35

4K 169 59
                                    

Stresowałam się strasznie, minęło parę godzin od pożegnania się z moimi przyjaciółmi, martwiłam się i zastanawiałam co się z nimi dzieje, ale nie na długo.

Wszyscy wrócili w smutnych i przerażonych minach jak zbite psy. Harry teraz rozmawiał z Dumbledorem. Siedzieliśmy w trójkę z Ronem i Hermioną którzy opowiedzieli mi o tym co się wydarzyło w departamencie tajemnic.

-Nelly, był tam też ojciec Malfoya- oznajmił mi sucho Ron - wiesz..Oczywiście po której stronie był.

Przytaknęłam mu niechętnie. To było do przewidzenia, że jego ojciec tam będzie, ale czy Draco o tym wiedział?

Czekałam, aż Harry zjawi się w dormitorium, przyjaciele poszli do swoich pokoi że względu na przeżycia oraz późną porę. Ja musiałam, chociaż bardziej czułam, że muszę być tu i czekać na Harrego mimo wszystko.

Usłyszałam kroki że strony wejścia. Stał tam wyraźnie smutny, jak wrak człowieka. Podbiegłam do niego i zrobił jeszcze bardziej smutną minę.

- Harry - przytuliłam go, nie będę mówić głupich tekstów typu będzie dobrze, nie martw się. Z własnego przeżycia wiem, że to nie pomaga.

-Przepraszam za tamto - mówił cicho - nie chciałem sprawić żebyś czuła się winna - głos mu drżał.

Zrozumiałam jego uczucia do mnie, myślami stawiałam się w jego sytuacji. To było dla niego ciężkie.

- Rozumiem Cię, spokojnie Harry zresztą to jest mało ważne - spojrzałam na jego smętne niebieskie oczy.

- Cieszę się, że go poznałem i że był i jest moim ojcem chrzestnym- odparł smutno, ale uśmiechnął się ledwo co.

Wcale nie rozmawialiśmy, siedzieliśmy wspólnie przy kominku patrząc się na ogień. Miałam wrażenie, że Harry jakby czeka na Syriusza który zaraz się pojawi w ognisku. Zostawiłam go samego, a sama postanowiłam iść się położyć do łóżka, już miałam i tak zapchaną głowę tym wszystkim.

W czasie przerwy rozstałam się z Hermioną i Ronem i powędrowałam do stołu Ślizgonów. Harry często opuszczał lekcje i mało co go widywałam, rozumiem co musi czuć, ale to on musi sobie dać z tym radę nikt mu z tym nie pomoże, musi stanąć sam na własne nogi. Sama po sobie wiem, że najlepszym rozwiązaniem jest własna siła.

Z zainteresowaniem przyglądałam się Draconowi, który pisał jakiś list. Koło niego jego goryle którzy odrabiali jakąś pracę.

-Co robisz? - spytałam wyrywając chłopaka z pisania.

Od razu pocałował mnie czule w usta, ale zaraz zrobił krzywą minę.

- Powiedz, że tego nie zrobiłaś - wymamrotał jadowicie.

-Hm? Czego?

-Wybaczyłaś mu, pogodziłaś się czy kij wie co- odparł.

- Draco, staram się go zrozumieć, nie będę szukać problemów - zmrużyłam oczy wzdychając.

- Jakaś Ty naiwna- powiedział patrząc się na mnie spod byka - nie będę sobie psuć dnia tym zazdrosnym Potterkiem - zabrał pióro do ręki i kontynuował pisanie listu.

- Do kogo piszesz?

- Do mamy.

-A coś się stało? - położyłam głowę na jego ramię patrząc się na list i szukając odpowiedzi na moje pytanie.

-Uświadamiam ją, że przyjeżdżasz na wakacje, chociaż na cały miesiąc - odparł odkładając już pióro obok listu.

- O, super, że decydujesz za mnie - uśmiechnęłam się sarkastycznie.

-Nie ma za co skarbie - odpowiedział mi tym samym.

Otwieram już usta, aby mu odpowiedzieć, ale przyłożył mi palec.

-Nie chcesz? - spytał ponuro- Jezu pojedziesz sobie do tych biedaków - powiedział cicho i wściekle.

- Jasne, że chcę. Po prostu mnie zaskoczyłeś.

Chłopak rozweselił się i pocałował mnie w nos.

- To chodź, idziemy wysłać list - wstał i zabrał list i pióro że stołu pociągając mnie za rękę, abym także wstała.

Nie miałam żadnych ale co do pobytu w jego no willi, dworu, domu? Cóż na pewno zrobi na mnie wrażenie, nie sądzę że mieszka w małym jednorodzinnym domku.

Draco przywiązywałem list no nóżki sowy, ale musiałam się go zapytać o jego ojca, nie dawało mi to spokoju.

-Twój ojciec był wczoraj w tym departamencie- powiedziałam sucho ale wyraźnie.

Spojrzał się na mnie zastygając w miejscu, ale zaraz wrócił poprawiając sznureczek przy liście.

-Wiem - oznajmił obojętnie.

-I co t-

-Jest w azkabanie- przerwał mi - będziemy sami z moją mamą - dodał i wypuścił swoją sowę z listem - a o ojca już nie pytaj, nie widzę sensu żeby o nim rozmawiać.

Poddałam się, widzę że to dla niego trudne. W sumie  mogę zabrzmieć okropnie, ale dobrze ze go nie będzie. Widziałam jego mamę podczas mistrzostw świata w quidditchu, wyglądała na piękną kobietę, ale z wyrazem twarzy cechowała swoją wyższość.

Wyciągnęłam z torby kawałek notes i wyrwałam kartkę. Nachyliłam się nad stołem w środku sowiarni  biorąc pióro do ręki.

Draco przytulił mnie od tyłu i zaczął mi się przyglądać.

-Do kogo piszesz? - zapytał całując mnie po uchu.

-Do cioci, musi wiedzieć że będę u Ciebie, żeby po mnie nie przyjeżdżała na peron.

Czułam ciepły oddech na swojej szyi i mokre pocałunki które mi na niej składał. Odwrócił mnie do siebie i przycisnął do stołu. Napierał na mnie swoim ciałem, czułam jak fala gorąca i podniecenia uderza we mnie. Całowaliśmy się namiętnie. Draco zaczął masować moje piersi na co mój oddech przyspieszył jeszcze bardziej. Chciałam już dotknąć jego krocza, ale chłopak odsunął się ode mnie całując moją wędrującą dłoń. Uśmiechnął się do mnie oddychając spokojniej.

-Dokończymy u mnie w domu - oznajmił mi chłopak poprawiając swoją szatę.

-Jesteś okropny - powiedziałam wydychając powietrze.

Ostatni dzień szkoły właśnie się zaczął od ciepłego i przyjemnego ranka. Jutro wszyscy już rozjadą się do swoich domów na letnie wakacje.
Każdy już otrzymał wyniki że swoich egzaminów. Byłam z siebie dumna, 3 wybitne i 3 ponad oczekiwań. Draco też zdobył dobre wyniki. Każdy był zadowolony oprócz Hermiony, bo jak mogła dostać P z eliksirów? Najzwyczajniej padła w lekką depresję.

- Usiądziesz jutro ze mną mam nadzieję - karcił mnie wzrokiem Draco.

Wyluzowałam swoje plecy przy torsie draco. Siedzieliśmy na dziedzińcu w piękne słoneczne popołudnie. Chłopak siedział oparty o murek przytulając mnie.

-Nie zaczynaj - zrezygnowana położyłam się na trawie brzuchem. Opierałam głowę o ręce i z litością patrzyłam na chłopaka.

-Nawet nie będę - zrezygnował.

Ucieszona oderwałam od niego wzrok i przykułam go teraz do chmur.

-My też będziemy kiedyś tacy beztroscy jak te chmury? - spytałam trochę siebie a trochę chłopaka.

-Tylko jeśli spełnisz warunek - odpowiedział dość uradowany.

- Jaki?

Twarz Draco znalazła się tuż nad moją. Jego dziarski uśmiech i piękne oczy, tak chyba to już dawało mi tą beztroskość.

-Zostaniesz moją żoną - ucałował mnie w czoło.

Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz