Rozdział 6

2K 214 47
                                    

Naruto leżał na trawie. Był ranek, a słońce dopiero wstawało. Lubił patrzeć na wschód. Dla niego był to symbol nowego początku, nadziei, której mu brakowało, a taki widok właśnie mu pomagał znaleźć tą jedną iskierkę, by ponownie rozniecić mały płomyczek, niestety tak łatwy do zdmuchnięcia. Czekał jeszcze chwilę, aż za drzew wyłoniła się Haruno Sakura. Obrzuciła go zdenerwowanym spojrzeniem i usiadła pod jednym z drzew. Zaraz po niej pojawił się Uchiha, który usiadł z dala od obu towarzyszy.

Czekali i czekali. Namikaze po dwóch godzinach czekania rozejrzał się po polanie. Jego drużyna spała, najwyraźniej nie przywykli do wstawania wcześnie rano lub nie położyli się wystarczająco wcześnie. Czerwonowłosy czekał dalej sam. Gdy słońce wzbiło się na tyle wysoko, że było widać je ponad koronami drzew, w końcu Kakashi Hatake pojawił się na placu treningowym. 

-Yo drużyna...-powiedział.

-SENSEI! Znowu się pan spóźnił!-krzyknęła Sakura.

-Tak, tak....musiałem pomóc staruszce w zakupach-powiedział mężczyzna i zaśmiał się.

Zażenowanie wystąpiło na twarzy Uchihy i Haruno. 

-Dobrze chyba możemy zaczynać-powiedział.-...Do południa musicie odebrać mi te dzwoneczki-powiedział szarowłosy wyciągając dwie srebrne kuleczki, zamieszone na czerwonym sznurku. Przyczepił je do pasa.-Ten kto nie zdobędzie dzwoneczka wraca z powrotem do Akademii.

-Sensei....a dlaczego są tylko dwa?-zapytała się różowa.

-Po to by jedno z was na pewno wróciło. Nie mam zamiaru opiekować się trzema bachorami...-powiedział młody dorosły. Odczekał chwilę.-Zaczynamy!

Troje dzieciaków zniknęło w zaroślach.

"Hmmm....przynajmniej tyle potrafią."

Chciał już otworzyć książkę, ale nagle mignęła mu czerwona smuga przed twarzą. Zasłonił się lewą ręką. Uderzenie wyszło od Naruto. Przez to, że nie miał uczuć nie pokazywał żadnej aury wokół siebie i trudno było wyczuć jego atak. Zaczął wymierzać ciosy w stronę jounina, jednak szarowłosy zauważył coś mimowolnie. Zmarszczył brwi i odbił Namikaze. Dzieciak nawet nie uderzył o ziemię, a shinobi zjawił się tuż przy nim chcąc wybić go dalej, ale dzieciak zmienił się w kłodę, całkowicie znikając z pola zasięgu mężczyzny. 

Jednooki zastanowił się i westchnął. Zajmie się tym jeśli zdadzą. Wyjął książkę i zanurzył się w lekturze. 

W tym czasie czarnowłosy siedział w krzakach i przyglądał się potyczce czerwonowłosego chłopaka i mistrza. Zastanawiał się jak się dostać do Hatake na tyle blisko i szybko by dać radę odebrać mu te głupie....

-Bu....-szarowłosy, nagle znalazł się za Uchihą.

Haruno myślała co może zrobić. Zastanawiała się nad jakąś pułapką....może poprosić Sasuke-kun'a o pomoc i wbić sensei'a, albo ona odwróciłaby uwagę i...

Jakiś wybuch wyrwał ją z zamyślenia. Szybko pobiegła w tamtą stronę by zastać dziwny widok. Sasuke-kun był zakopany po szyję w ziemi, a nad nim stał Naruto. 

-CO?! Co ty zrobiłeś....?!-krzyknęła jednak nie odezwała się gdy zobaczyła jak czerwonowłosy jednym szarpnięciem wyciąga czarnowłosego z dołka.

Uchiha zmarszczył brwi. Dał się złapać Kakashiemu, a na pomoc przyszedł mu ten dureń. Był wściekły, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, chłopak już zniknął w krzakach.

"Dlaczego mi pomógł, skoro to jest rywalizacja?" Warczał do siebie w myślach. "Co zrobił by Itachi? CHCĘ ZDAĆ!..." Pomyślał, aż coś mu zaświtało."Itachi-nii zdał za pierwszym razem, a on nie jest osobą, która poświęciłaby towarzyszy dla własnego zysku...on miał dwoje towarzyszy, ten egzamin jest dziwny....on jest ściemą!"

-Sasuke-kun?! Nic ci nie jest?-zapytała się różowowłosa.

Uchiha spojrzał na dziewczynę....coś mu świtało, jego brat coś kiedyś mówił o....współpracy! Muszą współpracować by zdać!

W końcu zrozumiał o co chodzi w tej zabawie. Chwycił za nadgarstek Sakurę i pociągnął w krzaki, by nikt ich nie podsłuchał. Dziewczyna jednak ku jego obrzydzeniu zdawała się w niebo wzięta. Westchnął w duszy.

"Z kim przyszło mi pracować?!"

-Mam pomysł co trzeba zrobić, ale musimy znaleźć Naruto-powiedział Uchiha i zaczął rozglądać się za Uzumakim, jednocześnie puszczając dziewczynę.

-Ale, przecież...

-Tu nie chodzi o zdobycie dzwonków, a o współpracę. Zastanów się. Widziałaś kiedykolwiek drużynę tylko z dwoma geninami?

Nie odpowiedziała. Rzeczywiście nigdy czegoś takiego nie spotkała. Kiwnęła więc głową.

-Poszukajmy...-zaczął jednak w tej chwili zauważył czerwoną czuprynę na polanie, która roztaczała się za drzewami. 

Namikaze ponownie mierzył się w taijutsu z Kakashim, tym razem jednak zmusił jounina do walki na dwie ręce. Szło mu dobrze jak na genina, chociaż o dziwo dzieciaki nie zauważyły w ogóle zmęczenia na jego twarzy. Wtem szarowłosy jakby znudzony pojedynkiem odbił go ponownie odrobinę mocniej by znokautować go, jednak Uzumaki jakby tylko czekał na ten ruch i wokół pojawił się sztab klonów, wzniecając dym, a zaraz potem od razu zniknęły dodając kolejne tabuny dymu zasłaniając całe widowisko. 

Nagle Kakashi poczuł szarpnięcie. Mężczyzna zamachnął się i uderzył delikwenta, ale jednocześnie znowu poczuł szarpnięcie, tym razem w miejscu, gdzie zostały przypięte dzwoneczki. Nie zdążył ich złapać.

Czerwonowłosy przekoziołkował i uderzył plecami o pobliski kamień. Genini zobaczyli jak Naruto drży i przez uderzenie zaczął się krztusić, jednak chłopak podniósł dłoń w górę i pokazał dwie kulki zawieszone na czerwonym sznurku.

-Hmm...brawo-powiedział, jakby niewzruszony Hatake. Patrzył jak najstarszy syn Hokage wstaje.-I co masz zamiar teraz zrobić? Możesz wybrać...

Czerwonowłosy nie dał mu dokończyć i rzucił oba dzwoneczki w geninów, sam odwrócił się i zaczął iść w swoją stronę.

-Zaczekaj, Naruto-zatrzymał go Kakashi.-Dlaczego to zrobiłeś?-zapytał się zdziwiony mężczyzna.-Przecież to ty wyrwałeś mi dzwoneczki.

-....-chłopak spojrzał na niego. Chwilę mu się przyglądał, aż znudzonym głosem odezwał się.- Drużyna powinna być zgrana i pomagać sobie w kłopotach, dlatego nie ma szans by ta doszła do skutku, nie mam zamiaru zostawać tam, gdzie mnie nie chcą. Może spróbuję za rok-powiedział czerwonowłosy.

"I tak jestem porażką i skazą w rodzinie, więc ta sytuacja nic nie zmieni..."

Nagle poczuł dłoń na ramieniu. Podniósł głowę i spojrzał na jounina, który nagle znalazł się tuż przy nim.

-Drużyną, nie zostaje się po kilku godzinach, czy po jednym dniu, a po tygodniach, miesiącach,a nawet latach wspólnym przygód....Ten egzamin miał sprawdzić, czy jesteście świadomi, że współpraca jest ważna. Tamta dwójka pokazała co potrafi, domyśliła się i chciała działać razem, więc zaczęli cię szukać, a ty pokazałeś, że naprawdę wiesz czym jest zespół, a więc...-powiedział Kakashi. Położył dłoń na głowie chłopaka i zmierzwił jego włosy w ojcowskim geście.-Zdaliście. 

Zatraceni |Naruto|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz