Rozdział 65

1.6K 188 180
                                    

Naruto i Menma stali naprzeciw siebie. Widownia cicho obserwowała dwóch braci, którzy wysyłali sobie obojętne oraz wrogie spojrzenia. 

Starszy czuł jak jego oko, aż pulsuje, a ból był prawie nie do zniesienia, jednak nic bardziej nie zaprzątało mu głowy niż czekający go pojedynek. Postanowił....nie pozwoli sobie na przegraną.... lepiej.....nie pozwoli sobie na zranienie.

Czerwonowłosy obniżył swoją pozycję, mocno uginając kolana. Widząc to młodszy również przygotował się.

"Nie mam zamiaru przegrać, z  taką porażką jak ty..."Pomyślał złotowłosy zaciskając zęby.

-Gotowi?-mruknął niemrawo sędzia.- Zaczynajcie!

Blondyn wybił się do przodu i wymierzył w brzuch brata. Jednak zanim postawił pierwszy krok, Naruto już zjawił się zaraz za nim, ale..... Nawet nie ruszył do ataku na młodszego. Stanął i czekał, aż Menma zauważy jego zmianę położenia. W kilka sekund tak się stało i furia zorientował się z braku przeciwnika przed sobą. Młodszy odwrócił się do niego pełen wściekłości i znowu rzucił się na brata.

Tym razem czerwonowłosy jedynie unikał jego ataków spokojnie mieszając wszystkie znane mu style walki. Dla niego ruchy przeciwnika były zbyt wolne by go dosięgnąć. Chłopak omijał uderzenia wprawiając widownię w zatrwożenie, jako obserwator łatwiej było zobaczyć jak raz po raz Naruto niczym wiatr omijający góry, unikał uderzeń, a zaraz potem twardo stąpając wymija pięść wytrącając z rytmu przeciwnika.... A jeszcze nawet raz nie zablokował ataku czy nie wymierzył żadnego. W końcu zbulwersowany Menma krzyknął mu w twarz.

-Przestań, kurwa, uciekać!

Lekkie napięcie na jednej stronie twarzy Naruto powiedziało blondynowi, że chłopak podnosi brew w zdziwieniu.

-Skoro tego chcesz... - padło z jego ust.

Starszy stanął niczym kołek na prostych nogach i czekał.... Czekał na uderzenie. Młody nie potrzebował lepszego zaproszenia.

Wystrzelił z pięścią na twarz brata. Gdy knykcie tylko znalazły się kilka milimetrów od twarzy czerwonowłosego, ten raptownie się uchylił, a sam wymierzył uderzenie w brzuch blondyna, który zachwiał się i zaczął kaszleć.

-Nie mam zamiaru uciekać-powiedział pusto, przyprawiając tłum o drżenie. - Mam dosyć faworyzowania ciebie, przez Wioskę i rodziców..... Mam dosyć obrywania za twoją zabawę. Dlatego.... nie będę uciekać.....sprawię, że ty zaczniesz.

Lekki uśmiech pojawił się na jego ustach, a trybuny ucichły, by zaraz cywile i większość ninja wystrzeliła w górę dopingując starszego. Tylko nieliczni siedzieli przerażeni jego słowami, bo groźba w jego głosie, postawie i słowach wrzynała się im w pamięć, co było tak dziwne.... Tak niecodzienne i przerażające, jakby dzieciak, którego znali właśnie został zastąpiony.

Itachi spojrzał się na przyjaciela, który zaskoczony nie mógł oderwać wzroku od starszego. Shisui wiedział, że najstarszy syn Hokage w końcu się złamie, ale teraz nie wiedział czy to dobrze czy źle? Przecież teraz ma wielu po swojej stronie, ale.... Czy to nie oznaczało, że będzie szukać zemsty?

-Miałeś rację-mruknął ponuro syn przywódcy klanu Uchiha.

-Boję się... - wyznał jounin opiekujący się szóstą drużyną. -... Że za niedługo wszyscy z chęcią oddamy każdy skrawek nas samych, prosząc bóstwa o to bym wtedy nie miał racji.

Itachi rozejrzał się i dostrzegł sporą grupkę geninów, ich jouninów i przywódców klanów, którzy wydawali się już żałować, że tak odwlekał sprawę Naruto w czasie, jednak jednocześnie kątem oka dostrzegł grupę z Kirigakure. Oni również nie wydawali się szczęśliwi na ten widok.... Mógł przysiąc, że widzi w nich strach, przejęcie i smutek.

W tym czasie fałszywy Mizukage zaczął przyglądać się uważniej staremu nauczycielowi, mógł przysiąc, że widzi w nim zdenerwowanie i ledwo powstrzymuje przed nimi wybuch.

-Hokage-sama...-mruknął zwracając jego uwagę. - Proszę się uspokoić, bo jeszcze Panu żyłka pęknie.

Namikaze szczęknął zębami, ale Obito już odwrócił się nie zwracając na niego uwagi. Zbiegły Uchiha spojrzał na Kazekage, który zamiast na walkę był mocno skupiony na własnych dzieciach. Jego najmłodszy syn został otoczony przez rodzeństwo i jouninów, którzy przybyli by towarzyszyć przywódcy.
Garaa trzymał się mocno za głowę i jednocześnie wspierał na siostrze. Wyglądał jakby bardzo cierpiał. Widząc, że został przyłapany przez Kazekage, odwrócił się i patrzył dalej na pojedynek.

Naruto zaatakował. Nie musiał się zbytnio wysilać, by jego uderzenie trafiło Menmę prosto w bok. Blondyn odskoczył do tyłu chcąc dodać sobie czasu, ale kolejne uderzenie również go dosięgło. Młodszy obniżył mocno środek ciężkości i przygotował się do obrony na szybko chcąc aktywować Przeklętą Pieczęć. Naruto czekał. Chciał go pokonać w podczas jego najsilniejszej techniki. Nie ruszył się, patrzył jak fioletowa energia zaczęła otaczać ciało brata.

Menma uśmiechnął się perfidnie myśląc, że ma wygraną w kieszeni, jednak jego brat stał spokojnie, bez strachu patrząc w jego oczy. Wkurzony blondyn skoczył i zamachnął pazurami przymierzając się do gardła Naruto. Ten odskoczył o włos omijając szpony. Czerwonowłosy zacisnął zęby, jego chakra nagle zaczęła wrzeć niczym gotującą się woda. Jego prawe oko zaczęło piec obraz w nim zmętniał, a on stracił panowanie nad sobą i uderzył z całej siły w łokieć prawej ręki antagonisty. Staw wygiął się z chrupnięciem na drugą stronę. Kość przebiła skórę pokazując czerwone mięso mięśni, które zaraz zostało zakryte przez czerwoną ciecz.

-AAAAAA.!!!!-głośny skowyt wyrwał się z ust Menmy, ale nie upadł, nie zemdlał. Złapał drugą dłonią uciskając ranę. Spojrzał w furii na starszego brata. Cała arena tonęła w ciszy. Nikt nie spodziewał się, że czerwonowłosy jest do tego zdolny. Genini odwrócili wzrok i zadrżeli. Jednak wokół rany Menmy zaczęła się zbierać chakra trzymając uszkodzoną kończynę tak by nie zwisała bezwładnie. Pot wystąpił na skroni blondyna.

-Zabiję cię! - krzyknął na całe gardło.-Zajebię cię porażko! Wcisnę cię w mur!

-Próbuj....ojciec już rzucał mną o ścianę-powiedział, a nawet ptaki umilkły. Wiatr stanął przerażony słowami chłopca, bo nawet on nie wiedział o nieszczęściu dzieciaka. Nawet Akatsuki zadrżeli ze wściekłości słysząc te słowa. Nie mieli pojęcia.... Nikt nie miał pojęcia oprócz Kakashiego.

Wzburzony duch Wiatru zwiał targając za włosy wszystkich zebranych. Podniósł grzywkę Naruto smagając jego powieki, jednak szybko wycofał się pokazując kolory oczu i.....

**********************************************************************

Yep! Następny rozdział 11.07 

<3

Do zobaczenia

Zatraceni |Naruto|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz