Luna patrzyła się na mnie z niedowierzaniem, ale z lekkim uśmiechem.
-Nelly, co Ty tu robisz? - spytała pytająco swoim piskliwym głosem.
-To długa historia - westchnęłam - Trochę się wydarzyło, nie powiem- uśmiechnęłam się ironicznie- a Ty? Co Ty tu robisz? Nie jesteś w Hogwacie? Mówiłaś, że chcesz zostać- spojrzałam głupio na dziewczynę wyczekując odpowiedzi.
-Uwięzili mnie tu, by mój ojciec przestał popierać Harry'ego Pottera w Żonglerze. Taki szantaż - uśmiechnęła się lekko.
Śmierciożercy nie mieli żadnych skrupułów by kogoś porwać, zabić, torturować... oni działali tak jak chciał ich czarny Pan i kropka.
Obok Luny wyłonił się Garrick Ollivander, który był wytwórcą różdżek i głośno chrząknął dotykając ramienia Luny.-Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek odwiedziła Pani mój sklep, pani Luno...proszę uważać nawet jeśli to ktoś znajomy- ostrzegł ją wyraźnie przestraszony.
-Nelly to przyjaciółka, jeśli tu jest to na pewno ma jakiś ogromny powód - uśmiechnęła się przyjaźnie do Ollivandera, a on spojrzał się na mnie analizując każdy cal mojego ciała.
-Ja nie, ale mój ojciec już tak- wyjęłam różdżkę z prawego paska pokazując mu jej całą okazałość- gdy zmarł to ją wzięłam, od razu czułam jak by miała być specjalnie dla mnie - uśmiechnęłam się mimowolnie patrząc na różdżkę.
-Niesamowite, to jest ta różdżka, Marco Wiley... taka potężna oj tak - przytaknął sobie j jak zahipnotyzowany szedł w moją stronę a właściwie mojej różdżki badając ją przenikliwym wzrokiem - , Cyprys, 10 cali, włókno że smoczego serca, giętka- uśmiechnął się zadziornie pod nosem - pamiętam to jak dziś.
-Pan co tu robi? - spytałam omijając temat różdżki mojego ojca.
-Sam-wiesz-kto i Harry Potter, obie różdżki posiadają taki sam rdzeń, dlatego nie mogą działać przeciwko sobie. On pragnie bym wytworzył mu nową różdżkę, ale nie mogę działać po złej stronie - powiedział przerażony patrząc na swoje ręce.
-Wyciągnę was z tego, obiecuje - wydusiłam z siebie niepewnie - nie wiem jeszcze jak, ale musicie poczekać.
-Nelly, nie narażaj się... Nic nie zrobisz - wyjaśniła blondynka.
Spojrzałam na nią karcąco przegryzając usta, bo Luna ma rację, co ja mogę zrobić? Mimo wszystko chce ich stąd wydostać.
-Musze iść, Bellatriks będzie zaraz coś podejrzewać.
-Uważaj na siebie - uśmiechnęła się życzliwie dziewczyna, a staruszek kiwnął mi głową i udał się pod ścianę zabierając tackę która przyniosłam.
Wyszłam z goryczą w ustach. Na widok stojącej przy kominku uśmiechniętej Bellatriks zrobiło mi się niedobrze, jakim można być człowiekiem, żeby drugiej osobie robić krzywdę.
-Bawi cię to? - spytałam szorstko.
-Mówisz o tych śmieciach? Jak tam spotkanie? - uśmiechnęła się niewinnie.
-Są cali posiniaczeni i brudni, podoba Ci się traktowanie w ten sposób ludzi? - spytałam podchodząc do niej bardzo blisko.
-Odważna jesteś - wysyczała jadowicie przez zęby.
Stałyśmy twarzą w twarz dzieląc się ze sobą powietrzem. Nie bałam się jej, była dla mnie kolejnym popsutym do szpiku człowiekiem.
Mimowolnie złapałam ręka mój pasek gdzie trzymałam różdżkę.-Wypuść ich - rozkazałam.
Kobieta prychnęła mi prześmiewczo w twarz i zrobiła krzywą minę.
-Będziesz mi rozkazywać? Przeze mnie jeszcze żyjesz, lepiej mi dziękuj zamiast pyskować.
-Chciałabyś - uśmiechnęłam się ironicznie co jeszcze bardziej ją zdenerwowało.
Wiedziałam, że atmosfera wokół nas robi się coraz bardziej gęsta. Wiedziałam też, że jeszcze trochę a Bellatriks puszczą nerwy.-Bello- wykrzyczała z góry Narcyza schodząc że schodząc ze schodów tuż za nią jej mąż i Draco. Cała trójka wyglądała na zaskoczoną.
Czarnowłosa odsunęła się ode mnie patrząc pusto na siostrę.
-Zejdźcie mi z oczu - wydarła się Bellatriks zatrzymując wzrok na mnie.
-Uspokój się Bello - poprosiła łagodnie Narcyza stając koło mnie.
-Chodź Nelly- Draco pociągnął mnie od tyłu za rękę.
Nie negocjowałam po prostu grzecznie udałam się z nim na górę zostawiając ostatni złowieszczy wzrok na Bellatriks, która odwdzięczyła mi się tym samym.Gdy już doszliśmy do pokoju Draco zamknął drzwi z głośnym trzaskiem i puścił moją rękę patrząc się na mnie zawiedziony.
-Co Ty wyprawiasz? - spytał od razu.
-Ja? A wiesz co ona wyprawia?- wykrzywiłam twarz w grymasie.
-Nelly...
-Draco! - krzyknęłam ostrzegawczo - w piwnicy przetrzymuje Lunę oraz Ollivandera- Draco spojrzał się na mnie zaskoczony rozszerzając oczy - torturuje, znęca się, karmi ich suchym pieczywem i szklanką wody! Rozumiesz to?
-Po to Cię wolała?
-Znalazła list który Harry do mnie napisał. Odpisał mi kiedy wyraźnie pisałam, że nie ma tego robić, cholera jasna! - czułam jak siły odchodzą wraz z moją bezsilnością.
-Co odpisał?
-W skrócie napisał swoją lokalizację- wywróciłam oczy i spojrzałam na podłogę wspominając sobie słowa przyjaciela jak bardzo za mną tęskni... To nie było ważne, ważniejsze było, że Bellatriks wie gdzie się znajduje.
-Zdradził gdzie jest? No widzisz masz swojego Potterka który niby ocali świat - zaśmiał się szorstko.
-Nie zrobił tego umyślnie... chociaż... Eh, napisał gdzie jest, bo chciał się ze mną spotkać - przyznałam łagodnie.
-Co? Po co? - spytał marszcząc czoło.
-Pisał, że tęskni... no i po prostu chciał mnie zobaczyć.
-Zajebiście- wydarł się wściekły patrząc na mnie z wyrzutem.
-Nie denerwuj się, nie spotkałabym się z nim nawet - wyjaśniłam podchodząc do chłopaka obejmując jego twarz, by spojrzał na mnie. Był bardzo zdenerwowany, ale powoli zaczął się uspokajać czując moje usta na swoich.
-Nieważne, co teraz? Wierzysz w niego więc?
-Nie wiem, nie mam pojęcia co zrobić, by go nie złapali, ani jego ani Hermiony i Rona- westchnęłam ciężko przymykając oczy.
Usiedliśmy na fotelach i w ciszy pogrążyliśmy się we własnych myślach. Jednak cisza nie trwała zbyt długo.
Wbiłam się w fotel słysząc przeraźliwie głodny krzyk Bellatriks , a następnie jej charakterystyczny śmiech. Oboje wbiliśmy w siebie oczy nie wiedząc co się dzieje.Draco otworzył usta, ale nie zdążył nic powiedzieć uciszony przez mój palec. Wstałam poparzona z fotela ciągnąć za rękę chłopaka. Otworzyłam drzwi najciszej jak się da, by nie zdradzić oznak naszego podsłuchiwania.
-Ciszej Bello.
Nadstawiliśmy uszy i podeszliśmy do schodów cichym krokiem, odgłosy były słyszalne z dołu, z salonu lub kuchni.
-Na co czekacie?! - wydarła się oschle - jeżeli jesteście pewni, że to Potter to na co tu jeszcze stoicie?!
Spojrzałam przerażona na Draco, ale on zdawał się bacznie słuchać.
-Czarny Pan dostanie go w swoje ręce, co za dzień! - zaśmiała się radośnie.
-Mam przetrzymywać Pottera w swoim własnym domu dla twoich zachcianek Bellatriks? - odezwał się Lucjusz
-Więc to prawda, to prawda! - krzyknęła dumnie - głupi bachor się zdradził! - zaśmiała się strasznie głośno.
CZYTASZ
Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️
FanfictionHistoria dwojga osób z przeciwnych domów które najbardziej ze sobą rywalizowały, a jednak ta dwójka nigdy nie była wrogo do siebie nastawiona. Nelly Wiley czarownica z Gryfindoru, która przeżyje na własnej skórze czym wiąże się miłość z Draco Malfo...