Rozdział 40

1.9K 210 84
                                    

Naruto wziął szybki zimny prysznic by odrobinę zmniejszyć pieczenie na skórze...niestety nie tylko z powodu niedawno nabytych ran na egzaminie. 

Otworzył, podarowaną przez Shizune-san, apteczkę i zgodnie z jej poleceniami zaczął ponownie opatrywać się, gdy skończył spojrzał przez okno na uśpioną Wioskę. Tylko niektóre latarnie świeciły lekkim żółto-pomarańczowym blaskiem. Chłopak chwilę wpatrywał się w ciemne niebo, a widząc mrugające gwiazdy czuł smutek. Nagle zauważył swoje odbicie w szkle. Może i było niezbyt wyraźne, ale mimo wszystko dało się dostrzec plamę na policzku dzieciaka. Ten przypomniał sobie Tazunę-san'a, jak mężczyzna nakleił mu plaster, maskując pierwszy w jego życiu siniak otrzymany przez ojca. Żałował, że nie był to ostatni. Położył się zakrywając kołdrą, aż po nos, by nawet ciemność nie mogła zobaczyć jak zaciska zęby, by zdusić w sobie płacz.

***

Zebranie głów klanu oraz starszyzny właśnie się zaczęło. Nikt nie spóźnił się, a cisza na sali była tak ciężka, że zwykły ninja mógłby mieć trudności z oddychaniem. Fugaku Uchiha wyprostował się i rozejrzał po zebranych. Shisui oraz Kakashi siedzieli z jego prawej strony cicho czekają na odpowiednią chwilę. Wszyscy wydawali się zdenerwowani, może sytuacją, która była dość ciężka do rozgryzienia? Może tym co zaraz miało nastąpić? Jednak wielu najpewniej dlatego, bo nie mogli uwierzyć, że Czwarty Hokage zmusił ich do tego. 

-Dobrze...-odezwał się Nara Shikaku. Westchnął przeciągle i wbił swój wzrok w oczy głowy klanu czerwonych wachlarzy.- Wszyscy znamy swoje zatargi z dziećmi Namikaze, jednak chciałbym usłyszeć od twojego ninja coś więcej. Jak i chętnie się dowiem, czemu, Hatake, ty również tutaj zawitałeś-powiedział rzucając szarowłosemu spojrzenie.

Jounin opiekujący się szóstą drużyną wstał i pewnym wzrokiem rozejrzał się.

-Nie będę próbował delikatnie mówić o mojej drużynie, bo jako mistrz mam za zadanie ich wyszkolić, a niestety Hokage-san mocno utrudnia mi to-odezwał się pewnie z lekkim gniewem w głosie co już mocno zdziwiło zebranych.- Najpierw chciałbym wszystkich zebranych przeprosić za złote rodzeństwo, ale każda moja próba zdyscyplinowania ich spala na panewce. Najpierw zacznę od tego, co najbardziej może was zdziwić, moja drużyna nie przeszła testu na genina...-Shisui zobaczył jak brwi niektórych drgnęły lekko, ale zaraz opanowali emocje.- ...z polecenia Hokage nie miałem im go przeprowadzać, myślałem że to z powodu, iż sam już tego dokonał, ale wychodzi na to, że te dzieciaki na pewno nie zdały by go. Nie potrafią współpracować, nie słuchają się rozkazów i lekceważą moje polecenia. Ich misje są tego świetnym przykładem. Przepychają się by ukończyć swoje zadania jako pierwsi z drużyny, jakby mieli za to dostać laury, przez co dochodzi między nimi do sprzeczek, następnie dochodzi do rękoczynów. Mimo moich wielu skarg nadal nasz przywódca to puszcza mimo uszu, przez co teraz stoję tutaj oraz muszę Państwu się skarżyć. 

Głowy klanu widząc, że Uchiha skończył spojrzeli na Kakashiego, który kiwnął głową rozumiejąc, że musi zabrać głos.

-Ja niestety przychodzę tutaj ze sprawą najstarszego syna Hokage-powiedział i chwilę zaczekał, aż uznał, że ta wiadomość dotarła do wszystkich.- Naruto mimo wielu...skarg na niego oraz jak to uznał mój mistrz, potrzeby zdyscyplinowania go, raczej wydaje się bardzo odstawać od rodzeństwa.

-W dobrym, czy złym znaczeniu?-zapytał Hyuuga mając dość prób delikatnego doboru słów, przez Kopiującego Ninja.

-Złym....jednak na pewno nie takim jaki ,Hyuuga-dono, się spodziewa- Kakashi wysłał wściekłe spojrzenie zebranym. Ta złość nie była wymierzona w nich, Hatake chciał pokazać jak bardzo zawiódł się na byłym nauczycielu, więc nie miał zamiaru maskować emocji.- W Naruto wrosła maska obojętności i chłodu. Nie pozwala się dotknąć, podejść, czy nawet sobie pomóc. Takie zachowanie nie pasuje do dziecka, nawet jeśli ma zostać shinobi...

-Hatake...-odezwała się przywódczyni klanu Inuzuka.- Do rzeczy.

-...Podczas naszej pierwszej misji poza Wioską, Naruto "poświęcił" się, by utorować drogę przyjaciołom, przez co został mocno poparzony. Gdy oddałem go w ręce gospodyni, która chciała go opatrzyć, wróciła delikatnie mówiąc przerażona...Był wychudzony do kości, przez całą misję praktycznie nie jadł, a starał się pomagać jak najwięcej. Nie pozwala, nadal, reszcie drużyny zbliżać się do niego, jednocześnie podczas egzaminu, gdy odebrał mi samodzielnie dzwoneczki oddał je im i chciał odejść z drużyny.... Już po pierwszym dniu zrozumiałem, że dziwnie się zachowuje nie bez powodu, więc.....kazałem moim ninkenom śledzić go za dnia i w nocy....nawet w domu.

Niektóre głowy klanu głośno wciągnęły powietrze, a inne wytrzeszczyli na niego oczy.

-Odarłeś to dziecko z prywatności!?-zapytał wzburzony Akimichi.

-Tak...i nie żałuje tego-powiedział jounin drużyny siódmej.- Wiem, że trudno będzie Państwu uwierzyć w to co teraz mam zamiar powiedzieć, ale chcę by byli Państwo doinformowani w tej sprawie....Naruto omija każdy posiłek w domu, ze względu na strach przed własną rodziną...Menma zrzuca na niego każde najmniejsze przewinienie, a Hokage-sama nawet znając prawdę karze dzieciaka....moje przywołańce były nawet świadkami jak podniósł rękę na niego.

Ludzie patrzyli na niego oniemiali.

-...Od pewnego czasu rodzina Fugaku-dono stara się jak może również pomóc dzieciakowi, ale nadal bardzo powoli nam to idzie. Jest tak nieufny, że uciekł ze skrzydła szpitalnego zaraz po egzaminie, a potem zniknął mi oraz Tsunade-sama z oczu.....nie dość tych kłopotów to Hokage-sama wysyła nas już jutro na misję do kraju Ziemi, a ona sama jest mało co warta uwagi-powiedział jednooki. 

-....Wasza podróż w tą i z powrotem zajmie miesiąc.....możecie nie zdążyć na trzeci etap-stwierdził Hyuuga.- Mogłeś odmówić.

-Próbowałem....proponowałem nawet inną drużynę geninów, ale nadal upierał się przy tym, chociaż chyba wolę ich zabrać niż bać się, że Menma bądź, Namikaze-sama zrobi coś Naruto, a ten nie będzie mógł wystąpić do egzaminu.

Wszyscy ucichli analizując słowa byłego ucznia przywódcy Wioski. Głowy klanów miały spuszczony wzrok. Gdyby usłyszały to od kogokolwiek innego wyśmiali by tą osobę i oskarżyły o zdradę Wioski, ale.....to był uczeń samego Hokage, sam Hatake Kakashi, ostatnia osoba, która by doniosła o czymś tak okropnym na własnego przywódcę.

-....-Nara podniósł głowę i spojrzał smutnym oraz jednocześnie wściekłym wzrokiem.- Gdyby ktoś inny oskarżył naszego przywódcę o to pewnie skoczyłbym mu do gardła, ale.....patrząc na ciebie Kakashi, muszę zaakceptować, że to prawda....

Zatraceni |Naruto|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz