27

4.7K 193 137
                                    

Wstając rano w ogóle nie miałam humoru, były święta czas który spędza się z rodziną. Brakowało mi tego, choć nie mam może i dobrych wspomnień z moimi rodzicami którzy kochali mnie na swój sposób, ale święta to magiczny czas. Wstałam z łóżka i podreptałam do łazienki aby wziąć prysznic i ubrać się ciepło. Po toalecie zeszłam na dół, pod choinką czekały prezenty na które się uśmiechnęłam.
Spojrzałam na zegarek było śniadanie, nie miałam na nie ochoty więc udałam się na błona pod wierzbę. Otulona przez zimny wiatr i płatki śniegu czułam się magicznie. Zima to najbardziej przepiękna pora roku, urzekała mnie zawsze. Myślałam o wydarzeniach z turnieju trojmagicznego kiedy on wrócił i jego
poplecznicy. Kiedy rozpocznie się wojna? Dni mijały, a on rósł w siłę wraz ze śmierciożercami, których tak bardzo nienawidziłam. Mimowolnie zaczęły lecieć mi łzy na wspomnienie o moim ojcu, który nim był. Dlaczego? Wciąż nie znałam odpowiedzi i chyba nigdy jej nie usłyszę. Czy ja mu wybaczyłam? Nie, chyba nie. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę że słów Harrego, który mówił o ojcu Malfoya który jest jednym z nich. Malfoy musi wiedzieć, ale na pewno nim nie zostanie, nie mógłby tego zrobić, nie on.

*POV DRACO *
Nie było jej na śniadaniu, na korytarzach, nigdzie. Może siedzi w dormitorium? Ale skąd mam wiedzieć. Szedłem tam z nadzieją, że spotkam ją gdzieś po drodze, ale jednak tak się nie stało. Byłem przy portrecie grubej damy która mnie przegoniła mówiąc że i tak nikogo tu nie znajdę, także również jej tu nie ma. Co za dziewczyna eh, idąc spoglądałem przez okno na biały krajobraz, stanąłem dostrzegając kogoś pod wierzbą, widziałem jej włosy uznałem że to jest ona.
Schodziłem że schodów w miarę szybko aby dotrzeć do niej, żeby ją skarcić ze nie przyszła na śniadanie i nie daje znaku życia. Wyszedłem już na dwór otulony zimnym i mroźnym powietrzem. Szedłem w jej kierunku, nie spoglądała nigdzie tylko w swoje buty zamyślona. Stanąłem przed nią chcąc już cos powiedzieć, ale zobaczyłem jej oczy które się na mnie zatrzymały, łzy które skręcały moje serce. Patrzyła na mnie tępo.

-Co się dzieje? - spytałem nie ruszając się z miejsca.

-Boję się - odpowiedziała nie wyrażając nic, kompletnie jakby brała ode mnie lekcje.

-Czego?

-On znowu się pojawi razem z nimi- powiedziała cichym głosem przyglądając się znowu swoim butom - nienawidzę ich, a zarazem się boję- dodała.

-Czemu teraz o tym myślisz? - spytałem

- Zastanawiam się co bym teraz robiła gdyby żyli - była zamyślona - wiesz, chyba nigdy mu nie wybaczę, tego kim był mój ojciec i co zrobił - wyznała.

-Rozumiem - przybliżyłem się trochę do dziewczyny stykając się butami.

-A Ty? - spytała podnosząc wzrok na mnie.

-Ja? Co? - odrzekłem niezrozumiale

-Twój ojciec jest śmierciożercą - powiedziała na co zebrały mi się ciarki - przepraszam - dodała omijając ten temat.

-Nie szkodzi.. na pewne rzeczy nie ma się wpływu - oznajmiłem dziewczynie która znowu spojrzała na mnie trochę promieniejąc - Zawsze będę przy Tobie, nie musisz się niczego obawiać - dodałem przysiadając się do dziewczyny obok.

-Wesołych świąt Draco - uśmiechnęła się uroczo dziewczyna w moją stronę.

-Wesołych świąt Nelly - odpowiedziałem jej tym samym.

-O właśnie, mam dla Ciebie prezent - oznajmiła przeszukując swoją kieszeń w kurtce - zamknij oczy - poprosiła więc niechętnie je zamknąłem i wyjęła moja rękę otwierając ją, położyła na niej coś w kształcie ogromnej monety na co otworzyłem już oczy.

-Co to? Moneta? Mam sobie coś kupić za to? - spytałem śmiejąc się.

-To nie jest zwykła moneta - powiedziała wyciągając druga taka samą - zobacz - dziewczyna narysowała krzyżyk na swojej monecie, nie czekając długo na jakiekolwiek dalsze rzeczy moja moneta zawibrowała i pojawił się na niej krzyżyk który narysowała dziewczyna.

- Więc jest do komunikacji? Nie będę dawał Ci spać w takim razie - uśmiechnąłem się do dziewczyny która się lekko śmiała.

-Tego nie przemyślałam - zaśmiała się prychając.

-Też coś mam, daj palec- powiedziałem trzymając już palec dziewczyny - wyciągnąłem z kieszeni pierścionek w dwa węże - dziewczyna oglądała go z zaciekawieniem i blaskiem w oczach - mam taki sam- pokazałem jej palec na co zareagowała zaskoczeniem- gdy jesteśmy blisko ma kolor zielony, a gdy daleko zmienia się na kolor czerwony- dodałem czując ramiona dziewczyny na swojej szyi.

-Dziękuję, jest piękny - powiedziała cicho głosem który wędrował mi do ucha.

-Chodź już do środka, przeziębisz się zaraz - powiedziałem odwlekając się z tego cudownego uścisku i wstałem podając jej rękę.

-Ale najpierw zrobisz coś dla mnie? - spytała mrugając znacząco oczami kilka razy.

-Co takiego? - spytałem czując uścisk dziewczyny która wstała i się otrzepała ze śniegu.

- Zrobimy aniołki na śniegu - uśmiechnęła się czule.

-Ile Ty masz lat? - chciałem cóż dodać ale zostałem popchnięty i poleciałem puch śniegu za mną mając dziewczynę w swoich ramionach, leżała tak przez chwilę na mnie ale przekręciła się radośnie że mnie i była tuż obok śmiejąc się dumnie.

-Już nie masz wyjścia - zaśmiała się robiąc aniołka na śniegu, patrzyłem się tylko na jej radość, na tą kobietę która przy mnie olewa swoje troski gdzieś na bok i bawi się teraz jak dziecko. Gdy skończyła robiąc to na co tak miała ochotę wstała patrząc się na mnie - nie umiesz się bawić - skrytykowała mnie patrząc na mojego powiedzmy aniołka, który był odzwierciedleniem mnie leżącego.

-Bawie się świetnie jak widzę twój uśmiech, to mi wystarczy - widziałem jak zalała swoje różowe od mrozu policzki w rumieńce.

-Głupi - nadymiła policzki i się zaśmiała.
Podeszła do mnie poprawiając mi mój krzywy szal. Układała go z taką troską, spojrzała się na mnie i uśmiechnęła się pokazując mi swoje dołeczki. Złapałem odruchowo za jej naszyjnik łapiąc go w palcach i oglądając jak dobrze z nim wygląda. Zapiąłem jej kurtkę która miała odpięta. Patrzyliśmy na siebie głęboko i dość intensywnie.

- dobra pieprzyć to- powiedziałem zerkając na jej pełne i różowe usta. Przybliżyłem się bardziej i złożyłem na nich drobny pocałunek, dziewczyna lekko drgnęła i ścisnęła swoje usta. Spojrzałem na jej zesztywniały wyraz twarzy.

-Ale - wyjąkała całą czerwona.

- Nadal nie rozumiesz? - spytałem łagodnie - Jak myślisz kto jest tą dziewczyną znajdującą się w moim sercu od pierwszego roku? - dodałem podnosząc brew do góry. Dziewczyna wyglądała na zmieszaną.

-Ja? - spytała obserwując moje usta.
Kiwnąłem jen tylko głową. W jednym momencie przywarła do moich ust. Całowaliśmy się delikatnie, ale po chwili się rozkręciliśmy, trwało to długo i przyjemnie. Serce skakało mi jak szalone. Oderwaliśmy się od siebie, dziewczyna była całą czerwona i oddychała niespokojnie.

-Już mogę głośno powiedzieć że jesteś tylko moja - powiedziałem jej do ucha lekko je przygryzając.

-Draco na prawdę tego chcesz? - spytała nieśmiało.

-Tylko tego od tylu lat pragnąłem- Nelly na te słowa spaliła buraka co wyglądało uroczo. Jednak nie wiedziałem do końca czym jest miłość i jak się ją okazuje..ale wiem, że to jest to - powiedz mi to, co mówiłaś temu głupiemu krukonowi - wyszeptałem spoglądając w jej intensywnie zielone oczy.

-Pączusiu? - zaśmiała się delikatnie unosząc kącik ust.

-Nie, zaczyna się na k - powiedziałem do niej łapiąc ją za rękę przejeżdżając po jej pierścionku kciukiem.
- Chce usłyszeć te słowa z twoich ust.

-Kocham Cię Draco - powiedziała swoim obłędnym głosem uśmiechając się. Nigdy nie czułem się tak szczęśliwy, nigdy.

-Kocham Cię Nelly - odpowiedziałem dziewczynie składając jej mały pocałunek na ustach.

Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz