Staliśmy na korytarzu cały czas się przytulając, coraz więcej ludzi zaczęło się schodzić, ale żadnego z nas teraz nie interesowało czy się patrzą czy też nie. Odkleiłam się niechętnie od chłopaka ocierając zmęczone i zapłakane oczy. Blondyn obdarzył mnie swoim spojrzeniem.
-Chodź do mnie - powiedział co trochę mnie zamurowało.
-Nie będę zabierać Ci czasu, pójdę do siebie- odpowiedziałam wymuszając uśmiech na co Blondyn się krzywo spojrzał.
-To nawet nie było pytanie, a zresztą ja nie słucham sprzeciwów- chwycił mnie delikatnie za dłoń i splótł nasze palce, poczułam przepływ szczęścia i bezpieczeństwa. Jego gesty były delikatne i subtelne, a moje serce szalało wtedy bijąc coraz to szybciej. Lekko pociągnął mnie do siebie abym szła koło niego. Widziałam wzroki osób które patrzą się na nas, które gadają coś szeptem. Spoglądając na blondyna nie widziałam żeby się tym przejmował, po prostu miał to w dupie co mnie zdziwiło. Byliśmy już pod dormitorium, Malfoy wypowiedział hasło i weszliśmy. Kilka osób siedziało w salonie, ale nawet nie przyglądali się nam. Weszliśmy na górę po schodach na drugie piętro. Był tam wielki hol połączony z małą biblioteką i na końcu czarne drzwi pewnie prowadzące do jego pokoju. Chłopak złapał za klamkę i przepuścił mnie w drzwiach puszczając moją dłoń. Weszłam i byłam pod wrażeniem jego wnętrza. Panował tam porządek, czarne ogromne łóżko tuż przy oknie. Drzwi do łazienki na końcu pokoju. Wielka szafa, biurko, stolik z dwoma fotelami. Zielony dywan. Było jakoś przyjemnie. Chłopak za mną zamknął drzwi. Dlaczego on był dla mnie taki miły? Mimowolnie łzy zaczęły znowu lecieć nie mogąc ich powstrzymać. Chłopak lekko złapał mnie za ramię i posadził na swoim łóżku. Usiadł obok mnie.
-Spokojnie- dodał lekko ocierając swoim kciukiem mój mokry policzek.
Dzisiaj czułam się jak wrak człowieka.
-Oni nie żyją przeze mnie, rozumiesz? To wszystko moja wina- wypaliłam nie myśląc o tym, że mówię to do blondyna. Chciałam się po prostu wykrzyczeć i wypłakać komuś. Po prostu myślałam że tak będzie mi lepiej.
-Byłaś dzisiaj na cmentarzu tak? - spytał łagodnym głosem chłopak, nie myśląc nawet skąd to wie kiwnęłam głową. Przykryłam moje oczy dłońmi tak aby nie widzieć nic- u kogo? - dodał swoim łagodnym głosem przykładając swoją rękę na moje kolano.
-Moich rodziców, oni nie żyją.. Nie żyją- uniosłam głowę by spojrzeć na chłopaka który zdawał się być dotknięty moimi słowami. - a wiesz czemu? Mój ojciec był pierdolonym śmierciożercą sam-wiesz-kogo, on musiał wydać mu taki rozkaz - płakałam coraz mocniej, a chłopak mi nie przerywał. - on zabił moja matkę, później chciał mnie.. Ale nie wiem, może się bał, może nie chciał i popełnił samobójstwo- chłopak lekko drgnął, widziałam to nawet przez łzy - moja ciocia mnie nienawidzi, myśli cały czas że to ja ich zabiłam, ona nic nie wie- przymknęłam mocno oczy- nienawidzę siebie od tych 10 lat, z dnia na dzień coraz bardziej nie chce mi się żyć, nie mam sił - wstałam podchodząc do okna cicho oddychając - nie powinnam była o tym mówić, tylko zabrałam Ci czas- chciałam się odwrócić, ale poczułam ciepło rąk blondyna który obejmował mnie w pasie krępując moje ruchy.
Czułam jego oddech tuż przy uchu, był szybki tak jak i mój. Nie spodziewałam się takiego kroku z jego strony, ogarniał mnie spokój.
-Rozumiem że o to chodziło wtedy - spytał cicho, kładąc swoją głowę na moim ramieniu.
-Tak, ale skąd mogłeś wiedzieć- odpowiedziałam mu szeptem łamiącym głosem.
-Nie płacz już, jestem przy Tobie - jego głos brzmiał smutno-zawsze będę - dopowiedział ledwo słyszalnym głosem na co lekko odwróciłam głowę w jego stronę. Miał zamknięte oczy. Korzystałam z tej chwili patrząc się przed siebie w krajobraz za oknem. Nigdy nie czułam się tak dobrze przy jakiejś osobie, on dawał mi wszystko czego potrzebowałam. Jakieś dziwne uczucie nasilało się w moim sercu od pierwszego roku coraz bardziej. Jego gesty sprawiały ciarki na moim ciele.
-Dlaczego zajmujesz się mną zamiast spędzać ten czas z tamtą dziewczyną o której mówiłeś? - spytałam to co przyszło mi na język.
-Nie mówmy teraz o tym- odrzekł mi prosto do ucha swoim melodyjnym głosem.
Dałam sobie spokój już z tym, nie będę naciskać. Czułam się strasznie zmęczona już. Poczułam jak ode mnie odchodzi na co się powoli odwróciłam i patrzyłam na jego ruchy jak podchodził do szafy i wyciągnął jakąś zwykłą koszulkę i krótkie spodenki. Podszedł do mnie i mi to wcisnął w rękę. Patrzyłam na ubrania dość specyficznie.
-Co to? - spytałam głupio.
-Ubrania głupia - lekko się uśmiechnął - zostaniesz tu do rana - dodał stanowczym głosem.
-Ale...nie..spokojnie wrócę do siebie - powiedziałam, byłam zmęczona ale dotarłabym jakoś do dormitorium nie będę mu robić łaski.
-Znowu źle odpowiadasz. To nie było pytanie, zostajesz i już, widzę że jesteś zmęczona.
-Eh..dziękuję, pójdę się przebrać - ominęłam go idąc do łazienki.
Zamknęłam za sobą drzwi i rozebrałam się do naga. Dziś muszę spać w staniku, nie znoszę tego. Ubrałam spodenki i koszulkę. Zerknęłam na moją rękę która była odkryta , wzięłam ją do tyłu. Wstydziłam się tego, nie chce się mu tak pokazywać, szybko wyjdę i szybko wskoczę do łóżka o tak. Zostawiłam swoje rzeczy na blacie koło zlewu i wyszłam. On już siedział w takiej samej koszulce i bokserkach, wyglądał dość pociągająco. Patrzył się na mnie ilustrując jego rzeczy na moim ciele, nagle zrobił krzywą minę i patrzył się przez chwilę na moją schowana rękę. Ruszyłam szybko w jego kierunku żeby wejść szybko do łóżka. Byłam tuż przed nim a on złapał mnie za moje uda, tak aby mnie zatrzymać.-Nie chowaj tego, wstydzisz się mnie? - spytał mnie swoim magicznym wzrokiem wyciągając moja rękę zza pleców.
-Nie oglądaj tego... - wyjąkałam przymrużając oczy.
-Gdzie jeszcze to masz? - spytał oglądając mnie całą.
-Musiałabym się rozebrać, aby Ci pokazać - właśnie zdałam sobie sprawę jak to zabrzmiało dwuznacznie. Wypaliłam się rumieńcem.
-Nie mam nic przeciwko- uśmiechnął się znacząco pod nosem.
Powrócił do swojej czynności czyli oglądania mojej ręki. Palcami wędrował po moim bliznach, czując jego delikatny dotyk drgnęłam. Pocałował mnie nad nadgarstkiem, piękny mały gest który zrobił na mnie wrażenie, myślałam że zaraz spłonę z temperatury w moim ciele. - połóż się już- wziął swoją głowę do góry patrząc na mnie uroczym spojrzeniem puszczając moją rękę. Nie przeszkadzało mi spać z nim w jednym łóżku. Wyminęłam go i okryłam sobie kołdrę aby pod nią wejść i od razu się nią przykryłam. Było mi tak miękko, dlaczego my nie mamy takich materaców i pościeli w naszym dormitorium? Ah. Malfoy położył się obok mnie zachowując dość duży odstęp. Przewrócił się na prawy bok aby na mnie patrzeć.
-Dobranoc Nelly - powiedział i lekko się uśmiechnął patrząc na mnie swoimi pięknymi oczami.
-Dobranoc Draco - uśmiechnęłam się lekko - Dziękuję - dodałam i odwróciłam się plecami do niego.
Moje zmęczenie zrobiło swoje, padłam od razu.*POV DRACO*
Nie mogłem spać, moje myśli nawiedzała blondynka która teraz spała oddychając głęboko i powoli. Coraz bardziej ją poznawałem, coraz bardziej się przede mną otwierała. Nie mogłem przyjąć do myśli tego co ją w życiu spotkało. Na co dzień wydawała się zawsze uśmiechnięta, pogodna i miła. Jej urok ogarnął mnie od pierwszego roku. Z roku na rok coraz bardziej mnie interesowała, gdy tylko ją widziałem lub wymieniłem kilka zdań czułem się inny. Czułem się przy niej normalnie i swobodnie. Ojciec od młodych lat uczył mnie i wychował w taki sposób aby patrzeć na ludzi z góry. Taki byłem właśnie przez niego. Nie potrafiłem jednak tak postępować z tą dziewczyną, ona ruszyła mój świat i wywracała go w inny sposób. Nie rozumiem czym tak do końca jest miłość, ale wydaje mi się że idzie to w tym właśnie kierunku. Matka dawała mi poczucie miłości na swój sposób przez co nie jestem aż takim gburem. Łączyło nas to, że dla siebie jesteśmy sobą gdzie znikają wszystkie problemy i troski naszego życia.
CZYTASZ
Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️
FanfictionHistoria dwojga osób z przeciwnych domów które najbardziej ze sobą rywalizowały, a jednak ta dwójka nigdy nie była wrogo do siebie nastawiona. Nelly Wiley czarownica z Gryfindoru, która przeżyje na własnej skórze czym wiąże się miłość z Draco Malfo...