Naruto przestąpił z nogi na nogę. Jeszcze przed chwilą był pewny tego co ma zamiar powiedzieć, ale teraz czuł jak jego kolana uginają się pod wpływem nie pewności. Spojrzał na spokojne oczy Obito.
-Obito-san....ja zostaję-powiedział cicho.
Mężczyzna nie wydawał się zdziwiony, wściekły, czy zdenerwowany. Zamiast tego zbiegły Uchiha westchnął głośno.
-Spokojnie dzieciaku....brałem to pod uwagę-mruknął.- Więc tutaj kończy się nasza przyjaźń młody...-mruknął i zaczął mu machać na pożegnanie.
-N-Nie!-powiedział Naruto zatrzymując mężczyznę.- Przekonam Wioskę, że nie jesteście źli....że robicie dobrze...
-Naruto!-warknął Obito i odwrócił się patrząc karcącym wzrokiem na dzieciaka.- Wybrałeś, jesteś zaledwie dzieckiem....nie wtrącaj się w dorosłe życie. Do zobaczenia....
Obito zniknął pozostawiając chłopaka samego przed bramą.
***
-Nie był zbyt ostry?-zapytała się Konan.
-Dobrze wiesz, że Obito ma obsesję na punkcie "pozostawienia", za bardzo polubił dzieciaka i teraz czuje się opuszczony...za kilka dni mu przejdzie..-mruknął Kakuzu.
-To nie zbyt dobry pomysł...-mruknął nagle całkowicie poważnie Hidan, co całkowicie zdziwiło pozostałą dwójkę. Hidan i powaga?! Czyżby zbliżał się koniec świata?- Nie wiem jak wy....ale Jashin wyraźnie, chce byśmy zaczekali...
-Masz złe przeczucia?-zapytała fioletowowłosa.
Cisza przerywana jedynie przez cykady wstąpiła pomiędzy nimi. Uchiha powoli zbliżył się do towarzyszy.
-Na co czekamy?
***
Uzumaki stał przed bramą kilka minut. Czuł, że popełnił błąd. Strach ścisnął mu gardło i teraz nie był w stanie myśleć o niczym innym niż o tym, że najpewniej zawiódł Obito....Mimo, że mężczyzna starał się brzmieć oschle i był zdenerwowany, to chłopiec czuł, że był raczej zawiedziony i smutny...? Czuł się winny i mógłby teraz wybiec przed bramą, pobiec za nim, przeprosić i iść z Akatsuki, ale.....obiecał Sakurze, że jutro ją spotka....chciał pomóc Kakashiemu uwolnić się od mantry....nie chciał pozostawić matki....czy musiał odwdzięczyć się klanowi Uchiha....
Nie mógł zignorować tych ludzi. Nie ważne jak bardzo by próbował ich wypierać z głowy...jedna...jedyna....ostatnia szansa dla nich.....Nie miał zamiaru tak po prostu odpuścić.
Namikaze stał tak chwilę przy bramie, aż usłyszał ciężkie stąpanie. Odwrócił się i ku swojemu przerażeniu dostrzegł złote rodzeństwo oraz ojca. Za nimi zauważył kilku ninja oraz wielu cywili. Czy przyglądali się mu? A może przejrzeli sztuczkę Obito i wiedzą o jego powiązaniu z nim. Prawdę mówiąc, nie ważne co to by było....on już był skończony.
Minato podszedł do chłopaka i stanął przed nim, z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy.
-Jesteś z siebie dumny?-zapytał zimnym tonem. Czerwonowłosy milczał nie chcąc dać mu powodu do otwartej agresji.- ...Znowu rozwalasz mi rodzinę? Jebany potworze?!
Wtem nadeszło coś czego chłopak się nie spodziewał. Mocne uderzenie padło na jego brzuch i posłało go na ziemię. Potem ciężka noga przygniotła go do ziemi pozbawiając tchu.
-Najpierw obrażasz mnie na egzaminie, a teraz pozbawiasz normalnej rodziny? ...-ucisk na jego plecach powiększył się, a chłopiec zaczął lekko się dusić.-...Czemu po prostu nie zdechniesz?!
Urywany jęk wydobył się z ust chłopca, gdy mężczyzna podniósł nogę i kopnął chłopaka. Bandaż na jego twarzy rozwinął się odsłaniając czarną plamę i czerwoną źrenicę.
-Najpierw zabiłeś mój klan, potem udawałeś mojego syna, teraz ten jebany egzamin i Kushina?!....Jesteś zwykłym, niepotrzebnym, odrażającym demonem!...
Hokage wbił po raz kolejny but w ciało swojego syna, wyrywając mu oddech z piersi. Dzieciak leżał przerażony, do tej pory zaciskając pięści, zęby i oczy, jednak gdy po tym uderzeniu wbił się w ścianę jego usta otworzyły się łapczywie wciągając powietrze, a oczy otworzyły się z przerażenia i bólu.
Wywód jego ojca ciągnął się, jednak on teraz nie zwracał na niego uwagi. Jego wzrok przykuły kolejne i kolejne sylwetki pojawiające się za nim. Po chwili dostrzegł Uchiha, Kakashiego, matkę oraz resztę, ale oni....stali.....stali i patrzyli się na niego, jak leży na ziemi. Czemu nie podchodzą mu pomóc? Dlaczego nic nie mówią? Czemu nie zatrzymują jego ojca?...Przecież obiecali.....jeszcze dzisiaj obiecali....
Kolejne uderzenie odsunęło jego myśli od obserwatorów.
-Słuchaj mnie!-krzyknął Minato.
Krew napłynęła chłopcu do ust, jednak czarę goryczy przelało jedno spojrzenie....jedno na jego rodzeństwo. Uśmiechali się....byli dumni....dumni z "kary", której byli świadkami.
Oko chłopca zaczęło pulsować. Mimowolnie przymknął zdrowe oko i przejechał wzrokiem po tłumie ludzi za blondynem, drgnął widząc ich twarze powykrzywiane w makabrycznych uśmiechach.
"Oni też .....też cieszą się z mojego bólu..."
-Ai....nie patrz....skaza na twoim oku...wypacza obraz...-cichy znajomy głosik, próbował przebić się do chłopca. Jednak ten cichy dźwięk był za daleko by go posłuchać niczym dźwięk dzwoneczków podczas sztormu.
Oni się śmiali...cieszyli z jego cierpienia....kłamcy! Te wszystkie piękne...miłe słowa to jedynie kłamstwa! Chcieli udowodnić sobie, że są dobrymi ludźmi....więc przeprosili, by nie czuć ciężaru odpowiedzialności....teraz znów mogą sobie patrzeć....mogą sobie patrzeć...na jego agonię!
Naruto poczuł jak Hokage łapie go za ubranie i podnosi do góry.
-Mam dosyć twojego panoszenia się po tej Wiosce z moim nazwiskiem-warknął.- Od dzisiaj, nie masz prawa nazywać się Namikaze, słyszysz?!-krzyknął mu w twarz.- Nie byłeś, nie jesteś i nigdy nie będziesz moim synem!-krzyk rozdarł powietrze.
Czerwonowłosy spadł na ziemię puszczony przez mężczyznę. Kolejne szarpnięcie i jego ochraniacz ze znakiem liścia również znalazł się w dłoni blondyna. Rysa przekreślająca symbol Konohy pojawiła się na błyszczącym metalu dzięki kunai'owi Kage.
-Nigdy nie będziesz ninja....nie masz prawa do walki, ani do służenia temu państwu, bo przynosisz nam jedynie wstyd!
Ochraniacz padł na ziemię między nogi chłopa. Przerażony dzieciak spojrzał na symbol pomiędzy jego nogami. Jego dusza drżała, gdy zaczął coraz bardziej odczuwać nienawiść do tego symbolu, jak i do ludzi otaczających go teraz.
Nienawiść! To wszystko co czuł...żal, smutek, zawód....wszystko zostało przykryte tym jedynym uczuciem, tak silnym....tak gorzkim....tak....satysfakcjonującym! Czerwonowłosy drgnął wyczuwając zagrożenie, jego spojrzenie wystrzeliło w górę i zawiesiło się na błysku metalu wymierzonego wprost w niego.
CZYTASZ
Zatraceni |Naruto|
FanficSetki lat temu po ziemi chodziły Istoty Niebiańskie oraz ludzie. Nie żyli w zgodzie, a jedynie pałali do siebie nienawiścią. Rodzina królewska niebiańskich posiadała czworo dzieci, dwóch synów oraz dwie córki. Najmłodszy z dzieci, syn o dobrym i spo...