Rozdział 61

1.5K 180 77
                                    

Shinori stanął przed przeciwnikiem. Jego dłoń pojawiła się na kaburze z bronią, która o dziwo jeszcze nie została otwarta. Poważnym wzrokiem wbijał przeciwnika w ziemię, który nadal drżał z emocji po "rozmowie" z bratem.

"Pff...nawet nie potrafi skryć emocji, to nie ninja, a rozpieszczony bachor, ale....to chyba każdy powinien wiedzieć..."

-Dobrze...-mruknął znudzony sędzia.- Uwaga!....Zaczynajcie!

Menma wyskoczył na przeciwnika, ale ten zgrabnie uchylił się i podstawił mu nogę, przewalając go na ziemię.  Blondyn przeturlał się i wstał, by zaraz ponownie zaatakować. Wyjął broń. Rzucił się wprost na oponenta. Białowłosy jednak nie marnował czasu i również wyciągnął kunai'a parując od razu cios.

Iskry wyleciały w powietrze parząc ich policzki. Dwoje geninów odskoczyło od siebie by po chwili znowu zaszarżować, w drugiej dłoni białowłosego pojawił się również kunai. Nim Namikaze zorientował się jego broń zakleszczyła się w uścisku pomiędzy ostrza przeciwnika, a zaraz jego broń wyleciała w powietrze i wbiła się w ziemię. Menma wkurzony wycofał się składając pieczęcie.

Płomień buchnął z ust złotowłosego chcąc spopielić wroga, ten jednak sam uderzył własną techniką ognia. Wybuch roztoczył się po arenie. 

-Pff.....chcę troszkę przynajmniej zabawić...-mruknął do siebie Shinori. Zza pleców wyciągnął tanto i rzucił się w dym. Nie musiał widzieć przeciwnika, z kilometra mógłby idealnie wyczuć jego buzującą chakrę. Chłopak niezauważenie znalazł się tuż przed przeciwnikiem i uderzył kolanem o jego brzuch wyrzucając go ze ślepej strefy. Pobiegł za nim i od razu wycelował w jego twarz ostrzem. Ten ledwo mijając czubek klingi wycofał się chcąc zwiększyć dystans, na co białowłosy mu nie pozwolił. Niczym cień ponownie pojawił się zaraz przed nim i wybił go uderzeniem w powietrze, nie chciał dać mu żadnego oddechu, jednocześnie miał w pamięci, by go za bardzo nie "skrzywdzić". Chciał lwią część przyjemności oddać Naruto....pokazać mu, że zemsta jest bardziej przyjemna od siedzenia cicho....biernie. 

Nagle ciemna, fioletowa chakra rozbłysła wokół syna Hokage. Nie zrobiło to jednak wrażenia na przeciwniku, mimo iż tłum cywilów i wielu ninja zaczęło wiwatować widząc potęgę i siłę młodego chłopca. Jednak obcy ninja oraz genini, znający go wraz z sensei'ami stali lekko zdenerwowani. Hinata przytuliła do piersi swoje dłonie. Z jednej strony ta chakra przerażała ją, bo gdyby nie interwencja Shisui-sana wtedy, mogłaby nadal leżeć w szpitalu w stanie ciężkim lub gorzej. Jednak głównie czuła złość, że ich przywódca pozwolił na tak jawną niesprawiedliwość wobec niej i pozostałych uczestników. Ta moc...nie była jego, nie pochodziła z treningów czy genów, a z manipulacji i może nawet szczęścia. Dlaczego ona i inni uczestnicy mieli mieć pod górkę, gdy Menma hulał po Wiosce robiąc co mu się żywnie podoba i dostając wszystko na co wskaże palcem?! Hyuuga nie lubiła określenia księżniczka, którą ją darzono, bo kojarzyła się jej właśnie z kimś takim jak Uzumaki, zarozumiały, egoistyczny....zupełne przeciwieństwo.....jakichkolwiek cnót! Sama nie chciała być taka jak on i wiedziała, że musi teraz mocniej i ciężej pracować by pokazać, że takie odpuszczanie jednostkom jest nieodpowiednie. 

Namikaze szarpnął pazurami by rozorać koszulkę Shinori'ego, ale ten uniknął jego ataku. Kurz i pył roztoczył się, gdy dzieciaki wyskoczyły by stanąć po przeciwnych stronach areny. Fioletowa kula zaczęła wirować w dłoni blondyna opanowanego przez złość. Ohydny uśmiech pojawił się na ustach Namikaze. Ninja z Kirigakure westchnął w głowie.

"Naprawdę nie wierze, że ten dzieciak jest tak głupi by używać swojego ASA w rękawie już na pierwszej walce..." Pomyślał. Jego brew lekko drgnęła gdy zobaczył, że chłopak naprawdę nie żartuje i ma zamiar użyć tego całego rassengana. "Przyszło mi przegrać z prawdziwym debilem ( dop. aut niczym ty Słoneczniku2  ; ) )....mam nadzieję, że przynajmniej widowisko będzie tego warte."

Białowłosy przesłał część swojej chakry do ostrza trzymanego w dłoni. Klinga zalśniła błękitnym światłem ukazując ukrytą na niej pieczęć.

-Suiton: Mizukiri-szepnął. 

Blondyn wycelował swoją technikę w twarz oponenta. Ten jednak niewzruszony stał lekko balansując na nogach, gdy tylko Namikaze znalazł się na wyciągnięcie ręki wyskoczył i przeciął swoim tanto fioletową kulę wirującą w dłoni bachora. 

Ziemia została wyrwana spod ich nóg i wyrzuciła geninów w górę. Uzumaki przekoziołkował i upadł ze szczękiem na podłogę. Podniósł się na łokciach chcąc rozejrzeć się za przeciwnikiem....który stał tuż nad nim. Białowłosy patrzył zdegustowany na leżącego przed nim "ninja".

-Eh....-mruknął tak by tylko Namikaze mógł to usłyszeć.- Na prawdę żałuję, że to robię ale....cóż-zaśmiał się pod nosem.- Jakaś durna ranga mało świadczy o mojej sile, a chcę sobie popatrzeć jak dostajesz nauczkę za lata bólu-mruknął i podniósł rękę w górę.- Poddaję się!-krzyknął.

Widownia zamilkła. Nawet sędzia nie był w stanie cokolwiek powiedzieć. Zanim jednak ktokolwiek zdążył skomentować jego postanowienie, dzieciak już stał wśród ninja z Kirigakure i Akatsuki, chociaż dla innych wyglądali jak standardowi shinobi, których w dziwny sposób nie sposób było zapamiętać.

-Czemu?-zapytał się brązowowłosy dwunastolatek o imieniu Hoki.

-Po prostu pomyślałem, że Naruto z przyjemnością porozmawiałby z bratem na arenie-powiedział patrząc wprost na swoją sensei.

-Dlatego wolałeś pokazać swoją siłę, a potem pozwolić mu "dokończyć" zabawę?-spytała, chociaż wszyscy wiedzieli, że było to stwierdzenie.-Czemu sądzisz, że Naruto się złamie?

Mei-san potrafiła bez przeszkód i faworyzowania określić co się stanie na arenie, dlatego z jednej strony przypuszczała, że jej uczeń postąpi tak....irracjonalnie, a z drugiej lekko ją to zaskoczyło.Jednak teraz była świadoma jak potoczy się reszta walk. Nawa wygra, brutalnie lub nie, unieszkodliwiając przeciwnika, jednak Shinori mógł wygrać z czerwonowłosym w następnej rundzie.....chociaż przypuszczalnie po tym co mówił Obito nikt nie miał szans, przeciwko niemu, ale....czemu tak po prostu oddał pasjonującą walkę? Nawet jeśli chciał sprawiedliwości dla tego bachora, to ryzykowanie swoją rangą, dla podejrzenia przełamania się Uzumakiego, było co najmniej  nierozsądne...niczym stawianie wszystkiego na jednej szali.

-Bo już to zrobił.....-odpowiedział białowłosy uciszając każdą myśl zebranych.-Już powiedział co zrobiła mu jego rodzina, w poczekalni-powiedział nagle białowłosy. Na chwilę zawiesił wzrok na sensei, po czym przeniósł wzrok na shinobi o czarnych włosach, który stał kilka rzędów za nimi. 

Genin nie był pewny, czy usłyszał jego słowa, czy też po prostu czytał z jego ust, ale wzrok sławnego Migającego Ninja, mówił jedno- zrozumiał co powiedział i najwyraźniej był bardzo.....przerażony wizją nie tak dalekiej walki.

*********************************************************************************

Love ya! 

Zatraceni |Naruto|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz