Od tamtego wydarzenia minął tydzień, pani Pomfrey dopiero mnie dziś wypuści. Bardzo dobrze się mną opiekowała codziennie przychodziły do mnie osoby z mojego domu a nawet z innych, jednak nie czułam się szczęśliwa ja byłam wewnątrz rozdarta psychicznie. Mój napastnik został wyrzucony z Hogwartu parę dni temu gdy się ocknął szczęście że akurat spałam i nie widziałam jego obrzydliwej twarzy. Poleżałam z moimi myślami w łóżku szpitalnym do wieczora.
-Kochaniutka tutaj masz leki ode mnie uspokajające i na bóle, w razie potrzeby zgłoś się do mnie dam Ci więcej ale myślę że ten zapas Ci wystarczy - spojrzała na mnie z troską i pogłaskała po plecach - możesz już iść do swoich przyjaciół na pewno bardzo tęsknią - oddaliła się w głąb sali.
Wstałam wolnym krokiem z łóżka i podniosłam ze sobą koszyk lekarstw, nawet nie miałam się w co przebrać musiałam iść w piżamie do mojego dormitorium ale nie interesowało mnie to jak wyglądam chciałam jak najszybciej stąd wyjść. Zebrałam się i podeszłam do drzwi Pani Pomfrey na mnie zerkała i rzuciłam krótkie dziękuję ledwo się uśmiechając. Wyszłam że szpitala kierując się w stronę mojego domu, przed mną trochę długa droga ale zyskałam siły przebywając tyle czasu w łóżku nie straszna mi odległość. Zastanawiałam się co powiem jak wejdę 'hejka już wróciłam' ' o hej przyszła ofiarą gwałtu' żałosne Nelly żałosne. Byłam już pod dormitorium Gruba dama przywitała mnie radośnie i bez hasła powiedziała żebym szybko wchodziła, mile z jej strony nie powiem. Gdy tylko weszłam skupiłam na sobie wzrok wszystkich domowników na prawdę każdy tam siedział i się mi przyglądał to było straszne i przerażające. Nikt się nie odezwał spoglądali na mnie przyjaznym wzrokiem jakby dodawali mi otuchy.
-Chodź Nel, Ron jeszcze chyba wszystkiego nie zjadł - radośnie powiedziała do mnie Ginny
Wszyscy jak jeden mąż się zaśmiali a Ron zaczął jęczeć. Podeszłam trochę pewniej do kanapy przy kominku. Na podłodze leżało różne potrawy, słodycze, kwiatki, świeczki. W tamtej chwili zrobiło mi się przyjemnie przez otaczających mnie ludzi, usiadłam obok Hermiony. Wszyscy zebrali się przy kominku.
-Dziękuję wam - odrzekłam cicho
Po paru minutach wszystko szło w dobra stronę każdy rozmawiał, śmiał się, leciała muzyka, tańce. Było po prostu wesoło natomiast ja się tak nie czułam nie mogłam, nie potrafiłam. Mimo mojego małego uśmiechu na twarzy było mi inaczej.-Nel powinnam Ci to dać - podeszła Hermiona z małym pudełkiem i usiadła znów obok mnie.
-Co to? - przyjaciółka wręczyła mi małe czarne pudełeczko, lekko zdziwiona otworzyłam pudełko, rozszerzyłam szerzej oczy. Była to czarna spinka wypełniona białymi i złotymi diamentami była prześliczna, ale na pewno musiała być też prześlicznie kosztowna. Spojrzałam na Hermionie pytająco.
-Nie patrz tak na mnie jestem tak samo zaskoczona jak Ty- machnęła rękoma przyglądając się spince. -
-Więc od kogo to?
-Od Malfoya, kazał mi to przekazać jak wyjdziesz ze szpitala.
Od niego? Fakt że była przecudowna, ale dlaczego akurat mi coś dał? Uśmiechnęłam się sama do siebie, pomyśleć że książę Slytherinu daje mi prezenty no proszę.
Wieczór zleciał w zaskakująco szybkim tempie przez czas spędzony w wspólnym pokoju razem z innymi. Tylko Harry wydawał się dość smutny pewnie sobie wmawiał niestworzone rzeczy przez ta sytuację.
Było grubo po 1 w nocy nie mogłam zmrużyć oka, mój umysł ogarniał chaos, łzy same płynęły mi do oczu, byłam sama sobie winna po części, mogłam się nie zgadzać i nie doszłoby do tego. Cichym krokiem wstałam i poszłam do łazienki wyciągnęłam żyletkę z mojej kosmetyczki. Tylko tak umiem rozwiązywać swoje problemy, żałosne Wiley. Spojrzałam w lustro nienawidziłam się, czułam odrazę do samej siebie. Płakałam jednym ruchem na ramieniu łagodziła swój ból, jechałam po całej ręce, krew kapała na kafelki. Tak właśnie radzę sobie z problemami, przynosi ulgę./Śniadanie/
Szczerze po wczorajszym incydencie w łazience było o wiele lepiej już nie czułam się źle tak właśnie odchodziłam od moich problemów. Idąc z Hermioną na śniadanie poprawiłam moje pasemka spięte piękna spinką. Dosiadłyśmy się do Ginny która już wcinała tosty.
-Nelly chyba komuś wpadłaś w oko- rzuciła Ginny patrząc się na mnie poruszając brwiami
-O kim mówisz? - spytałam nie wiedząc o kogo jej chodzi.
-Oj no Terry Boot z Ravenclawu ślepaku- Ginny spojrzała przez swoje prawe ramię na chłopaka który dość głęboko mi się spoglądał.
-Spokojnie zaraz wypadnę mu z oka- zaśmiałam się popijając herbatę.
-No chyba nie bo patrzy na Ciebie już od początku roku - stwierdziła Hermiona i obie z Ginny się do siebie uśmiechnęły.
-Albo nawet i wcześniej! - pokazała na mnie Ginny
-To niech się patrzy nie wydłubię mu oczu - stwierdziłam spoglądając na niego.
-Komu chcesz wydłubać oczy? - zaśmiał się Harry - ładna spinka - po czym usiadł a mi od razu wkradły się rumieńce na twarz o wspomnieniu mojej spinki na prawdę mi się podobała.
-Mówimy o chłopaku który podziwia naszą Nelly- chichotała sobie Ginny i posłała mi buziaka.
Na ten moment Harry się spiął i zaczął oglądać otoczenie wokół nas jakby go szukał
-Terry Boot? Wydaje się być spoko - stwierdził Ron na co siostra mu przytaknęła wraz z Hermioną.
-Ale to on będzie się teraz tylko patrzeć czy kiedyś podejdzie? Długo mu idą gry wstępne- ziewała młoda gryfonka na widok jego starań na co Ron i Hermiona parsknęli śmiechem widząc że krukon to słyszał.
-Ginny.. - rzuciłam jej karcący wzrok, uśmiechnęłam się lekko do krukona na co odpowiedział mi tym samym.
-Nie chce mi się już tego słuchać po prostu nie będę wam przeszkadzać w tej zabawie do potem- Harry odszedł od stołu i zaczął iść w wybranym przez siebie kierunku
- A temu co? - spytał podejrzliwie Ron patrząc na przyjaciela.
-Może byś poszedł za nim a nie się obżerał- Hermiona zabrała mu talerz spod nosa i uniósł do góry.
-To duży chłopak da sobie radę, może musi coś przemyśleć. - Ron zabrał szybkim ruchem swój talerz
Oglądałam jak Harry wychodzi, stanęłam wzrokiem przy drzwiach kiedy po chwili dostrzegłam przy nich wychodzącego Malfoya postanowiłam mu podziękować za ten uroczy prezent.
-Zobaczymy się na lekcji- nawet nie spoglądając na zostawionych przyjaciół przy stole pobiegłam w stronę wychodzącego z sali Malfoya który mnie zauważył.
-Do mnie tak biegniesz biegaczko? - spojrzał na mnie ale kątem oka zobaczył swój prezent na moich włosach na co chyba lekko się uśmiechnął- Jak się czujesz? - zaczęliśmy iść razem w stronę sali na wróżbiarstwo.
-Dobrze ale tylko dzięki Tobie- nie traciliśmy kontaktu wzrokowego że sobą.Nagle się zatrzymałam i odgarnęłam swoje włosy za ucho które spadały mi na czoło.
-Dziękuję- podeszłam bardzo blisko niego, chwilę przyglądał mi się czujnie, ustalam na palcach i pocałowałam go lekko w policzek- spinka jest piękna pasuje do mojej bransoletki.
Uśmiechnęłam się na co chłopak nie reagował tylko mi się przyglądał, postanowiłam już iść żeby na mnie nie nakrzyczał że przekraczam jego strefę czy coś podobnego.
CZYTASZ
Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️
FanfictionHistoria dwojga osób z przeciwnych domów które najbardziej ze sobą rywalizowały, a jednak ta dwójka nigdy nie była wrogo do siebie nastawiona. Nelly Wiley czarownica z Gryfindoru, która przeżyje na własnej skórze czym wiąże się miłość z Draco Malfo...