Rozdział 59

1.7K 197 185
                                    

Ośmiu geninów stało w linii. Ich mięśnie były napięte przez tremę, którą teraz odczuwali. Chcieli jednak pokazać swoją siłę, rodzinie, przyjaciołom, jak i samym Kage, którzy uważnie przyglądali się im. Brody mieli zadarte, a spojrzenia dumne. Jedynym wyjątkiem był chłopiec o czerwonych włosach, którego wzrok był skierowany w dół. Rasa zastanawiał się, czy chłopiec przypadkiem się nie boi....lub nie wierzy po prostu w swoje umiejętności. Jednak szybko zignorował tą myśl i spojrzał na syna i córkę, którzy dumnie reprezentowali Kraj Wiatru. Cieszył się, że Temari jak i Gaara robią postępy w sztuce ninja, ale nadal czuł mocny dyskomfort spoglądając na najmłodszego syna. Trudno było mu sobie uświadomić, że to nie jego wina.....śmierć jego żony to nie wina tego dziecka. Żałował, że przez lata traktował dzieciaka jak śmiecia, a trzymał jedynie przy życiu przez jakąś idiotyczną przepowiednię.

-Kazekage-sama?-głos Minato Namikaze otrzeźwił mężczyznę i zwrócił jego uwagę na blondyna.

-Tak, Hokage-sama?-zapytał się spoglądając na rozmówcę.

Jego dzieci powiedziały mu o....eliminacjach. Zupełnie nie popierał jak i czuł się mocno urażony wyjątkowym traktowaniem jego syna, tylko z powodu mieszkańca w jego ciele. 

-Czy coś się stało? Kazekage, wygląda na mocno zamyślonego.

-Jedynie rozważam, które dzieciaki zostaną chuninami.

-Rozumiem.....cóż jak zawsze awans zostanie przydzielony, dwóm najsilniejszym uczniom, którzy przetrwają dwie walki z rzędu....według mnie jednym z nich może być twój syn, Gaara oraz mój Menma.

-...twoje słowa brzmią jak licytacja, Hokage-sama.....mimo, że kocham moje dzieci, to jestem świadomy, że wiele brakuje im do perfekcji i nie wywyższam ich, ani nie ułatwiam im życia, mimo iż mógłbym podkładać nogi przeciwnikom moich pociech-powiedział Rasa wysyłając lekko zdenerwowane spojrzenie.-...jednak nawet patrząc na nich widzę, że jeśli już ktoś ma wygrać to będzie to Gaara, z powodu biju oraz jak mówiłeś twój syn, ponieważ i on dostał w tym roku szczególne względy-powiedział uciszając i zrażając do siebie Namikaze.

-Hm.....rozumiem...-burknął.-...a ty? Mizukage-sama? Kto według ciebie ma spore szanse?

Obito na samym początku ignorował próby rozmowy jego byłego nauczyciela z nim samym, nie tylko, z powodu ogólnego wstrętu do niego, ale przez to, że nawet jedynie siedząc obok niego czuł, że coś nie gra....coś jest z nim nie w porządku. Jednak gdy zwrócił się do niego bezpośrednio, musiał zacisnąć zęby i odpowiedzieć tak by nie ujawnić swojej całkowitej wrogości.

-Znając siłę moich shinobi....myślę, że Nawa może sprawić spory kłopot, Pańskiemu synowi-powiedział wysyłając spokojne spojrzenie Kazekage.- Co do drugiej części pojedynków.....uważam, że pański syn Naruto, wygra-powiedział.

-Czemu tak uważasz?-zapytał się Rasa, mocno zainteresowany. Jego dzieci oraz ich mistrz po eliminacjach byli mocno zaciekawieni tym dzieciakiem, a teraz sam Mizukage twierdził iż jest jego faworytem, chciał wiedzieć co kryje dzieciak, który wywołał dreszcze nawet w jego najmłodszym synu.

-....-Obito uśmiechnął się pod maską.- Przeczucie.

Kage ucichli. Krzyk sędziego ogłaszający pierwszą walkę przebił się na trybuny uciszając wszystkie głosy.

-Pierwsza walka! Sabaku no Gaara kontra Sabaku no Temari!

Naruto stanął na balkonie, gdzie miał oglądać zza barierki potyczkę rodzeństwa z Wioski Ukrytej w Piasku. Dwoje geninów stało na przeciw siebie słuchając wiwatów widowni, która nie mogła się doczekać widowiska. Uzumaki przyglądał się chłopakowi z gurdą na plecach. Mimo wszystko nie mógł sobie wybić z głowy, że często czuje na sobie jego urywany wzrok. Wtem ktoś stanął obok niego. 

Nara stał z założonymi rękami za głowę i nie ukrywał ziewania. Patrzył znudzonym może odrobinę krytycznym wzrokiem na nadchodzący pojedynek.

-Chłopak wygra-mruknął. Zaraz z drugiej strony zjawił się Sasuke, który omijając nawet spojrzenie na towarzysza z drużyny również obrzucił uważnym wzrokiem rodzeństwo.

-Zgadzam się-mruknął Uchiha.

Namikaze nie odezwał się. Nigdy nie miał okazji by rozmawiać z Shikamaru, jak i jego pierwsza walka w egzaminie miała się odbyć właśnie z nim, więc jako przeciwnicy nie powinni rozmawiać i ukazywać swojego toku myślenia i działania. Stał w ciszy, czekając aż odejdą, mając nadzieję, że nie postanowią wciągnąć go w konwersację.

Na szczęście ta dwójka jedynie czekała na jego reakcję, jednak nie spodziewali się, że ktoś postanowi im przeszkodzić w próbie przełamania chłopaka, który nie miał ochoty na rozmyślanie nad tym kto wygra. 

-Hej braciszku!-ręka złotowłosego owinęła się wokół karku zupełnie zaskakując pozostałą dwójkę. Naruto nadal ignorował go. Nie miał zamiaru dać się wciągnąć w bójkę poza areną.- Co jest? Ignorujesz mnie?

Uścisk odrobinę się zacieśnił, a wszystkie rozmowy ucichły mimo, że tłum na zewnątrz nie zauważył ciężkiej aury, wydobywającej się z balkonu mieszczącego innych uczestników.

-Odwal się od niego?-warknął Sasuke, czując jak gotuje się w nim krew.

-Ależ czemu? Ja nic złego nie robię! Po prostu chciałem się przywitać z moim braciszkiem, którego od tak dawna nie widziałem!

-Menma...nie naruszaj jego przestrzeni osobistej-powiedział Shikamaru.

-Ojej, ja chciałem jedynie porozmawiać z braciszkiem, o tym jak się żyje na ulicy? Co?-powiedział, a wszyscy spojrzeli na niego nie rozumiejącym wzrokiem, jakby do reszty postradał zmysły. Rozejrzał się i zobaczył to czego oczekiwał, pytające i zaciekawione spojrzenia, chociaż Nawa oraz Shinori raczej wyglądali na zdegustowanych. Jednak zaskarbiając sobie uwagę ninja, którzy mieli ich pilnować oraz rówieśników z Konohy, nie mógł się powstrzymać przed dalszą częścią wypowiedzi.

-To wam nie powiedział? Ależ Naruto? Przecież chyba powinieneś powiedzieć własnej drużynie, że tata wykopał cię z domu! Oj czyż byś, aż tak to przeżył....nie martw się-powiedział i wyszczerzył usta w rekinim uśmiechu.- ...W domu nikt za tobą nie tęskni.

Zatraceni |Naruto|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz