4

6.6K 213 102
                                    

Zebraliśmy się wszyscy na śniadaniu i wspieraliśmy Harrego po wczorajszej akcji z Umbridge. Wyglądał dołująco ale nie ma co się dziwić. Ta kobieta jest psycholką i wariatką w jednym.

-Musisz to gdzieś zgłosić najlepiej idź z tym do Dumbledora - przytaknęła sobie dumnie Hermiona

-Też myślę że to dobry pomysł, Harry on na pewno by coś wymyślił - przytaknął na pomysł Hermiony wcinając gofry i galaretkę na co Hermiona spojrzała na niego z niedowierzaniem.

-Dumbldore ma teraz za dużo na głowie - rzucił Harry grzebiąc w swoim talerzu z galaretką truskawkową.

Hermiona chciała coś dodać jednak zatrzymałam ją w porę.
- Nikt nie będzie na Ciebie naciskał, sytuacja może się polepszy także bądźmy dobrej myśli. - szybko dodałam spoglądając na karcącą wzrokiem mnie Hermione. Gryfon na moje słowa uniósł głowę do góry i uśmiechnął się do mnie dziękując.

- Ah idę do biblioteki zobaczymy się na lekcji. - wstając przyjaciółka wzięła swoje rzeczy i szybkim krokiem opuściła sale.

Kontynuowaliśmy nasze śniadanie w ciszy, zauważyłam że Harry patrzy się w oddali na stół w którym siedziała Cho, która już dawno podobała się Harremu ale nie miał odwagi zagadać po wydarzeniach z turnieju trojmagicznego.

-Może kiedyś zbierzesz się na odwagę i podejdziesz do niej? Ona tylko na to czeka. - przymknęłam oczy uśmiechając się lekko

- Tylko się patrzę nic więcej, to nie jest to o czym myślisz - zaczął szybko wyjaśniać i skupił wzrok na mojej twarzy, kiedy nasze oczy się spotkały rzucił wzrok gdzieś na stół.

- Taaak po co mnie oszukujesz? - poprawiłam się na ławce przyglądając się bardziej jego twarzy. Podniósł na mnie smutny wzrok nie wiedząc co ma na myśli. Między nami zrobiła się dziwna atmosfera czułam że coś przede mną ukrywa jednak po tej dziwnej ciszy rzucili się bliźniaki otaczając mnie z obu stron na co lekko drgnęłam.

 
- Co tu tak mrocznie? - spytał od razu Fred pozbywając się ciszy pomiędzy nami. Ron tylko spoglądał na bliźniaków dziękując wzrokiem.

Chwilę rozmawialiśmy ale cały czas przyglądałam się podejrzliwie Harremu, nie wiem czy to przez całą sprawę z Umbridge się tak dziwnie zachowuje czy coś jest czego nie wiem. Dałam sobie spokój z tymi myślami przecież jak będzie chciał to mi to powie proste nie będę wymuszać.
Po paru minutach poszliśmy pod salę Transmutacji z naszą opiekunka prof. Mcgonagall. Zawsze lubiłam siedzieć na tej lekcji klasa była przyjemna a lekcje nigdy mnie nie nudziły co po niektóre tak jak na przykład historia magii która miałam za godzinę oh losie i do tego trwa dwie godziny.
Pierwsza lekcja jak i no powiedzmy druga szybko
minęły, wszyscy zaczęli zbierać się na obiad który miał się odbyć za chwilę, ja natomiast pożegnałam się z Hermioną i poszłam do dormitorium po notatki dla Ślizgona. Trochę mi to zajęło drogi ale jakoś dotarłam, czasem męczą te schody i długie korytarze. Wzięłam swoje notatki z kufra i szłam w kierunku łazienki jęczącej Marty. Droga zajęła mi kilka minut zbliżając się do wyznaczonego miejsca z oddali zobaczyłam czekającego na mnie Ślizgona. Podeszłam pewnym krokiem do niego zostając zauważona, uśmiechnął się do mnie i się przywitał. Stanęłam na przeciwko niego. Nie było tu żywej duszy, panowała ciemność i było trochę chłodno. Wyciągnęłam swoje notatki i przybliżyłam je do niego.
-Proszę, tu masz wszystko na ten temat i nie musisz mi tego oddawać.

Wziął notatki lekko stykając się z moją ręką.
-Jestem wdzięczny dzięki - nastała między nami cisza, dziwny chłód korytarza objął całe moje ciało.

Ślizgon lekko zaczął się do mnie przybliżać.
-ale chyba jestem w stanie Ci to wynagrodzić tu i teraz - szepnął mi do ucha, poczułam lekki podmuch jego oddechu na co trochę się oddaliłam speszona.

-Nie trzeba nie były mi potrzebne- odpowiedziałam bez żadnych emocji chociaż w środku czułam się dziwnie przez jego zachowanie. On znów zaczął się przybliżać. Jednym ruchem złapał mocno moje ramiona i obrócił w stronę ściany przy której był przed chwilą on. Oddech zaczął mi przyspieszać nie wiedziałam czego mam się po nim spodziewać. Nie wiedziałam co powiedzieć zatkało mnie.

- Chyba jednak nie masz nic przeciwko żeby Cię wynagrodzić. - jedną ręką zaczął jeździć po moim policzku, kciukiem objął pojedyncze kosmyki moich włosów i przerzucił je za ucho.

 Drgnęłam jak głupia stałam jak słup soli patrząc się na niego przerażonym wzrokiem.
Wzięłam jego rękę z mojego policzka i rzuciłam nią w bok co sprawiło że wyluzował uścisk na ramieniu


-Nie bawi mnie to co robisz, dałam Ci notatki także pora abyśmy się rozeszli - dodałam kpiący uśmiech, odwzajemnił mi tym samym znowu kładąc rękę na moim policzku zaciskając kolanem moje uda.

 
-Nie podoba mi się ten pomysł, a z bliska wyglądasz jeszcze bardziej seksownie. - Przybliżał swoje usta do moich i dał lekkiego całusa. Poczułam obrzydzenie z całych sił odepchnęłam go. Wkurzyłam go widziałam to po jego oczach.


-Będziesz się stawiać? Kim ty jesteś laleczko?! - poczułam jak uderza mnie w policzek, bolało i piekło złapałam się za nie odruchowo. 

Znowu mnie schwytał tak abym nie mogła się wyrwać. Zaczęłam się szarpać machać nogami nic nie dawało opadałam z sił był zbyt silny. Nie mogłam nic zrobić zatkał mi buzię swoimi obrzydliwymi ustami. Łzy leciały mi jak z kranu. Dotykał mnie gdzie chciał, ściągnął ze mnie szatę podwinął sweter do góry i rozerwał koszule. Zabrał się za spodniczkę która podwinął do góry w tym czasie podgryzał mi wargę i język które krwawiły. Byłam przegrana a on wygrany. Zamknęłam oczy żeby na to nie patrzeć, usłyszałam tylko huk. Otworzyłam przerażone oczy zobaczyłam Malfoya który uderzył z pięści mojego napastnika. Opadłam na ziemię z wycieńczenia słyszałam tylko uderzenia które zadawał mój bohater i który krzyczał na niego z całych sił. Ledwo miałam oczy otwarte wtedy wbiegła profesor Mcgonagall z duchem naszego domu i moimi przyjaciółmi. Malfoy do mnie podbiegł i zagadywał do mnie ale oczy mi się zamknęły.

Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz