Rozdział 78

1.3K 155 60
                                    

Naruto szedł drogą w kierunku bramy. Słońce zniknęło za horyzontem pozostawiając gwiazdom wolne niebo. Chłopiec cieszył się ze swojego szczęścia. W końcu udało mu się uwolnić od jouninów i znajomych. 

Miał się pojawić przy bramie i zadecydować, co chce zrobić dalej. Szedł więc myśląc o słowach nauczyciela, o jego historii, jak i o ludziach, którzy przez ostatnie pół roku, zmienili jego postrzeganie świata.

Gdy zastanawiał się tak zauważył w swojej pamięci wielu ludzi, którzy bardzo starali się mu pomóc, jednak czy zostając zdołałby spełnić swoje postanowienie i cichą obietnicę złożoną Himiko i Kimiko? Chciał zebrać wszystkie dzieciaki, te które nie zasłużyły na swój los, pomóc im i wiedział, że nie jest w stanie tego dokonać zostając w Wiosce, przecież sam jego ojciec będzie przeciw każdemu pomysłowi wypływającego z jego ust. 

Pomimo tego, że miał wokół siebie sojuszników, to nie mógł zaprzeczyć, że ledwo trzymali go w Wiosce, chciał iść, odejść i zacząć od nowa, gdzieś indziej, z daleka od niewygodnych spojrzeń i wspomnień swojej rodziny. 

Rodzina...taak....Jego matka właśnie dzisiaj przeprosiła go, i mimo iż zarzekała się, że nie chce wybaczenia, to oszukała siebie, bo właśnie po to do niego poszła. Chciała zapewnienia, zmycia z jej rąk winy, bo zaczął jej ciążyć jej zapach...zapach krwi, potu i łez.

-Albo po prostu chciała przeprosić....-zielonowłosa dziewczyna stanęła obok niego.- Nie bierz wszystkiego tak pesymistycznie...Yuki i Masa ci namieszali w głowie. Huff....

Dzieciaki szły dalej drogą, jednak nie w ciszy zielonowłosa upominała się o atencję niczym rozgadane dziecko.

-....No i wiesz, ogólnie Yuki nie może się doczekać, aż pokaże ci Drzewo Świata, przystrojono je specjalnie na twój powrót. Masa była temu przeciwna...jak stwierdziła, że najpierw powinni zając się formowaniem pieczęci do zamknięcia wrót, no wiesz....jak wrócisz to zamkniemy ludzi i niech sami się kotłują i biją z tymi podziemnymi, my nie jesteśmy im nic winni.....

-Podziemni?-zapytał czerwonowłosy, a dziewczyna na chwilę zmarszczyła brwi zdenerwowana.

-Tak...ci sami podziemni, którzy odpowiadają za te "całe zło na świecie"-zrobiła cudzysłów palcami.- Ludzie są durni....zwalają na nas lub na kogokolwiek innego odpowiedzialność za zło, które dzieje się wokół nich, a nie widzą, że sami się zabijają, rozlewają krew, czy nawet poddają się temu "złu", beznadzieja....

-...Jak sądzisz...?-zaczął chłopak widząc, że dziewczyna nad czymś się zastanawia.

-Hm?-spojrzała na niego ze zdziwieniem na twarzy.

-Jak sądzisz, co się stanie gdy wybiorę Akatsuki?

-....Jestem Nadzieją....nie wiem co może się wydarzyć, jeśli wybierzesz jakąkolwiek z trzech opcji...ja zawszę widzę wszystko w jasnych barwach,..to raczej ty jesteś tym, który ma spojrzenie z każdej perspektywy...ty wpływasz na ludzi...a oni na ciebie. Mnie i  nasze rodzeństwo, ludzie nie mogą skrzywdzić, bo widzisz jeśli utracą potrzebę życia, to po prostu ja znikam im z życia...wtedy jedynie ty im możesz pomóc do mnie wrócić....tak samo jest ze sprawiedliwością i odwagą....jesteś ponad nami i pomagasz nam na każdym możliwym kroku, ale my nie mamy jak pomóc tobie...zadecyduj, co jest dla ciebie ważniejsze: Wioska, nieznajoma organizacja.....czy święty spokój od ludzi...

Naruto zastanowił się. Co jest dla niego ważne? Cel, który znalazł?...Nie....on nie mógł, nie potrafił stawiać marzeń ponad innych, to nie było w jego stylu. Więc tak jak mówiła dziewczyna. Dwie różne grupy ludzi....lub....ta dziwna wyimaginowana trzecia opcja.

Zatraceni |Naruto|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz