Niedzielny poranek zapowiadał się bardzo dobrze, pogoda była idealna na dzisiejszy mecz quidditcha grany przez Gryffindor i Hufflepuff. Postanowiłam ubrać czarną jeansową spodniczkę sięgającą do moich kolan, beżowy lekki sweterek z dekoltem i białe trampki. Zapięłam moja bransoletkę na ręku, rozpuściłam włosy, a prawy bok przypięłam spinką. Trochę się popsikałam moimi perfumami i wyszłam na śniadanie. Gdy już dochodziłam do Wielkiej sali z oddali wyłonił się krukon lekko speszona wbiłam swój wzrok w podłogę, ale zauważył mnie i podbiegł zostawiając swoich kolegów.
-Cześć Nelly - podbiegając do mnie stanął na przeciwko mnie.
-N..no cze..ść- ledwo co wydusiłam, dziwnie mi było przebywać w jego otoczeniu przez ten list.
-Wspaniale dziś wyglądasz, gracie dziś mecz prawda? - spytał cały w Skowronkach na co ja tylko mu przytaknęłam.
-Trzymam kciuki za twój dom.
-Tak, em.. dzięki.
-Wszystko w porządku? Wyglądasz trochę blado. - Nie no wszystko okej stoję naprzeciwko chłopaka który wyznał mi miłość poprzez list. Nie wiem po prostu jak się zachowywać, nie wiedziałam co mówić. Uratował mnie głos przy którym zawsze czułam się bezpiecznie.
-Boot wskazać Ci miejsce do Wielkiej sali czy sam trafisz? - Malfoy stanął za mną z groźnym wzrokiem i goryczą w głosie.
-Ta, dzięki znam drogę - spojrzał na chłopaka - pa Nelly- dodał i się oddalił od naszej dwójki.
Wypuściłam głośno powietrze co zwróciło uwagę blondyna, odwróciłam się do niego i posłałam mu dziękujące spojrzenie, ten tylko zaczął mnie ilustrować w lekkim skrzywieniu.
- Nie zepsułem Ci randki? - spytał poruszając brwiami coraz bliżej podchodząc.
-Zgłupiałeś? - kiwnęłam przecząco głową, a ten stanął bardzo blisko mnie i znowu zaczął mnie ilustrować.
-Taka wystrojona, mogłem się pomylić. - dodał spoglądając mi w oczy.
-Dziś jest mecz idziesz? - wypaliłam chcąc odbiec od tego tematu chociaż wiedziałem co powie.
- Żeby zobaczyć jak przegrywacie? - uśmiechnął się tym swoim kpiącym uśmiechem.
To była mina którą pokazywał od 5 lat, nie zmienił się wcale oprócz tego że wydoroślał na przystojnego mężczyznę. Ubrany w czarny sweter przylegający do jego umięśnionego ciała, czarne spodnie i czarne buty. Twarz blada jak moja, ostre rysy twarzy i te szare oczy na które lubiłam patrzeć. Wyrwałam się z transu i dodałam mój kpiący uśmiech.
-Lepiej uważaj na siebie za tydzień - odpowiedziałam dumnie na co on pochylił lekko głowę w prawa stronę.
-Odpowiadając na Twoje pytanie to nie nie przyjdę, może jakbyś grała to z chęcią bym na to popatrzył. - uśmiechnął się do mnie ilustrując mój wyraz twarzy.
-Niestety nigdy mnie tam nie zobaczysz - odpowiedziałam bawiąc się moimi końcówkami włosów.
-Nie chcesz grać? - patrzył na mnie pytająco.
-Mam lęk wysokości. - odpowiedziałam uciekając wzrokiem - tak możesz się śmiać - dodałam.
-Nie mam powodu do śmiechu każdy ma jakieś lęki - spojrzałam na niego zaskoczona z jego postawy. Było mi miło że nie śmiał się z tego jak co niektórzy. - widziałem że już się pogodziłaś z Grenger - dodał po chwili.
-Ah, no tak - uśmiechnęłam się ale Malfoy nie odwzajemnił mojego uśmiechu tylko patrzył na mnie w grymasie.
- Czemu leciała Ci krew z ręki? - spytał dość stanowczo na co się wyprostowałam.
-Nic takiego- powiedziałam cicho spoglądając na moją rękę.
-Nie? To pokaż. - wyciągnął dłoń w moją stronę tak abym podała mu swoją rękę.
- Co Cię to tak obchodzi co? - spytałam się go trochę rozdrażniona. On nadal trzymał swoją otwartą dłoń.
-Zwykła ciekawość Wiley - przymrużył oczy i zabrał swoją dłoń rezygnująco.- do potem - wyminął mnie i poszedł w swoją stronę.
Czułam ulgę ze nie napierał na mnie. Ruszyłam w końcu na śniadanie.
Na meczu usiadłam się obok Hermiony i Rona. Kibicowaliśmy oczywiście naszej drużynie. Zebrało się sporo ludzi. Gryffindor przegrywał 5 punktami. Hufflepuff dziś na prawdę dobrze grał. W powietrzu w końcu pojawiły się znicz co szybko zauważył Summerby i zaczął lecieć do znicza próbując go złapać, Harry zauważając to poleciał za puchonem. Znicz wniósł się ku niebu więc Harry poleciał szybko za nim. Akcja toczyła się daleko nad nami. Chłopcy zlecieli na dół za zniczem wyciągając ręce przed siebie. Harry był jednak szybszy. Wygrana była nasza.
Po meczu nasz dom rozpoczął impreze z okazji wygranej. W pokoju wspólnym nie tylko znajdowali się gryffoni, kilka było z Hufflepuffu i trochę więcej Ravenclaw. Slytherinu nie było, ale to nie nowość.
CZYTASZ
Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️
FanfictionHistoria dwojga osób z przeciwnych domów które najbardziej ze sobą rywalizowały, a jednak ta dwójka nigdy nie była wrogo do siebie nastawiona. Nelly Wiley czarownica z Gryfindoru, która przeżyje na własnej skórze czym wiąże się miłość z Draco Malfo...