46

2.8K 123 32
                                    

Weszliśmy z Blaisem do gabinetu Slughorna gdzie odbywało się tego wieczoru przyjęcie.
pokój wyglądał jak wnętrze wielkiego namiotu, było już tłoczno, a z dalekiego kąta grała muzyka. Skrzaty domowe roznosiły na srebrnych półmiskach napoje oraz przekąski.

-Trochę wygląda jak w cyrku- wyszeptał chichocząc mi do ucha chłopak.

Zaśmiałam się głośno z przyjacielem przez co zauważył nas Gospodarz który rozmawiał z Harrym.

- O panna Wiley i Pan Zabini, proszę częstujcie się i bawcie. Dobrze was widzieć - uśmiechnął się przyjaźnie - Oh panie Sanguini może wypijemy lampkę wina - odwrócił się i zaczął iść do swojego gościa.

Jednak Harry podszedł do nas patrząc się to na mnie to na czarnoskórego pytającym wzrokiem

- Malfoy nie mógł?

Uszczypnęłam Blaisa w rękę, żeby nic nie odpowiadał.

-Nie, nie mógł.

Wpatrywałam się na niego powstrzymując nerwy.

-O Nelly hej- podeszła do nas Luna- i ślizgon Zabini - uśmiechnęła się miło.

Luną coś opowiadała, a atmosfera się rozluźniła. Snape porwał Harrego na stronę, czekaj... Snape...

- Co tu robi Snape? - mało co nie krzyknęłam ze zdziwienia.

- Profesor był członkiem klubu, a wiesz że -

-Przepraszam Luna, ale muszę się czegoś napić.

Ominęłam dziewczynę ciągnąć za sobą chłopaka.
Byłam roztrzęsiona, przecież jeżeli jest tu nietoperz to mógł mu dać ten miód. O co tu chodzi do cholery?

-Nelly co się dzieje? - spytał mnie Blaise.

-Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą patrząc cały czas na Snapa.

-Grenger tu macha - pacnął moje ramię.

Wyrwałam wzrok patrząc na lewą stronę odmachując stwarzając dobre pozory.
Nie mogłam wyciągać pochopnych wniosków, bo przecież ufam Draconowi.
W sumie zabawne było oglądanie jak Snape zaczął chodzić po całym pokoju i pilnował porządku, wraz z przyjacielem chichotaliśmy z jego władczego chodu. Spokój zagłuszyło zamieszanie przy wejściu.

Oboje wymieniliśmy spojrzenia które oznaczało włączenie naszego planu w życie.

-Próbował się wkraść! Mam go panie profesorze - poinformował Slughorna rozwścieczony Filch ciągnąć za marynarkę Dracona.

W chaosie zauważyłam jak Draco spojrzał się na mnie co dodało mi lekkiego spokoju.

Schowałam się za kotary i skierowałam się do dalszej części gabinetu, a dokładnie na sam tył. Blaise ustal bliżej kotar by mieć oko na mnie oraz na otoczenie.

-Oj dobra dobra, chciałem się wkręcić no- wrzasnął Draco co słyszałam już z oddali.

Nerwowo zaczęłam rozglądać się nad gablotką profesora nasłuchując rozmowy z drugiego końca pokoju.

-Ah tak? To nic, nic się nie stało - wyjaśnił Slughorn.

-Ale.. Ale- jęknął się woźny.

Jest i ona zakryta bezbarwną firanką. Podeszłam bliżej otwierając drewniane drzwiczki. Drżącą ręką powędrowałam do mojego stanika gdzie schowałam buteleczkę, przyznam nie było to wygodne, ale innego miejsca nie mogłam znaleźć... Zapomniałam torebki.
Położyłam ją na widoku dopiero teraz zauważyłam karteczkę 'Twój miód dla Dumbledora'
Chwile stanęłam czytając z dziesiąty raz zawartość kartki. Chciałam jakoś sobie to poukładać w głowie, ale co mnie zresztą obchodzi co Snape chciał mu dać i dla kogo, ja po prostu zrobiłam swoje.

Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz