65

2.1K 112 30
                                    

'POV DRACO*

Patrzyłem jak moja ukochana że stoickim spokojem ruszyła w stronę Bellariks odwracając do mnie głowę która lekko kiwnęła. Zrozumiałem ją bez słów, ale mam ją tak zostawić? Eh dobra czym prędzej pójdę to szybciej będę przy Nelly.
Szybkim ruchem podszedłem w stronę piwny zostawiając rodziców w oslupieniu, chociaż matka wydawała się obserwować Nelly z gotowością. Stanąłem przy schodach ukrywając się za ścianą by Glizdogon mnie nie zauważył. Wyciągnąłem różdżkę i skierowałem w jego stronę wychylając się i schodząc że schodów jak najciszej się dało.

-Obskuro- wymamrotałem dość niepewnie.

Na oczach Glizdogona pojawiła się czarna opaska, ale jeszcze żeby mieć zabezpieczenie to uderzyłem w niego drętwotą i zemdlał. Zszedłem ze schodów przesuwając nogą ciało mężczyzny w bok by mieć łatwe przejście.

-Malfoy? Czemu go zaatakowałeś? Co Ty próbujesz zrobić? - wrzasnął zmieszany Wesley.

-Nie utrudniaj rudy - westchnąłem oburzony. Kucnąłem i przez szczeliny krat rzuciłem w nich ogromnym pękiem kluczy - nie będę za was szukał odpowiedniego - rzuciłem obojętnie i odwróciłem się na pięcie.

-Czemu to robisz? - spytał łagodnie Potter podchodząc do krat.

Wkurzała mnie ta dociekliwość, ale nie mogłem tu dłużej być, nie miałem czasu ani ochoty, aby mu wyjaśniać.

-Pospiesz się po prostu - dodałem mierząc go wzrokiem i udałem się do góry.

Wszedłem do salonu i zastałem Nelly która stoi obok Bellariks, a matka mocno trzymała różdżkę.

-Więc? - spytała spokojnie Nelly.

-Będziesz mi dyktować warunki? - zaśmiała się kobieta.

-Nie nazwałabym tak tego. No po co Ci ona? Zabijesz ją i co? Co na to Czarny Pan? Myślisz, że mu się to spodoba? Bo ja nie sądzę - uśmiechnęła się diabelsko zostawiając Bellariks w osłupieniu.

Kobieta po myśleniu zrobiła groźną minę i skierowała do niej różdżkę na co przeszedł mnie zimny wręcz lodowaty dreszcz.

-Powinnam była od razu Cię zabić-uśmiechnęła się szczerząc swoje kły.

-Expelliarmus - krzyknęli obydwoje Potter z Wesleyem przerywając tą zabójczą chwilę w salonie.
Zaklęcie odbiło się od siebie i wcelowało w moją i Bellariks różdżkę. Jej poleciała gdzieś do tyłu, a moja do Pottera.

-Tak się bawisz Potter? Wezwij go- rozkazała patrząc się na mnie.

Przełknąłem głośno ślinę.

-Hmm.. Jak to się robiło, pamiętasz Draco? Mi wyleciało z głowy - zaśmiała się cicho Nelly.

-Ty mała - zrobiła krok w stronę dziewczyny. Ja również zrobiłem krok, ale to wszystko przerwało zgrzyt żyrandolu nad nami. Wisiał na nim zgredek i w jednej chwili żyrandol zaczął spadać. Podbiegłem do Nelly łapiąc ją w talii i rzuciłem nas gdzieś w oddali od niebezpieczeństwa. Huk i szkło rozniosło się po całym domu.

-Ty.. - Bellariks zaczęła wstawać wyciągając z ramienia resztki szkła - Jak śmiesz sprzeciwiać się swoim panom?

Podnieśliśmy się wraz z Nelly z podłogi i staliśmy jak zaczarowani patrząc na grupkę ludzi których bronił. Nelly się uśmiechała, a ja patrząc na nią poczułem jakąś ulgę.

Zgredek wszedł na stół z mieczem o który tak bardzo walczyła Bellariks, gdy zobaczyła, że właśnie on go teraz dzierży wpadła na do tyłu na swoją różdżkę i podniosła ją z ziemi strzelając z niej zaklęciami które skrzat odbijał pstryczkiem palca.

-Zgredek nie ma Pana, zgredek to wolny skrzat i przybył uratować Harrego Pottera i jego przyjaciół - powiedział dumny.

-Nelly! - krzyknęła Grenger.

Nelly kiwnęła jej lekko głową dając do zrozumienia, że wszystko jest w porządku. Złapali się za ręce ze smutnymi minami, Bellariks wyciągnęła z sukni sztylet i rzuciła wrzeszcząc w teleportującą się grupkę.

Nastała cisza, niespokojna cisza.

Cisza nie trwała długo, Wkurzona kobieta odwróciła się w naszą stronę i od razu rzuciła czar. Nelly była szybka wychodząc przede mną i broniąc nas i odbijając jej zaklęcia.

Byłem teraz bezbronny, bez różdżki, ale czy gdybym ją miał to było by inaczej? Nelly zawsze mnie broniła. To ja byłem ten słabszy, słabszy psychicznie. Ona mimo przeszłości jaką ją spotkała umiała sobie z tym radzić, fakt miała słabości które posiadała na swoim ciele, ale i tak była silniejsza niż ja co było żałosne z mojej strony. Postawiłem krok by być z nią jak równy z równym. Dziewczyna się czule uśmiechnęła trzymając zaklęcie tarczy. Za ten uśmiech zrobiłbym wszystko, nawet oddałbym życie, ona była tego warta. Zrobiłem następny krok i teraz ona stała za mną. Zasłaniałem ją teraz własnym ciałem.

-Opuść różdżkę - rozkazałem, ale ta wybuchła śmiechem.

-Bronisz zdrajczyni? Sam nim jesteś Draco?

Niewiele czasu miałem na myśli ani na jakikolwiek ruch, bo ta wygięła różdżkę i zobaczyłem jak z jej końca wydziela się poświata.
Twardo trzymałem stopy na ziemi, nie bałem się, bo wiedziałem, że Nelly będzie bezpieczna broniąc ją własnym ciałem.

-Dość Bello - moja matka stanęła koło mnie patrząc się wrogo na siostrę - nie tkniesz ani mojego syna, ani Nelly - wysyczała.

-Cyziu... Jeżeli tak się sprawy mają - uśmiechnęła się - pośle was wszystkich do piekła, tych którzy są przeciwko Czarnemu Panu - krzyknęła.

Nelly przepchała się przez nas, a ja pobladłem. Moje serce zaczęło krzyczeć.

-Nelly, co Ty robisz - złapałem ją za nadgarstek.

-To co powinnam - powiedziała pewnie.

Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz