61

2.3K 121 18
                                    

Byliśmy sobą pochłonięci. Przez ten moment żadne problemy nas nie sięgały. Całowana przez chłopaka czułam jak cały mój świat odzyskuje barwy, a ciało domaga się jego rąk. Nie potrzebowaliśmy słów, żeby wiedzieć czego potrzebujemy i jak spełnić nasze pożądanie. Dotykaliśmy się badając swoje ciała, tak jakbyśmy robili to pierwszy raz, nasza rozłąka była zbyt długa. Intensywnie napieraliśmy na siebie nagimi ciałami. Było gorąco i mokro. Nasze drżące ciała połączyły się ze sobą i tworzyło wspólne ruchy, a one stawały się coraz szybsze i dzikie, by tylko spełnić nasze wspólne pożądanie. Nie trzeba było czekać zbyt długo po tak intensywnych ruchach, aż penis dał znak, że zbliża się do swojego spełnienia tak jak i na mnie, byłam już o krok do swojego orgazmu.

Trzy miesiące minęły gładko i bez żadnych przeszkód ani niebezpieczeństw. Jednak cały ten czas byliśmy we dworze, bez wiedzy co dzieje się na zewnątrz. Przez ten czas podszkoliłam się z Oklumencji, a było to potrzebne gdy twarzą w twarz stanę z Voldemortem.

Z myśli wyrwał nas obydwóch pukanie do drzwi. Draco wstał z fotela i skierował się do drzwi. Stała tam jego matka z grobową miną.

-Czarny Pan dziś przybędzie - powiedziała ostrzegawczo - będzie zebranie śmierciożerców.

Draco spojrzał na mnie zza ramienia, ale ja nie okazywałam strachu, wiedziałam, że to kiedyś musi nastąpić.

-Nelly, może ukryjesz się gdzieś - powiedziała wyraźnie przejęta.

-Myśli Pani, że on tego nie wykryje? - westchnęłam słabo - zresztą nie będę narażać was na niebezpieczeństwo, podszkoliła mnie pani z Oklumencji... jestem pewna, że gdy dojdzie do spotkania dam radę się maskować.

-W to nie wątpię - przytaknęła mi żwawo i sięgnęła do sukni rękawa wyciągając drewnianą różdżkę - Nelly, tej różdżki używaj na spotkaniach- pokazała ją w całości czujnym wzrokiem patrząc się na mnie.

-Dziękuję, na śmierć i tym zapomniałam- podeszłam do kobiety i wzięłam moja nową własność. Dotykając ją nie czułam pełni swojej mocy, w końcu ta różdżka nie była przystosowana dla mnie.

Narcyza uśmiechnęła się do mnie i do Draco smutno i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Draco stał tam jak zaklęty patrząc się tępo w klamkę. Przytuliłam go od tyłu przyciskając swoje ciało do jego. Czułam jego ciepło i obłędny zapach.

-Wszystko będzie dobrze - oznajmiłam spokojnie.

Milczał, ale po dłużej chwili objął moje ramiona swoimi dłońmi cicho wzdychając.

-Tak, ponieważ jesteśmy razem- ukradkiem widziałam jego delikatny uśmiech.

Zapadł wieczór, a my siedzieliśmy już przy stole znajdującym się w salonie. Czekając na pozostałych członków oraz na Voldemorta. Siedziałam przy Draco, który był obok swojej matki. Przy swojej żonie siedział Pan domu, który od początku jest na mnie specyficznie nastawiony i nie zamienił ze mną ani słowa. Na moje nieszczęście obok mnie siedziała Bellatriks  nucąc jakąś piosenkę z nudzonym spojrzeniem. Nie lubiłam tej kobiety, aż przesadnie.

Po chwili znaleźli się pozostali, a na sam koniec przybył właśnie on we własnej osobie. Stał przy krześle na końcu stołu w czarnym płaszczu, a obok jego bosych stóp pełzał jego wąż. Jego twarz była bielsza od nagiej czaszki, a oczy miały wąskie źrenice i przybrały czerwony kolor. Z kolei nos stał się płaski jak u węża, a zamiast nozdrzy pojawiły się jedynie wąskie szparki. Jego usta były pozbawione warg, nie posiadał ani włosów ani rzęs.

Nigdy wcześniej nie czułam takiego niepokoju, byłam cholernie przerażona jego samym wyglądem.
Nie umiałam opanować drżenia mojego przerażonego ciała, bałam się go. Gdy pomyślałam o tym, że mam ukrywać swoją prawdziwą tożsamość przed nim... nie dam rady... nie potrafię okiełznać strachu.

Poczułam jak czyjaś dłoń dotyka moich nie opanowanych drżeniem rąk. Przeraziłam się bardziej, ale gdy spojrzałam na dół zobaczyłam te dłonie, ciepłe, ale również lekko drżące.
Spojrzałam na chłopaka który swoimi oczami dodawał mi otuchy.

-Witam was moi drodzy - odezwał się Voldemort.

Spojrzałam na jego obleśny uśmiech, wywoływał nieprzyjemne dreszcze, ale musiałam pomyśleć o jego śmierci,że Harry go pokona... Jeszcze trochę, a Harry go pokona i nigdy więcej nie będę oglądać jego obrzydliwej twarzy.

Usiadł na swoim krześle i zaczął się bacznie przyglądać wszystkim członkom, aż stanął wzorkiem na mnie przyglądając mi się z zaciekawieniem.

-Czyżby mamy nowego członka? - spytał nie odwracając wzroku ze mnie.

Poczułam ścisk palców Draco, teraz to on był bardziej przerażony niż ja.

-Tak panie! To sprawka Draco - oznajmiła kobieta siedzącą obok mnie.

-Niesamowite, podejdź do mnie - rozkazał łagodnie.

Grzecznie wstałam i ostrożnym krokiem ominęłam stół, by podejść do niego. Widziałam jak każdy tu obecny przygląda mi się uważnie. Inni z głupim uśmiechem, a inni czujnie.
Podeszłam i schyliłam swoją głowę, by ukazać mu  szacunek, którego tak naprawdę nie posiadałam.

-Jak masz na imię dziecko?- spytał obejmując moją rękę. Była strasznie lodowata, zapewne jak jego całe ciało.

-Winy Lenny - powiedziałam niepewnie.

Zaczął mi się przyglądać, a jego uśmiech zniknął z bladej twarzy. Zaczęłam się obawiać, że wie o moim kłamstwie, wie kim jestem.

-Kogoś mi przypominasz- odrzekł cichym głosem.

Czułam jak brakuje mi śliny, a serce wyskakuje mi z piersi. Musiałam go jakoś do siebie przekonać.

-Widzimy się pierwszy raz Panie - oznajmiłam stanowczo.

-Zapewne masz rację Winy- uśmiechnął się pokazując swoje kły - czuje od ciebie niesamowitą moc.... imponujące - stwierdził przyglądając mi się ostrożnie.

-Dziękuję Panie, to zaszczyt... Gdybym tylko mogła Panu służyć, byłabym spełniona.

Do salonu wszedł z hukiem Snape, który od progi zaczął się na mnie pusto gapić.

-Oh, Severusie... w samą porę, witamy - powitał go, a Snape przeszedł koło mnie przyglądając się mi z ciekawością i usiadł na krześle.
-Tak więc, witamy nowego śmierciożere, Winy Lenny.

Podciągnął mi bluzkę, tak aby moje lewe przedramię było widoczne. Uniósł różdżkę i przycisnął ją do mojej skóry. Poczułam ból i pieczenie. To było obrzydliwie bolące uczucie.

Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz