26

4.6K 160 50
                                    

Rozpoczął się chaos od samego wczesnego poranka, jutro wigilia więc dziś wszyscy wyjeżdżają do swoich domów. Nawet zostałam obudzona przez Hermione, bo przecież muszę iść odprowadzić. Wstałam zaspana i szybko się ogarnęłam w łazience. W pokoju wspólnym był taki tłok, że każdy się przepychał. Na serio żaden gryfon nie zostaje tu na święta? Wyczołgałam się z dormitorium wraz z trojką moich przyjaciółmi przyszykowanych do podróży. Szliśmy w stronę stacji hogsmade, aby odprowadzić ich pod sam pociąg. W sumie dobrze się składa, kupię jakieś prezenty na święta od razu.

-Na pewno nie chcesz przyjechać? Mama by się ucieszyła- powiedział Ron smutnym głosem.

- Za rok będę, obiecuje - pocieszyłam chłopaka na co się uśmiechnął.

-Będziesz sama w dormitorium, nie będzie Ci samotnie? - spytała Hermiona martwiąc się.

-Miona, nie przeszkadza mi samotność. Dobrze sobie z nią radzę - uświadomiłam przyjaciółkę.
Doszliśmy już do stacji i żegnaliśmy się jakby nie mieli mnie widzieć z parę lat, a to tylko kilka dni..

-Uważajcie na siebie, a zwłaszcza Ty Harry. Jakby coś się działo, piszcie do mnie - powiedziałam wysyłając im ciepły uśmiech.

Weszli do pociągu więc postanowiłam już odejść w stronę miasta, w którym zrobię małe zakupy. Przechodząc tak przez wiele sklepów w końcu kupiłam to co uważałam za słuszne.
Hermionie magiczną książkę.
Ronowi nowy zestaw szachów
Harremu breloczek z białą sową która przypominała jego.
Blaisowi ognistą whisky
Dafne bransoletkę na sznurku która zmieniała kolory co jakiś czas.
No i nawet kupiłam coś Malfoyowi. To było coś dobrego dla nas dwóch. Była to moneta na której mogłeś napisać co chcesz, a druga osoba mając taka sama monetę widziała to i również mogła odpisać. To był po prostu genialny wynalazek.
Poszłam do pokoju odnieść prezenty i i jakoś ładnie je zapakować, później poszłam do sowiarni żeby sowa wysłała każdy prezent do domu moim przyjaciół. Mam nadzieję że się ucieszą. Wyszłam z sowiarni i natknęłam się na mojego ulubionego blondyna.

-Ale mnie wystraszyłeś - odpowiedziałam trochę przerażona.

-Co robiłaś? - spytał ciekawski nie przepuszczając mnie dalej.

- Wysyłałam coś, chyba idziesz zrobić to samo - uśmiechnęłam się.

-Można to tak ująć - odpowiedział lekko poprawiając włosy.

-Poczekam na Ciebie - wysłałam mu ciepły uśmiech na co chłopak kiwnął głową i poszedł do góry po schodach.
Zszedł po chwili i odeszliśmy spod sowiarni.

-To kiedy się pakujesz? - poruszył znacząco brwią.

-Przecież nie wyjeżdżam - odpowiedziałam mu pytająco.

-Głupia...- wywrócił oczami- do mojego pokoju.

-Co? Dlaczego miałabym się do Ciebie przeprowadzać?

- Nie mówię że na zawsze, na te parę dni - odrzekł patrząc wciąż na mnie - nie chce żebyś była sama.

Zarumieniłam się na jego wypowiedź, było mi strasznie cieplutko na sercu słysząc jego słowa.

-Przemyśle to- powiedziałam drocząc się.

-Pamiętaj tylko, że nie przyjmuje odmowy - uśmiechnął się lekko.

-Tak panie książę - zaśmiałam się.
Poszliśmy na obiad do którego dosiadł się jeszcze Blaise który odjeżdża wieczorem... Tak samo jak Dafne, ale jeszcze jej nie zauważyłam.

-Ognista opiekuj się biednym księciem jak mnie nie będzie - uśmiechnął się wchłaniając spore gryzy babeczek waniliowych.
Blondyn karcił chłopaka wzrokiem. Weszła Dafne bez Notta, więc była trochę przygaszona.

-Hej Dafne - uśmiechnęłam się do przyjaciółki która zamierzała już usiąść.

-Cze..-o nie, czemu ciągle Cię widzę? - spytała z pogardą kierując swój wzrok na czarnoskórego.

-Oh niech zgadnę, bo może należymy do tego samego domu głupia babo? - odpowiedział jej wściekle.

Eh no i znowu się zaczyna.

-Ale będzie od nich spokój - szepnął mi do ucha ciepłym głosem Malfoy, lekko drgnęłam ale po chwili wróciłam do swojej wcześniejszej postawy uśmiechnęłam się.

- Idę się spakować, a i mam nadzieję że będziesz siedział baaaaaardzo daleko ode mnie lowelasie- powiedziała Dafne wytykając go palcem.

- O to sie nie martw, martw się lepiej o swojego chłopaka co będzie robił tyle czasu bez Ciebie - uśmiechnął się Blaise.

- Jesteś najgorszym przypadkiem na świecie, obyś się udusił tą babeczka! - krzyknęła i odwróciła się do mnie całując mnie w policzek - pa kochana moja, do zobaczenia po świętach, Draco mam nadzieję że zadbasz o Nel- zwróciła się do chłopaka puszczając mu oczko.

-Idź już jak idziesz, psujesz atmosferę - rzucił machając rękę do dziewczyny.

-To Ty ją psujesz Ty...

- Już, już dość - powiedział spokojnym głosem Malfoy, a Dafne tylko się uśmiechnęła do mnie i poszła natomiast, Blaise oglądał jak dziewczyna wychodzi z sali.

-Ta twoja dziewczyna zostaje na święta? - wypaliłam tak o nie myśląc nawet. Chciałam juz wiedzieć kto to i tyle, po co to ukrywać cały czas.

-Nie jest moją dziewczyną - wypuścił powoli powietrze - tak, zostaje jakbyś chciała wiedzieć.

Blaise się zaśmiał, a ja się spojrzałam na niego pytająco. Malfoy zmrużył oczy w jego kierunku.

-I co spędzasz z nią święta smoku? - spytał śmiejący się Blaise.

-Pilnuj swoich spraw Blaise- powiedział z goryczą w głosie.

Nie odpuszczę teraz, jesteśmy na jej temacie, muszę go kontynuować, żeby się chociaż ciut więcej dowiedzieć. Przyznam, że myśląc o niej ściskało mnie serce i czułam się nieswojo.

-No powiedz nam Malfoy - powiedziałam poważniej patrząc na niego ukradkiem.

-Nie muszę Ci się spowiadać - wyznał dość zirytowany.

-Aha, bo? - dopytywałam.

-Bo mam taki kaprys? - nie patrzył na mnie, cały czas unikał mojego wzroku patrząc się to na śmiejącego się pod nosem Blaisa lub przed siebie.

-Ojejku wielki książę - wypowiedziałam podkreślając ostatnie słowo - Ty Blaise wiesz kto to, śmiejesz się - spojrzałam groźnie na chłopaka.

-Skąd ten pomysł piękna - kłamał, widziałam.

- Super to ukrywaj to teraz całe życie- zwróciłam się do blondyna.

-Jak będę chciał to będę - wzruszył ramionami.

-To świetnie! Nawet nie myśl że przyjdę do Ciebie- wstałam od stołu wkurzona - sobie ukrywaj tą dziewczynę zasrany paniczu, wielki mi kurwa sekret -podniosłam ton, wtedy oboje patrzyli się na mnie z wytrzeszczonymi oczami - Wesołych świąt Blaise - rzuciłam do chłopaka.

- Ale gdzie Ty idziesz? - spytał oburzony Blondyn.

- Nie muszę Ci się spowiadać - zacytowałam jego słowa i odeszłam do swojego dormitorium.
Żałosne, wielkie sekrety doprawdy.

Spędziłam resztę dnia w swoim dormitorium otulona książkami Hermiony nie chcąc myśleć o niczym innym.

Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz