15

5.2K 183 65
                                    

Nastała sobota czyli mecz na który muszę iść aby wejść na imprezę Slytherinu. Opowiedziałam to wczoraj wieczorem Hermionie i Ronowi, że idę na mecz a później na imprezę przez co doszło między nami do drobnej sprzeczki, ale jakoś pogodzili się z moją decyzją i tak nie mieli wyjścia. Tak na prawdę nie mam się czego obawiać w towarzystwie tej dwójki ślizgonów.
Po krótkiej porannej toalecie ubrana byle jak w jakieś legginsy i zwykłą koszulkę na długi rękaw poszłam z przyjaciółką na śniadanie ponieważ nie chodzimy już razem we czwórkę. Hermiona jest wkurzona na Harrego tak samo jak Ron ale nie odwrócili się od niego, gryfonka tylko trzymała lekki dystans.
Usiadłyśmy z dziewczynami z naszego domu.

-Na pewno chcesz tam iść? - spytała się Hermiona mając grymas na twarzy. Widać było że nie chciała żebym tam szła.

-Oh proszę Cię, dobrze wiesz że akurat z tą dwójka dobrze się dogaduje. Nie wszyscy ze Slytherinu to gbury pieprznięci na głowę.- odpowiedziałam trochę z goryczą w głosie. Przyjaciółka tylko lekko westchnęła i zajęła się swoim śniadaniem.
Po śniadaniu była jeszcze godzina czasu do meczu więc postanowiłam się ubrać jakoś stosowniej na pogodę. Ubrałam czarne rajstopy i jeansową jasną spodniczkę do tego czarny obcisły sweterek. Narzuciłam jeszcze na to ciemną szarą kurtkę. Włosy rozpuściłam, a na głowie zostawiłam małego koczka upinając go z tyłu spinką. Byłam gotowa więc pomyślałam że mogę już iść zająć swoje miejsce w tym pierwszym rzędzie o którym mówił Malfoy. Trochę mi to nie pasowało siedzieć razem ze slytherinem, nie wiadomo nigdy jak zareagują. Pożegnałam się z przyjaciółmi którzy siedzieli w pokoju wspólnym odrabiając jakąś pracę domową i poszłam w kierunku stadionu. Widziałam jak uczniowie ze swoich domów zbierali się na mecz. Po jakimś czasie byłam na trybunach, usiadłam w wyznaczonym dla mnie miejscu w pierwszym rzędzie razem ze Ślizgonami, czułam się trochę zmieszana będąc jako jedyna z Gryffindoru do tego po stronie Slytherinu.

- O hej a co robi gryfonka na naszym meczu? - dosiadła się do mnie Dafne Greengrass to ona chyba była partnerka Blaise na balu jak dobrze pamiętam. - ah pewnie mnie nie kojarzysz, to mnie Zabini zostawił na balu po jakiejś godzinie i bawił się z Tobą i Malfoyem- zaśmiała się na wspomnienie.

-Tak tak, już właśnie sobie przypomniałam. - uśmiechnęłam się do niej.

- To co tu robisz? Chcesz wybadać naszą strategie gry? - spytała poprawiając się na ławce.

-Nie, nic z tych rzeczy, zawarłam pewna umowę z Malfoyem i muszę tu siedzieć aby przyjść na imprezę. - spojrzałam przed siebie unikając jej wzroku. Niby była miła ale czułam się nadal nie pewnie.

-z Malfoyem? To wy coś razem... Aha to ty musisz być ta dziewczyna. - rzuciła i spojrzała na mnie badając każdy centymetr mojego ciała.

-Tą dziewczyną? - spojrzałam na nią zaskoczona, chłopak jakoś nie wygląda na takiego co by się interesował dziewczynami.

-Wiesz, kiedyś podsłuchałam jak mówił Blaisowi o jakiejś dziewczynie w której jak sam mówił chyba coś dla niego znaczy.

-Nie to na pewno nie ja, my się chyba nawet nie przyjaźnimy... Bardziej kolegujemy.

-Oj wybacz..


Jestem ciekawa co to za dziewczyna.. Na pewno z jego domu. Nie widziałam żeby przebywał z jakąś dziewczyna sam na sam gdzieś na korytarzach.

- Dafne co Ty robisz z tą dziewczyną? - spojrzała na nas obie oburzona Parkinson.

-Rozmawiam - puściła do mnie oczko.

-Ona jest z przeciwnego domu nawet nie powinno jej tu być.- Co Ty tu kurwa robisz? - zwróciła się do mnie z miną jakby miała mnie zaraz zabić.

Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz