Drzwi otworzyły się z hukiem i Harry obejrzał się przerażony. Do łazienki wpadł Snape. Był wściekły. Odepchnąwszy Harry'ego na bok, ukląkł przy Draco patrząc się na mnie ukradkiem odsuwając mnie od jego ciała. Wyciągnął swoją różdżkę i zaczął nią przesuwać nad głębokimi ranami, zadanymi zaklęciem Harrego, mamrocząc jakąś śpiewną formułę. Upływ krwi osłabł. Snape wytarł krew z jego twarzy i powtórzył zaklęcie. Rany zaczęły się zrastać.Harry patrzył na to osłupiały, przerażony tym, co zrobił. Snape rzucił zaklęcie po raz trzeci i uniósł Malfoya do pozycji siedzącej, ale jednak wciąż nie był przytomny.
-Muszę cię zabrać do skrzydła szpitalnego. Mogą być jakieś blizny, ale natychmiast zażyjesz dyptam, może da się tego uniknąć... Możesz pójść że mną - popatrzył się na mnie pusto.
Przeprowadził go przez łazienkę, a przy drzwiach odwrócił się i powiedział głosem pełnym zimnej furii
-A ty Potter, czekaj tu na mnie.
Harry powstał powoli, trzęsąc się cały spojrzał na mokrą posadzkę.
-Ja tego nie zrobiłem umyślnie - powiedział szybko Harry, a jego głos odbił się echem w zimnym, pełnym wody pomieszczeniu - Nie wiedziałem, jak działa to zaklęcie, Nelly... przecież wiesz...
Snape zlekceważył to wyznanie tak samo jak ja, nie zwracałam uwagi na jego słowa tylko cały czas gapiłam się na Draco jak otępiała.
-Najwyraźniej nie doceniałem cię Potter - powiedział cicho - Kto by pomyślał, że znasz czarną magię?
Snape położył Draco na jednym z łóżku w skrzydle szpitalnym, a ja stanęłam tuż przy nim patrząc się niemrawo na chłopaka. Co te głupie zaklęcie mu wyrządziło, ten debil nawet nie znał jego pojęcia a je wypowiedział przeciwko Draco jakim można być kretynem.
Snape pogadał przez moment z Pomfrey. Przed wyjściem stanął patrząc się chłodno w moją stronę na mnie oraz na chłopaka i wyszedł szybkim krokiem.
Gdy pielęgniarka zakładała Draco te różne bandaże i maści do sali wbiegł Blaise i podszedł do mnie przytulając mnie czule. Rozpłakałam się nie kontrolując moich emocji, byłam rozdarta.
-Nel obmyj się, jesteś cała we krwi i do tego mokra... Co tam się tak właściwie stało? Snape nie był zbytnio rozmowny.
Oderwałam się od chłopaka patrząc na blade i nieprzytomne ciało blondyna opowiadając mu pojedynek z łazienki.
- Co o tym sądzisz? Może powinienem był wcześniej...
-To nie jest teraz ważne. Zresztą jeśli zrobiłam to dla niego i jego dobra to jestem szczęśliwa - przyznałam z lekkim bólem- tak chyba powinnam czuć - dodałam po nosem.
Chłopak popatrzył się na mnie smutno a później na przyjaciela.
-Poproś Hermione żeby przyniosła mi ciuchy na zmianę, proszę. Mogę tu zostać, pytałam się już. Nie chcę go opuszczać w tym stanie, nie mogłabym spać spokojnie.
-Dobrze, a co z Potterem?
-Nie wiem, jak się otrząsnę to się z nim rozprawie - poczułam teraz napływ zdenerwowania i nienawiści, ale nie miałam żadnych sił żeby się z nim spotkać. Snape pewnie trzyma go i tak u siebie wypytując o wszystko.
Siedziałam przy Draco tej nocy sparaliżowana. Nie mogłam spać, byłam zmęczona tym wszystkim a jednak chciałam przy nim czuwać dopóki się nie obudzi.
To wszystko stało się tak nagle. Wyznanie Harrego dotyczące Draco spadł na mnie jak kubeł zimnej wody. Wszystko łączyło się że sobą w jakąś układankę, ale czy aby na pewno w prawdziwą?
A jeżeli to wszystko jest zmyśloną bzdurą? Niestety prawdę zna tylko mój śpiący książę.Moje powieki były zbyt zmęczone i powoli zaczęły opadać wraz z wydawajacą mi się teraz ciężką głową na tors chłopaka. Zasnęłam opadając z sił.
-Nelly obudź się.
Czułam jak ktoś szturcha delikatnie moje ramię i mizia mnie po włosach. Otworzyłam powoli oczy czując jak ból pleców odzywa się niemiłosiernie mocno.
-Draco? - spytałam wpół trzeźwo przecierając oczy.
-Dafne - zaśmiała się dziewczyna przewracając mi twarz do siebie.
Zesmutniałam widząc, że Draco nadal nie otworzył oczu.
-Lepiej się czujesz? Rano Hermiona mówiła, że nie mogła Cię obudzić - powiedziała lekko się uśmiechając.
-Plecy Cię nie bolą kochaniutka? - spytała wychodząca zza przyjaciół Pani Pomfrey niosąc że sobą jakąś małą maść.
-Pani kochana leżała tak skrzywiona, że na pewno ją napierda...bolą - uśmiechnął się głupio czarnoskóry.
Kobieta wywróciła oczami i podała mi maść na ból pleców.
Dafne posmarowała mi plecy chłodną maścią, ale od razu poczułam ulgę w plecach co bardzo mi pomogło.-To teraz jest pora obiadowa? - spytałam odstawiając szklankę na stolik przy łóżku.
-Tak za mniej więcej pół godziny i pójdziesz na niego wraz z nami - powiedziała mi stanowczo przyjaciółka machając palcem przy mojej głowie.
Kiwnęłam głową i przyłożyłam swoją rękę do ciepłego ale bardzo bladego policzka mojego chłopaka. Wyglądał jakby miał bardzo dobry sen, a jednocześnie jakby umarł.
-Potter wczoraj dostał szlaban do końca roku w soboty więc nie zagra w meczu - prychnął Blaise- w sumie to i tak zaraz koniec roku więc ta kara to jest śmieszna, ale chociaż może przegrają bez niego.
A mnie właśnie zadławiło na samo wspomnienie o tym co zrobił wczoraj. Miałam ochotę go spalić żywcem albo zabić.
-Ta, nie był zadowolony słyszeliśmy to wychodząc po Ciebie z Wielkiej sali w sumie to wyglądał na przygaszonego- dopowiedziała kiwając głową w stronę chłopakami przyjaciołka.
-Czyli jest tam? - poderwałam się z miejsca błyskawicznie.
-No.. był tam...Nel co Ty chcesz zrobić? - spytał podejrzliwie.
-Zabije go - ogłosiłam macając swój pasek od spódnicy czy różdżka jest na swoim miejscu po czym ja wyciągnęłam.
-Czekaj co? Przepraszam co Ty zrobisz? - spytała przestraszona przyjaciółka.
Spojrzałam ostatni raz na pogrążonego we śnie Draco jakby to miałoby dodać mi większej siły, ale poczułam tylko nasilająca się siłę gniewu i ominęłam dwójkę udając się do wyjścia, w zasadzie to zaczęłam biec.
-Ona żartuję... - wykrzyczał bojaźliwie chłopak do przestraszonej dziewczyny, a sam udał się za mną.
Biegłam jak najszybciej się da czując w sobie panującą furię jakiej nigdy dotąd nie przeżyłam.
Blaise coś do mnie wykrzykiwał, ale nie zatrzymałam się, nie umiałam...moje nogi same biegły. Stanęłam dopiero przy wejściu, a za mną zadyszany chłopak.-Komikiem raczej nie zostaniesz - wydusił osłabiony- żartujesz prawda?
-Wierz sobie w co chcesz - syknęłam.
Szukałam wzrokiem czarnych włosów, ale gdy je zobaczyłam... Jak sobie stoi i rozmawia z innymi jakby nigdy nic się nie stało.
Zauważył mnie i wlepił we mnie swój zmarnowany wzrok,ale ja nie ustąpię. Ma poczuć to samo co Draco, ból.
-TY- wrzasnęłam na całą wielka salę gromadząc na sobie wzrok wszystkich osób które się w niej znajdowały.
Uniosłam różdżkę do góry kierując ją wprost na niego. Słyszałam piski, 'wariatka', 'co ona robi'.-Mam rzucić to samo co Ty na niego? - chwilę obserwowałam jego mizerną twarz - Nie... rozwiąże to inaczej - rzuciłam różdżkę gdzieś w bok słysząc jak pada na podłogę.
Widziałam jak jego buzia otwiera się i zamyka podchodząc małym kroczkiem w moją stronę, to był błąd Harry. Nie umiałam kontrolować swoich emocji co do chłopaka, czułam jak targa mną sama nienawiść.
Miałam tylko jedno pytanie w mojej głowie 'Jak on mógł?'
CZYTASZ
Forever in my heart || DRACO MALFOY ✔️
FanficHistoria dwojga osób z przeciwnych domów które najbardziej ze sobą rywalizowały, a jednak ta dwójka nigdy nie była wrogo do siebie nastawiona. Nelly Wiley czarownica z Gryfindoru, która przeżyje na własnej skórze czym wiąże się miłość z Draco Malfo...