Rozdział 70

1.6K 171 89
                                    

-Orochimaru!-krzyknęła Tsunade widząc jak czarnowłosy rzucił przywódcą ich wioski o ścianę.-Co ty sobie...!-zaczęła, ale wężowaty miał ją w poważaniu.

-Dlaczego do cholery masz MOJĄ pieczęć na karku, którą kazałem ci ją zniszczyć lata temu?! Ty i twój syn....CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?!

Był to chyba pierwszy raz, gdy z zazwyczaj zachrypniętego gardła sanina, wydobył się krzyk.

-C...-Jirayia chciał o coś zapytać, ale jego przyjaciel już nie powstrzymywał się. Przywołane węże otoczyły zebrany i unieruchomiły wszystkich zebranych oprócz własnego Pana.

-Co ty do cholery robisz?-krzyknęła Tsunade, myśląc iż jej przyjaciel właśnie ich zdradził.

Czarnowłosy złapał za ubranie przywódcy i odsunął kawałek materiału pokazując zebranym czarną okrągłą pieczęć, którą ledwo dało się odczytać.

-Jesteś szalony! Te pieczęcie nie były ani trochę przeznaczone do użytku, były zbyt wadliwe! Znając wyniki badań i ile to żyć zabrało nadal zrobiłeś to sobie i temu dziecku? -mężczyzna był w furii.

-...-blondyn spojrzał na niego zimnym wzrokiem, ale to nie zmiękczyło sanina, a wszyscy, nawet dopiero co przebudzona Kushina, przyglądali się całej sytuacji z nie małym szokiem.- Ja....

-Nie wiem, czemu tak bardzo znęcasz się nad Naruto, ale to chyba jedynie frustracja, że sam jesteś jebanym potworem.

Orochimaru wyszedł z pokoju, pozostawiając zebranych. Jego węże również odeszły, gdy tylko ich Pan opuścił szpital.

***

-Nie wiem co z nim nie tak i teraz, gdy tak o tym myślę, żałuję, że nie przytrzymałem go dłużej i nie sprawdziłem tej pieczęci-mruknął wściekły na siebie sanin.

-Dlaczego?-zapytał się Hiashi.

-To, że są one niebezpieczne dla otoczenia już wiecie....jednak ich działanie na ciało użytkownika jest równie, jak i nie bardziej niebezpieczne....

-Możesz rozwinąć?-zapytał się mrukliwie Nara.

-Stworzyłem dwie pieczęcie-westchnął Orochimaru.- Lub inaczej dwa prototypy. Jedna miała za zadanie wysysanie naturalnej energii z otoczenia przez cały czas, a druga miała sama ją kumulować dzięki specjalnym znakom, odblokowywać dodatkowe kanaliki chakry i zwiększyć siłę użytkownika. Obie pozwalały na szybszą regenerację ciała i chakry. Miały być wsparciem dla shinobi, jednak były wadliwe. Przeżywały osoby tylko o silnych kanalikach lub gdy sami posiadali już spore pokłady-powiedział naukowiec.- Dodatkowo, nawet wtedy były zbyt niebezpieczne i czasami wypalały użytkownika od środka, czy nawet wpływały na inne układy w ciele. Kilka razy byłem światkiem, jak dorosły i silny shinobi pada na ziemię wypluwając z siebie spalone wnętrzności. Dlatego zrezygnowałem z tego...

-Więc dlaczego Minato i Menma jeszcze żyją-zapytał się Nara.

-Nie wiem, ale nie wierzę, że nie mają, żadnych powikłań. Albo jeszcze ich nie odkryli...albo ukrywają to by wyjść na silniejszych niż tak na prawdę są.

-Myślę, że nie powinniśmy na razie o tym dyskutować-wtrącił się Fugaku.

-Masz rację-odpowiedział mu Hiashi i wszyscy ponownie skupili się na kuli. Trwali w ciszy czekając na jakikolwiek ruch Naruto. Wtem chłopiec niczym rażony prądem obrócił się do tyłu.

Głowy klanów zainteresowane nagłym ruchem chłopca wytężyły wzrok. W kuli na chwilę pojawił się obraz czarnego płaszcza z czerwonymi chmurami, a zaraz po tym kula pękła na pół kończąc swoją służbę.

Zatraceni |Naruto|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz