52

2.5K 117 38
                                    

*POV DRACO*

Dokonałem rzeczy która wydawała się mi niewykonalna. Teraz to dopiero dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Trudno było mi sobie poradzić z kłamstwami, manipulacją którą stosuję do mojej Nelly.

Moja ukochana która na co dzień zawsze uśmiechnięta zaszyła się w sobie nie ukazując tego najpiękniejszego uśmiechu który zawsze dodawał mi skrzydeł. Oczywiście mogę winić tylko siebie nikogo więcej za ten smutny widok.

Dzwony wybiły koniec lekcji transmutacji na których i tak byłem gdzieś indziej. Pakowałem się leniwie natomiast Nelly pakowała się niezdarnie pospiesznie.

-Zobaczymy się później - spojrzała na mnie leniwie unosząc głowę - Zapomniałam o wypracowaniu z zaklęć więc muszę go szybko napisać.

Kiwnąłem głową i dziewczyna podreptała w mgnieniu oka do wyjścia.

Gdy nie było jej przy mnie czułem straszną pustkę. Udałem się na obiad, ale siedząc przy stole nie umiałem niczego w siebie wpakować, nie mogłem się przełamać, aby wziąć chociażby kęs gulaszu.

-To co kiedy koniec szkoły?- odezwał się Blaise wywołując we mnie strach.

-Skąd mam wiedzieć- wydusiłem z siebie patrząc na stół nauczycielski przy którym radośnie Dumbledore rozmawiał z Snapem. Ogarnął mnie ponownie lęk przed moim głównym zadaniem.

-Jeszcze was nie wezwał? Już środek maja, myślałem, że szybciej skończę moją edukację - uśmiechnął się mizernie.

-Nelly mi nigdy nie wybaczy- wyszeptałem ignorując słowa chłopaka mówiąc to co myślę czując, że zaraz się rozpłaczę jak dzieciak.

Po lekcjach zaklęć Nelly miała przyjść odrabiać referat z Dafne, cieszyłem się każdą chwilą przy której była wraz ze mną, ale chyba musiałem o tym zapomnieć. Znak piekł mnie niemiłosiernie gdy wychodziłem za Nelly z sali. Spanikowałem, a ból przeszywał całe moje ciało. Szybko pobiegłem w inną stronę niż zamierzałem i wpakowałem się do jakiejś pustej sali. Musiałem się przeteleportować do domu gdzie zapewne dziś dowiem się kiedy uśmiercę człowieka, dyrektora, potężnego czarodzieja Albusa Dumbledora.

Salon wyglądał jeszcze bardziej mroczniej gdy na końcu stołu siedział on, Czarny Pan który swoim wzrokiem budził we mnie strach i zgubę. To przez niego, przez jego decyzję, przez nadanie mi misji moje życie zmieniło się tak, że umieram wewnętrznie. Każdego pierdolonego dnia muszę kłamać. Stałem się zepsutym do szpiku chłopakiem z wybraną mu ciemną i przerażającą przyszłością której za nic w świecie sam bym nie wybrał.

-Narcyzo, możesz być dumna ze swojego syna- uśmiechnął się obrzydliwie ukazując swoje zęby -chłopak jest zaradny co nie mogę powiedzieć o Twoim mężu.

Matka tak jak ja siedziała cicho nie wychylając się, ona nawet nie była śmierciożercą, a musiała uczestniczyć w spotkaniach jako żona mojego ojca.

-Moi drodzy nastał ten czas, czas gdy wraz z wami wkroczę na starą drogę- powiedział unosząc swoje ręce- Draco- zawołał na co się spojrzałem bojaźliwie w jego czerwone ślepia- Twoja misja...wypełnisz ją pod koniec czerwca, wtedy zginie nasz staruch- zaśmiał się lekceważąco, a inni uczestnicy powtórzyli jego gest i śmiali się wraz ze swoim Panem.

-Tak moi drodzy, to koniec Dumbledora oraz Hogwartu. Czas powrócić do dawnych dni!

Napawał mnie lęk i obrzydzenie do całego otoczenia.


Teleportowałem się z powrotem i poszedłem do dormitorium.
Wchodząc panował gwar jak nigdy dotąd, ale w tłumie znalazłem moją blondynkę siedzącą przy stoliku z Dafne a przy nich Blaise pewnie przeszkadzający im w pracy jak to on.

Zauważył mnie jako pierwszy gdy tak stałem i gapiłem się w moją ukochaną. Blaise coś szepnął do Nel i podniosła głowę. Jej wzrok był mętny, pozbawiony czegokolwiek i wróciła do swojej kartki. Zesztywniałem, przecież nawet jej nic nie powiedziałem, po prostu uciekłem do sali. To wszystko jest trudne i cholernie ciężko mi kłamać i wymyślać niestworzone historie, ta teraz też coś muszę wymyśleć.

Podszedłem do ich stolika przystając przy krześle Nelly by dać jej buziaka w czoło.

-Gdzie uciekłeś? - spytała pusto.

Zastanawiałem się nad następnym kłamstwem.

-Zresztą nie musisz odpowiadać - dopowiedziała chłodno.

Patrzyłem się na nią gdy ona ani razu na mnie nie spojrzała, dlaczego czułem pomiędzy nami powiększający się dystans?

Zaczęła się pakować zbierając swoje rzeczy do torby. Wstała z krzesła przystając naprzeciwko mnie.

-Idziesz już? - spytałem smutno.

-Już skończyłam.

-Nelly... Kocham Cię - wypowiedziałem czując, że muszę jej to powiedzieć właśnie w tym momencie.

-Draco - spojrzała w moje oczy które wyrażały rozczarowanie czułem, że zaraz powie mi coś czego nie chce słyszeć - tak... ja też Cię kocham - wypaliła zdezorientowana patrząc gdzieś w puste miejsce za mną.

-Nie idź, nie zostawiaj mnie - wydusiłem ponuro.

Nelly nie spojrzała na mnie, patrzyła w ten jeden punkt byleby tylko nie spojrzeć mi w oczy.

-Potrzebuje Cię.

Widziałem jak drgnęła, a jej oczy zrobiły się bardziej zmęczone niż były. Wiedziałem dlaczego nie chce na mnie patrzeć... Mogłem nimi ją manipulować wiem jak na nią działały co wykorzystałem wiele razy.

Spójrz na mnie - powiedziałem słabo - Nelly.

Złapałem ją za podbródek i uniosłem go tak, by jej oczy skierowały się wprost na mnie do moich oczu.
Poczułem ból patrząc w jej piękne a jednak smutne oczy. Puściłem jej podbródek ale nadal się we mnie patrzyła coraz bardziej zmieniając swoją minę.

-Jeśli zdecydowałeś, że mam o czymś nie wiedzieć, uszanuję to- zrobiła mętną minę spoglądając na moje usta- na pewno masz ważny powód, ale proszę nie bierz na siebie całego bólu, nie zabieraj mi mojej części- ta kobieta...dlaczego jesteś tak naiwna Nelly..- Ale powiem Ci coś jeszcze, to, że mi nie ufasz strasznie mnie przytłacza...powiedz Draco dlaczego?

Stałem otępiały szukając odpowiedniej odpowiedzi na jej pytanie, przecież jej ufam, ale nie mogę powiedzieć prawdy.
Nelly stała i wyczekiwała odpowiedzi ode mnie, ale ja nie wiedziałem co powiedzieć.

W końcu podciągnęła torbę i poszła w kierunku drzwi, wlepiałem wzrok na jej plecy jak odchodzi ode mnie. Wyobraziłem sobie jak odchodzi na zawsze, zostawiając mnie samego na tym zepsutym świecie.

-To nie tak - wypaliłem - Ja jestem - w myślach po wiedziałem śmierciożercą, ale buzia otwierała się i nie mogła wydusić tego słowa.

Zatrzymała się i odwróciła.

Co teraz? Zabrakło mi języka co zauważyła Nelly która po prostu wyszła nie słysząc żadnej odpowiedzi ode mnie.

-Kurwa - syknąłem rozpaczliwie gniotąc oparcie od krzesła przy którym stałem.

Poszedłem na górę nie zważając na odgłosy wołającego mnie Blaisa. Czułem się jak śmieć, idiota.

Kurwa Draco do cholery co mam zrobić jeżeli muszę kłamać, a jednocześnie tak bardzo pragnę jej o wszystkim powiedzieć przez co poddał bym ją na niebezpieczeństwo.

To trudne i coraz bardziej pogmatwane się robi.

Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz