Rozdział 55

1.7K 184 71
                                    

"Jeśli będziemy kłamać....dzieciak to odkryje....nie jest głupi i ma w sobie...coś dziwnego, co mnie przeraża i ciekawi..." Pomyślał Tobi. "Chyba nie mam wyboru"

Mężczyzna zdjął swoją pomarańczową maskę ukazując twarz do połowy ukrytą w bliznach. Oko, które do tej pory było zakryte, posiadało jedno z najbardziej potężnych kekkei genkai, rinnegana. Włosy miał ścięte na krótko, a spojrzenie, mimo że srogie, nie było chłodne.

Towarzysze mężczyzny drgnęli widząc jego twarz. Po wypadku nigdy nie pokazywał jej, nawet przyjaciołom.

-Nazywam się Obito Uchiha-powiedział przedstawiając się.- Razem z Konan, Kakuzu oraz Hidanem przyszliśmy się przekonać jaki jesteś....czy jesteś taki sam jak my-powiedział zagadkowo. Nie widząc żadnego odzewu od strony chłopca zmusił się do milczenia. To nie miał być wykład, a rozmowa jak znajomy ze znajomym.

Naruto chwilę czekał, aż facet zacznie mówić dalej, ale widział zaparcie w jego twarzy. Nieznajomy chciał zmusić go do dialogu.

-To znaczy?-chłopiec poddał się ukłuciu ciekawości.

-Każdy z nas....można powiedzieć, że ma swoje demony... Tak jak ty zostałeś odrzucony przez rodzinę i Wioskę, my również zostaliśmy wyrzuceni niczym zbędne śmieci na ulicę. Konan oraz trójka jej przyjaciół, została najpierw przyjęta przez Trójkę Saninów jako uczniowie, a potem wykorzystani jako wabiki dla wroga w jednej z bitew....na końcu pozostawieni na śmierć. 

Uchiha czekał chwilę, aż westchnął i zaczął mówić dalej.

-Rodzina, żona oraz dwójka dzieci Hidana została zabita przez przeciwników religijnych.....Kakuzu przez połowę swojego życia zbierał pieniądze by ratować swoją wieś, ale w końcu spóźnił się, a najemnicy pozbawili wszystkich życia......

-A ty?-Uzumaki oczekiwał pełnej odpowiedzi, pomimo że te zdania nie miały zaczepienia dla niego w czasie przestrzeni, to wyczuwał uczucia buzujące wokół tych ludzi. Kryli wiele, ale i przeszli wiele, trochę było mu ich żal. Dodatkowo zdecydowali się powiedzieć mu prawdę i spokojnie odpowiadać na jego pytania.....i chociaż już wiedział do czego zmierzają to z jednej strony błagał los by się mylił, a z drugiej bardzo....bardzo....chciał to usłyszeć.

-...Moja drużyna porzuciła mnie w trakcie misji...mimo, że przyrzekaliśmy sobie, iż nigdy się nie zostawimy...

Wzrok Obito był rzucony w dal. Nie widział ścian pokoju....nie słyszał nic. Mocno zagubił się.....może nie we wspomnieniach, a myślach analizując co powinien dalej mówić, zrobić?

-Dlaczego tu jesteście?-zapytał się czerwonowłosy wyrywając mężczyznę z zadumania.

Obito patrzył na niego chwilę.

-Zabuza Momochi poinformował nas o twoim problemie, więc poprosiliśmy Mei-san o potwierdzenie jego słów.....więc, możesz się domyślać dlaczego tutaj jesteśmy.

-Więc? Czego ode mnie chcecie?-zapytał się w końcu Naruto. Miał szczerą nadzieję, że nie słyszą jak mocno bije jego serce. Był podekscytowany, a z drugiej strony bał się. Nie powinien ufać tym ludziom, ale wiedział, że mówili prawdę i byli inni niż ludzie z Liścia. Czy dobrze brzmiało słowo 'intrygujące' w tej sytuacji, ale tak właśnie o nich myślał, byli tajemniczy.

-....Dobrze wiesz czego-powiedziała Konan biorąc łyk czarnej kawy.- Chcemy się zapytać, czy nie poszedł byś z nami.....moglibyśmy cię ukryć, wyszkolić, a ty wraz z nami pomagałbyś z ukrycia....tak jak pomogliśmy Mgle.

Naruto nie podobało się to. Zdał sobie sprawę, że skoro mówią mu tak wiele, a nawet przedstawili się, to pozbawili go wyboru, albo pójdzie, albo...

-Nie jesteśmy organizacją przestępczą, bachorku-powiedział Kakuzu widząc w twarzy Namikaze te zdania.- ....masz nadal wybór iść z nami lub nie-mruknął.

-Dlaczego? Mogę was wydać....

-Nie zrobisz tego, bo ojciec cię nie wysłucha, a twój sensei jak zostanie poddany próbie zostawi cię- warknął Obito i spojrzał na dzieciaka.-...tak jak zrobił to ze mną.

Słowa te zawisły w powietrzu.

***

Reszta śniadania przebiegła w ciszy. Gdy w końcu dobiegło końca, nie czekając na żadne słowa sam poszedł na swoje pole treningowe, gdzie już o dziwo czekał na niego Kakashi oraz Pakun.

-Yo, Naruto-powiedział mężczyzna. Stał opierając się plecami o drzewo. W jednej dłoni miał książkę o zielonej okładce i najwyraźniej był bardzo zaczytany. Natomiast w drugiej spoczywała papierowa torba. Pakun siedział niedaleko wygrzewając się w słońcu.-Obiecałeś, że będziesz przychodził do państwa Uchiha, ale najwyraźniej coś cię zatrzymało-mruknął Hatake. Podszedł do ucznia i nawet na niego nie patrząc podał mu zawiniątek z drugim śniadaniem, a zaraz potem potarmosił go po głowie.- Zawsze możesz do mnie przyjść młody....

Szarowłosy nadal zanurzony w książce zaczął powoli iść w stronę wyjścia z poligonu.

-Pakkun będzie pilnował byś dotarł na kolację i bezpiecznie ćwiczył-mruknął na pożegnanie.

Naruto spojrzał w tył, chciał zobaczyć jak jego mistrz się oddala, ale zamiast lekkiej nostalgii poczuł strach widząc, że Obito podążał za nim aż tutaj, a sensei właśnie zmierza praktycznie wprost na niego.

Twarz mężczyzny nadal nie kryła się za maską, a jego spojrzenie było cały czas utkwione w genina. Jednak w ostatniej chwili zszedł z drogi staremu towarzyszowi z drużyny.

-Zboczeniec-warknął w jego stronę Uchiha.

Kakashi niczym rażony piorunem stanął w miejscu i zaczął się rozglądać. Nie zauważył stojącego tuż przy nim mężczyzny w czarnym płaszczu. Kopiujący spojrzał na Uzumakiego.

-Mówiłeś coś?-zapytał.

Namikaze był odrobinę skonsternowany, ale zaprzeczył głową.

Po kilku chwilach mistrz zniknął, zostawiając go z psem oraz fałszywym Mizukage.

-Chcę udowodnić ci, że mamy dobre zamiary względem ciebie, dlatego mam zamiar potrenować z tobą....-mruknął.- Nie musisz przejmować się ninkenem. Nie usłyszy mnie, ani nie zobaczy. Hatake dał radę bo mimo wszystko ma mojego Sharingana, a to stawia go odrobinę wyżej niż normalnego, czy nawet genialnego Uchiha.

-W...-zaczął chłopak, jednak Obito natychmiastowo go uciszył.

-To, że nie słyszą mnie, nie znaczy, że nie słyszą ciebie....mimo wszystko ty będziesz widoczny, bo jeśli ktoś złoży nam niezapowiedzianą wizytę nie będziesz musiał się tłumaczyć....a teraz zaczynajmy....jaką masz naturę chakry?

Zatraceni |Naruto|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz