41

3.3K 129 33
                                    

Na początku listopada, czyli za dwa tygodnia Slytherin i Gryffindor grają pierwszy mecz, przez co gryfoni organizują dziś próby pod okiem Harrego by zwerbować nowych pałkarzy i ścigających. Ron i Ginny byli jedynymi z ochotników.
Obiecałam przyjaciołom, że dołączę do kibicowania jak tylko coś załatwię, a tym czymś był Draco.

Draco strasznie się zmienił tego roku, przestał śmiać się z dzieciaków, nie szydził z innych ludzi, a najbardziej dziwne było, że gdy coś opowiadałam o moich gryfonach ignorował to, nie mówiąc o nich złego słowa.
Może dla kogoś to zmiana na lepszego Dracona, ale nie dla mnie, to nie był on. Nie był sobą.

Szlam do lochów, żeby się z nim zobaczyć i sprawdzić czy wszystko w porządku, ostatnio coraz mniej się widujemy, rozumiem że mamy obowiązki, ale jakoś nigdy mu do tej pory to nie sprawiało problemów.

Usłyszałam głos Draco i jakiegoś chłopaka z oddali więc postanowiłam się przyczaić, żeby usłyszeć o czym mówią.

-Zapłacę Ci ile chcesz - wydarł się groźnie Draco.

-Ale czemu? Znaczy dla mnie spoko, jak chcesz twój wybór.

-Przyjdź potem do mnie to się rozliczymy.

Wyszłam zza ściany idąc w kierunku głosów, nie mogłam już dłużej stać tam, byłam zbyt ciekawska.

Harper mnie ominął, a Draco zesztywniał oglądając jak idę w jego kierunku.

-Draco, za co mu płacisz? - spytałam w wyrzutem chłopaka.

-Będzie na moim miejscu jako szukający - wyjaśnił.

-Co? Myślałam, że lubisz grać w quidditcha...

-Mam za dużo spraw na głowie, nie mam czasu na treningi - powiedział z maską obojętności.

-Możesz mi powiedzieć co się dzieje? - złapałam go za rękę ściskając delikatnie.

-Nic, przepraszam Nelly..spieszę się - pocałował mnie w usta i spojrzał hipnotyzując mnie -skarbie nie martw się, wszystko jest jak zawsze - powiedział i mnie wyminął.

Miałam ochotę na niego nakrzyczeć, zwyzywać, szarpnąć, ale nie umiałam, ja mu wierzyłam, a może bardziej chciałam wierzyć.

*POV DRACO*

Szybkim krokiem kroczyłem na siódme piętro z jabłkiem w ręku podrzucając je. Byłem na siebie zły za te kłamstwa, nie wiem czy mogę zrobić coś żeby Nelly nic nie podejrzewała.

-Draco możesz wchodzić, nikt tu nie chodzi odkąd tu jesteśmy - wyjaśnił mi Goyle.

Kiwnąłem głową każąc im wypić eliksir. Przymknąłem oczy żeby skupić umysł. Intensywnie myślałem, aby w pokoju życzeń znalazła się ta przeklęta szafka. Otworzyły się zaraz wielkie drzwi do których następnie wszedłem. Kroczyłem przez różne krzesła, stoły i jakieś różne sterty drobiazgów, aż dotarłem do szafki zniknięć przykrytej starym kocem.

Odetchnąłem ciężko mając złudne nadzieję, że może dzisiaj wydarzy się coś bardziej spektakularnego. Dotknąłem szafki oglądając ją bacznym wzrokiem szukając jakiegoś przycisku lub czegokolwiek by działała, niestety tak to nie działało.

Otworzyłem drzwi szafki i wsadziłem do jej wnętrza jabłko. Spojrzałem wymownie na szafkę i zacząłem mówić bardzo powoli i wyraźnie zaklęcie 'Harmonia Nektere Pasus' odczekałem dłuższą chwilę gapiąc się pusto i nerwowo na drzwiczki. Wypuściłem powietrze i powtórzyłem zaklęcie. Otworzyłem szafkę i zabrałem nadgryzionego jabłko.

Nosz kurwa, jak to do chuja naprawić, chodzę tu co dziennie, a efektów jak nie było tak nie ma. Straciłem nad sobą panowanie i kopnąłem stół który stał obok mnie.

Usiadłem na podłodze wzdychając, czułem się słaby, bezsilny. Może ta szafka potrzebuje czasu, była przecież nieużywana, może musi się z regenerować, albo do cholerny jasnej ja jestem kretynem i nie wiem o co chodzi. Właśnie, a książki? Może w książkach jest coś o tej szafce, ale na pewno w dziale zakazanym. Nie mam co się przejmować, Snape da mi pozwolenie, on w tej chwili pozwolił by mi na wszystko, co też podobało mi się w pewnym stopniu.

W kieszeni zaczęło mi coś wibrować, zdałem sobie sprawę, że to moneta którą dostałem od Nelly. Zrobiło mi się duszno, a gardło bardziej suche niż było. Wyciągnąłem monetę z kieszeni 'gdzie jesteś?'. Zastanawiałem się nad sensem mówienia dziewczynie o tym wszystkim. Chyba zdecydowałem, muszę jej o tym powiedzieć, powinna wiedzieć...

Napisałem na monecie żeby przyszła na wieżę astronomiczną. Szybko wstałem nawet nie dbając o kurz na moich ubraniach pognałem do wyjścia.

-Możecie się już rozejść - powiedziałem stając przy chłopakach przebranych za jakieś młode dziewczyny.

-Możemy jeszcze pomóc, eliksir jeszcze działa - wyjaśnił Goyle patrząc na przyjaciela.

-Na dzisiaj starczy - odpowiedziałem i wyminąłem ich z prędkości światła.

Szedłem pospiesznie na umówione spotkanie, a w moich myślach powtarzał się tylko jeden scenariusz"skarbie jestem śmierciożercą, przepraszam, muszę zabić Dumbledore, bo inaczej zabije on mnie i moich najbliższych". Powtarzając to sobie w głowie byłem coraz pewniejszy siebie.

Wszedłem po schodach na górę rozglądając się za dziewczyną, ale jeszcze jej nie było. Zapadł już mrok, ciemność którą oświetlały gwiazdy na szarym niebie. Podszedłem do balkoniku wieży opierając się o barierki.

Te chwile, gdy oglądaliśmy gwiazdy po raz pierwszy, jak Nelly z radością o nich opowiadała, następne razy, które były wciąż takie same, piękne i szczęśliwe.

-Draco już jesteś.

Wyrwał mnie jej zatroskany głos. Obróciłem się opierając się o barierki plecami. Podchodziła do mnie coraz bliżej, aż  w końcu znalazła się tuż przy mnie, obok mnie zerkając na ciemne niebo.

-Nowy rok, nowa opowieść o gwiazdach co? - zaśmiała się czule patrząc na mnie.

I już straciłem pewność siebie, jak mogę zabrać jej ten piękny uśmiech z twarzy, dlaczego mam pozwolić żeby te cudowne oczy były smutne. Nie mogę, nie umiem jej wyznać prawdy.

Objąłem dziewczynę od tyłu kładąc głowę na jej. Rozkoszowałem się jej kuszącym zapachem.

-Nelly - wyjęczałem - obiecaj mi coś.

-Co tylko chcesz - wyszeptała.

-Obiecaj mi, że zawsze będziesz mnie kochać - głos zaczął mi się łamać.

Nelly obróciła się do mnie twarzą, wyglądała na zaskoczoną i zmartwioną.

-Obiecuję - powiedziała przyglądając mi się coraz to dogłębniej.

-Pamiętaj, że jesteś dla mnie całym światem - wydusiłem z siebie patrząc się w jej przejęte oczy.

-Tak, ty dla mnie też - odpowiedziałam podejrzliwie.

Wbiłem się w jej usta z utęsknieniem. Potrzebowałem jej, tego jestem pewny, ale nie mogę jej też narażać na niebezpieczeństwo. Jedynym moim rozwiązaniem było ignorowanie jej przez jakiś czas, a potem? Nie myślałem nad tym, chce tylko jej bezpieczeństwa, z dala od moim problemów.

-Zaśpiewaj mi coś - wydusiłem z siebie błagając.

- Dobrze, ale powiedz mi czy jest coś co Cię trapi? - spytała tak troskliwie, że serce mi się ścisnęło.

-Nie, śpiewaj, proszę.

Przytuliłem ją, a bardziej opadłem w jej ramiona. Czułem się jak najgorsza świnia.

Wake up, stay with me
Through the flood and through the fear
Right now
I need you here
I need you to stay strong
....

Słuchałem pięknych słów, anielskiego głosu który mnie uspokajał. Pieśń nadziei, najcudowniejsza i najmilsza muzyka. Czułem jak rozbrzmiewa we mnie, jakby łączyła mnie z Nelly.
Tak bardzo ją kocham, a jednocześnie tracę.

Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz