Rozdział 23

1.8K 238 63
                                    

Z przykrością was muszę zawiadomić, że w tym maratonie nie będzie 15 rozdziałów. Niestety nie wyrobiłam się w tym tygodniu z niczym! Maraton będzie miał 11 rozdziałów, żebym wrzuciła następny musicie osiągnąć 30 gwiazdek pod tym i każdym następnym rozdziałem (wiem, że danie radę, bo sama sprawdzałam ile średnio wbijacie w godzinę).

A więc dziękuję wam i powodzenia!

*********************************************************************************************

-Dobra dzieciaki-powiedział Kakashi. Dzisiaj mieli zająć się ponownie treningiem i technikami, ale Hatake miał najwyraźniej inne plany. Podał każdemu kartkę papieru, którymi wcześniej zamachał im przed twarzami.- Za tydzień odbędzie się egzamin na chunina w naszej Wiosce i chcę byście się zastanowili, czy macie zamiar brać udział. Egzamin miał się odbyć dwa tygodnie temu, ale ze względu na pewne komplikacje musieliśmy go przełożyć, więc macie czas na wypełnienie tego. Jak chcecie dzisiaj odpuścimy trening.

Naruto spojrzał na kartkę, ale zaraz jego zainteresowanie przeniosło się na pozostałą dwójkę która się ożywiła.

-Nie ma mowy, żebym przegapił ten egzamin!-powiedział Sasuke zwracając uwagę jounina.

-Hm,hm...-kiwnęła energicznie głową Sakura.- Jeśli nawet nie zdam w tym roku to będę bogatsza o wiedzę czego się spodziewać za rok!

Uchiha i Haruno zaczęli szukać po kieszeniach długopisu....Naruto zastanowił się....czy chciał zdawać? Jego rodzeństwo też tam na pewno będzie....czy to mu się opłaca? I tak pewnie przegra z nimi....czuł się za słaby na to, ale....ukradkiem spojrzał na dwójkę towarzyszy, czuł dziwną potrzebę towarzyszenia im, może oboje mają racje...nic nie straci próbując.

Wyjął swój długopis i podpisał się, a zaraz potem wycelował nim w czarnowłosego, który nadal szperał po spodniach. Zdziwiony właściciel sharingana wziął go od niego i również się podpisał, to samo uczyniła Sakura. Cała trójka oddała zgody mistrzowi.

-Hmm....niech więc wam będzie...-powiedział i zaczął odchodzić, ale nagle wyrwała się Sakura.

-Sensei....nie wiem jak chłopcy, ale nie chcę rezygnować z dzisiejszego treningu!

-Tak!-zawtórował jej Uchiha.- Mam zamiar zdać za pierwszym razem, nie mogę sobie pozwolić na przerwę!

Tylko Naruto się nie odezwał. Chociaż sam zgadzał się z nimi.

-Skoro tak... 

***

Naruto wracał do domu. Myślał nad tym co wydarzyło się wokół niego ostatnio. Chociaż nie wiele się nad tym zastanawiał, raczej analizował każdy dzień i uczucia jakie się w nim rodziły. 

Rodzina Uchiha dzień w dzień siłą i słowem zmuszała go do zdrowego odżywiania, czuł się dziwnie widząc jak starają się opiekować nim na wszelkie sposoby. Sasuke również już nie wydawał mu się tak do niego wrogo nastawiony. Prawdę mówiąc dostrzegał w nim pewnego rodzaju zaparcie, jakby czarnowłosy ubzdurał sobie coś i teraz do tego dążył, a o zgrozo, Uzumaki był z tym najwyraźniej związany. Pamiętał jak zaledwie trzy miesiące temu rzucał mu obrzydzone spojrzenia, teraz raczej wydawał się bardziej lubić towarzystwo czerwonowłosego. 

O dziwo Itachi, starszy brat Sasuke, również starał się być swego rodzaju towarzyszem. Mikoto-san była bardzo nieustępliwa, ale jednocześnie opiekuńcza co w jakimś stopniu bardzo bolało Naruto, dlaczego jego matka taka nie była? Fugaku był zupełnie innym człowiekiem niż mógł się spodziewać. Mimo że był poważny i dostojny to jego pozycja nie przeszkadzała mu w rozmowie z synami i czasami potyczkami słownymi. 

Ta rodzina wydawał się taka.....dziwna. Patrząc na to że byli częścią tego "przeklętego" i "brutalnego" klanu Uchiha, który zrobi wszystko tylko po to by dostać sharingana. Jak zauważył jednak Uzumaki to klanowe doujutsu nie było głównym tematem rozmów! Znał wiele opowieści o tym jak bardzo wypruty z emocji byli shinobi tego klanu, dlaczego więc w ich domu było tak...ciepło i miło? W przeciwieństwie do jego rodziny, gdzie nikt nie odezwał się do niego od tego feralnego dnia, przed jego wyruszeniem na misję?

Nie żeby on sam szukał z nimi kontaktu, tylko...no zauważył to.

Namikaze stanął na chwilę rozmyślając. Każdy znał historię sprzed trzynastu lat...jak Uchiha próbowali odebrać jego matce kyuubiego i mimo, że ich pokonano, jego ojciec był na tyle "miłosierny" by ich nie powybijać i pozwolić im zostać mimo błędów.

"Skoro był tak łaskawy wobec nich, czemu ja nie zasługuję na odrobinę tej dobroci?"

Nagle przystanął i rozejrzał się wokół. Był na swojej polanie, chociaż mógłby przysiąc, że szedł w stronę domu. Chciał już się wycofać, ale wtedy poczuł jak dreszcze przebiegają mu po plecach. Spojrzał pod drzewo, które miało na sobie blizny z jego treningów.

Pod konarem stał mężczyzna. Opierał się o drzewo. Wydawał się wysoki. Miał młodą twarz i co dziwniejsze trzy poziome blizny na jednym policzku, a drugie było gładkie. Ubrany był w biało czarny płaszcz. Jego czarne włosy wystawały zza kaptura, a cień skrywał jego oczy. 

Naruto stanął naprzeciw nieznajomego i czekał. Nie wiedział kim jest. Nigdy wcześniej go nie widział, ani nie wyczuwał od niego żadnej mocy czy aury, jakby nie istniał.

-Hej, młody.....jak długo masz zamiar jeszcze tu siedzieć?-odezwał się mężczyzna.- Wiesz że ludzie nie akceptują odmienności i przeciwstawiania się wszystkiemu co dobre, bo mają "wolną wolę" więc niszczą swoich braci i siostry, i zostawiają na śmierć, skazują na zapomnienie, zmuszają do zboczenia na złą drogę....co zrobić by ich uwolnić od tego?...Są przeżarci złem....to nie jest dobre towarzystwo dla ciebie-mężczyzna podniósł głowę ukazując błękit oczu na jaki świat nie zasługuje. Niebo mogłoby mu się kłaniać a ocean cofać bo nie mogły z nim konkurować. Uśmiechnął się w stronę chłopca i przekrzywił lekko głowę na bok.- Co się stanie z tobą gdy i ty się złamiesz? Ilu dobrych ludzi już się złamało? Jak wielu potrzebuje pomocy? 

Pytał i czekał na odpowiedź w końcu jakby zrezygnowany.

-Jak długo masz zamiar się zastanawiać?-w końcu zapytał i spojrzał w gwiaździste lekko pochmurne niebo.

Ciemność zakryła postać, a Naruto w końcu odżył. Zamrugał kilka razy i rozejrzał się po polanie. Coś się stało, ale co? Kim był....kto?

Uzumaki rozejrzał się jeszcze raz co on zobaczył? "Ktoś tu był i coś mówił, ale...nie pamiętam....co to było?"

Zdezorientowany nastolatek wrócił do domu. Nie rozumiał co zobaczył. Pamiętał błękit i postać...ale słowa rozmyły mu się w pamięci.

Zatraceni |Naruto|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz