna z wielkim mieczem. 

Szarowłosy spoważniał.

-Trzymajcie się z dala-powiedział do uczniów.

Pole walki otoczyła gęsta mgła, a po chwili genini mogli jedynie wsłuchiwać się w dźwięk uderzania metal o metal. Chakra zaczęła wyciekać z obu ninja i wrzeć podczas ataków. Jednak dzielne dzieciaki stały przy zleceniodawcy i otoczyły go by móc obronić w razie potrzeby. Jednak odgłosy walki sprawiły, że ich nogi zaczęły lekko drżeć. Kakashi skupił się na przeciwniku, który zdawał się znać wszystkiego jego zagrywki. Wydawał się idealnie dostosowywać do jego ruchów, ataków...tak jakby czytał z niego, lub wiedział więcej o nim niż on sam o sobie.

Zabuza odskoczył i zaczął składać pieczęć, a zaraz za nim Hatake powtórzył jego ruchy. Mierzyli się wzrokiem gdy nagle obie techniki wodne zderzyły się wywołując falę.

Szarowłosy został wepchnięty na taflę wody. Jednak nie przejął się i zaczął ponownie atakować przeciwnika. Technika ognia zderzyła się i uderzyła ponownie technikę wodną. Para rozniosła się jeszcze bardzie zagęszczając powietrze między ninja. Kropelki wody osiadły się na ubraniach i włosach jounina z Konohy.

Dzieciaki stały nadal na środku pola wsłuchując się w odgłosy lasu oraz bicie własnych serc, które zagłuszały im odgłosy walki, mimo to nadal stali na pozycjach, przygotowani do walki. Wtem wszystko ucichło, a mgła się rozrzedziła ukazując im przerażający widok.

Ich sensei był trzymany w wodnym więzieniu, a zaraz przy nim utrzymując technikę stał Momochi. Uchiha wycofał się o krok przygotowując się jakby do skoku. Nagle jednak obok jego twarzy przeleciała mu czerwona smuga. 

Naruto wybiegł do przodu, jakby chcąc jakkolwiek zaradzić tej sytuacji. Jednak przeciwnik stworzył wodnego klona i wysłał go na dzieciaki, ze słowem.

-Zabij.

Namikaze jednak nie przejął się tym wybiegł praktycznie przed kolna i starł się z nim w taijutsu. Wtedy pozostała dwójka ożyła. Gdy ich towarzysz zajął się sobowtórem oni rzucili się na pomoc mistrzowi. 

Sasuke wyciągnął kunai i shurikeny. Broń świsnęła w powietrzu mając na celu zranienie Zabuzy, ten jednak zaczął odbijać ataki i żadna broń nie dosięgła celu. Jednak nie zauważył jak różowowłosa dziewczyna dzięki odwróceniu uwagi podeszła na tyle blisko by móc wbić kunai w ramię trzymające ich mistrza w pułapce. Demon Mgły warknął odruchowo odskoczył, jednocześnie wypuszczając jounina z pułapki. 

Hatake stanął i spojrzał na przeciwnika wściekły.

-Sakura, Sasuke dziękuję, ale teraz wycofajcie się-powiedział.

-Wolałbym by jednak nikt się nie ruszał-powiedział Zabuza i wskazał za ich plecy.

Klon ninja z mgły trzymał Naruto za gardło. Chłopak zwisał jednocześnie próbując się wydostać z uścisku, który odbierał mu oddech. 

-Jeden ruch Hatake, a złamię kark bachorowi-warknął Demon.

Kakashi stanął w półkroku. Namikaze patrzył kątem oka na sytuacje, nie rozumiejąc wahania shinobi, chociaż głęboko w sobie poczuł dziwne przyjemne ukłucie widząc, jak jego mistrz na tą groźbę staje w miejscu.

Ale te uczucie zostało zdławione przez niezrozumienie. Czuł, że to teraz przez niego są w impasie, a ostatnim co chciał to być balastem dla drużyny. Delikatnym ruchem dłoni sięgnął do bandaża na udzie, a zaraz po tym przekierował odrobinkę chakry o materiału.

Syk trwał zaledwie milisekundę, potem wybuch rozbudził wszystkich dookoła. 

Genini przerażeni spojrzeli na miejsce gdzie przed chwilą, jako zakładnik wisiał ich towarzysz. Klon Zabuzy rozpadł się, a chłopiec padł na ziemię.

Szarowłosy poczuł ogromny gniew i nienawiść do Momochiego.

Nie odezwał się jedynie spojrzał na mężczyznę i odsłonił swoje drugie oko, które zdobiła czysta czerwień.

Zatraceni |Naruto|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz