40

3.7K 127 42
                                    

*POV DRACO*

-Co do kur-

Przywarłem rękę do krzyczącej buzi Blaisa aby się zamknął i nie wydzierał.

Opowiedziałem mu o moim zadaniu, w jakimś stopniu mu ufałem, też chciałem żeby mnie krył jakoś przed Nelly.

-Zamknij się debilu- wysyczałem patrząc się dokoła nas czy nikt czegoś nie podsłuchuje- po chuj Ci to mówiłem tutaj- zabrałem już rękę widząc, że się uspokoił.

-Ja wszystko rozumiem, ale co z Nelly? Ona wie? Przecież no - patrzył się na mnie przerażony - ty jej nie chcesz o tym wszystkim mówić prawda?

-Musisz mnie kryć jak będzie trzeba.

-Jak? Mam jej wciskać bajeczki co robisz i gdzie jesteś?

Wyraźnie nie podobało mu się to, ale musi zrozumieć, że nie mogę inaczej. Ja muszę ją chronić przed tym co złe.

-Dobra, mów lepiej co z tą szafką, gdzie jest druga? - spytał przyciszając ton.

- Przeniosłem ją na siódme piętro, do pokoju życzeń - zamyśliłem się - muszę ją naprawić, ona mi pomoże w wypełnieniu zadania - dodałem przełykając panicznie ślinę.

-Jak będziesz tam ciągle chodził to ktoś może to zauważyć.

-Już to obmyśliłem, Crabbe i Goyle będą czuwać pod pokojem, przemienią się w jakieś dziewczyny.

-Mówiłeś im o planie z szafką?

-Nie, nie będę im tego zdradzał, mają tam tylko stać i pilnować.

-Kurwa, się porobiło - rozciągnął plecy z udawanym uśmiechem.

- Nie mam innego wyjścia - oznajmiłem sam sobie wypuszczając boleśnie powietrze.

Zacząłem szukać wzrokiem Nelly, patrzenie na nią dodawało mi otuchy, ale raniło moje serce. Zamknąłem oczy rozmyślając nad moim nędznym życiem. Chciałbym się zamienić z kimś, aby nie czuć tego strachu, obowiązku. Chciałbym być zwykłym uczniem którym problemem byłby egzamin czy też wypracowanie.

-Chodź, eliksiry - szturchnął mnie pospiesznie Blaise wyrywając mnie z myśli.

Towarzyszyła nam Nelly i Dafne w drodze do eliksirów, były strasznie rozgadane jakby nie widziały się z parę lat. Rozweselało mnie szczęście dziewczyny, ale te kłucie w sercu gdy była obok cały czas mnie prześladowało.

Weszliśmy do klasy gdzie stał sobie obok biurka założyciel śmiesznego klubu ślimaka. Rozstawiał kociołki na stołach przed biurkiem gdy zobaczył jak ludzie zaczynają się schodzić.

-Dobrze, witam was moi drodzy na dzisiejszej lekcji eliksirów, mam nadzieję, że równie jak profesor Snape będę dla was dobrym autorytetem - uśmiechnął się przyjaźnie.

Staliśmy przed kociołkami które były szczelnie zamknięte, nie interesowała mnie lekcja, nie słuchałem zbytnio. Rozmyślałem nad misją, jak zacząć naprawiać szafkę, co zrobić z Dumbledorem.

Do sali wszedł sławny wybraniec z tym rudym przygłupem rozglądając się niepewnie dookoła sali.

-O Pan Potter, przyprowadził Pan kolegę, proszę proszę.

-Panie profesorze, nie mam podręcznika, Ron też.

Ah, weźcie sobie z szafy, powinny być jeszcze jakieś- zwrócił się do klasy i kontynuacji lekcji- Tak więc, jak myślicie co to za eliksir? - otworzył pokrywkę od kociołka.

Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz