Rozdział 4

6.1K 147 13
                                    

~Zayn~

Zupa była pyszna jednak ryba ochydna. Wiem, że zabrzmię jak rozpieszczone dziecko ale nie mam zamiaru tego jeść. Chociaż dzieckiem nie jestem. Mam 20 lat. Wziąłem pilota, który sprawi, że w pokoju Coco zaświeci się lampka i nacisnąłem go. Chwilę potem dziewczyna weszła do mojej sypialni

-Zabierz to i powiedz kucharce, że ja powiedziałem, że ta ryba jest ochydna i nie będę tego jadł. Chcę coś innego

Coco spojrzała na talerz i przełknęła ślinę. Chyba dawno nie jadła czegoś w miarę dobrego. Według zasad niewolnice jadzą dobiero gdy ich pan zje ale chyba jej powiem, że idąc po coś dobre dla mnie, wzięła też dla siebie.

-Jaki wybredny-szepnęła cicho

-Udam, że tego nie słyszałem-odprałem podnosząc się z łóżka na co dziewczyna się zaczerwieniła

Wyglądała słodko

Wziąłem paczkę papierosów i podszedłem do balkonu. Otworzyłem drzwi i odpaliłem fajkę.

-Prawie nic nie zjadłeś. Może potem nie będzie taka zła

Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się

-Usiądź i spróbuj. To rozkaz

Usiadła na kanapie i wzięła widelec. Nabiła na niego trochę ryby i przełknęła ją.

-Smakuje?-zapytałem gasząc peta w popielniczce i weszłem spowrotem do sypialni

-Yhym, bardzo

-To jedz-kucnąłem przed stolikiem

-Mówisz poważnie?

-Tak. Skoro ci smakuje

-Na targu jadłam gorsze. Suchy chleb i tak dalej. Luksusów tam nie było

-Długo tam byłaś?

-Krócej niż inni. Tydzień

-Wolałabyś dostać batem niż się rozebrać?

-Mama mi zawsze powtarzała, że kobieta powinna się rozbierać tylko przed mężczyzną którego kocha albo gdy idzie się kąpać ewentualnie do badania.

Szkoda, że takie zasady jej wpoili. Tak liczyłem, że się z nią prześpię. Mogłem to zrobić gdybym jej nie powiedział, że może odmówić mi seksu. No ale tata powiedział, że gwałtów tolerował nie będzie. Chociaż nigdy nie zrozumiem jaka jest przyjemność ze wymuszonego współżycia.

-No rozumiem. Skoro już zjadłaś to możesz to odnieść a mi przynieść coś innego.

-Jak sobie życzysz

Wzięła puste naczynia i wyszła z sypialni. No może w końcu będzie jedna, która nie próbuje mi na siłę wskoczyć do łóżka. Nigdy nie lubiłem łatwo zdobywać dziewczyny. Natrudzenie się aby je uwieść zawsze sprawiało mi frajdę. Coco i tak do łóżka zaciągnę jak nie teraz to później ale zaciągnę.

Usiadłem spowrotem na kanapie i włączyłem konsole. W tym samym czasie przyszedł mi SMS. Pisała Melissa, śliczna, drobna czarnowłosa, którą poznałem 2 miesiące temu w klubie

Melissa
Hej przystojniaku.

Ja
Cześć piękna

Melissa
Dostałam 2 bilety na film, na dzisiaj, na 20. Masz ochotę się ze mną wybrać?

Ja
Nie mam planów na wieczór. Chętnie się z tobą spotkam. Przyjechać po ciebie?

Melissa
A możesz. To bądź tak koło 19

Ja
Okey

Do sypialni weszła Coco

-Nie było zbyt wiele a kucharka kazała przekazać, że skoro wybrzydzasz to siedź głodny. Więc zrobiłam ci tosty z szynką i serem. Może być?

-Może. W tamtej szafce na górnej półce są pościele. Zmień mi tak na północ. Narazie masz wolne

Podeszła bliżej i podała mi talerz a później udała się w kierunku szafki

-Jakiś konkretny kolor?

-Tą czarną z tygrysem

Wyłączyłem konsole i podniosłem aby iść zapalić. W tym czasie Coco straciła równowagę. Złapałem ją za nim uderzyła o podłogę

-Uważaj. Nie chcę tak szybko starcić służącej

-Dziękuję-Odparła gdy postawiłem ją na ziemi

-Spoko

Coco podeszła do łóżka i ściągnęła starą pościel a założyła nową

-Cora pokazała ci gdzie jest pralnia?

-Tak

-To dobrze

Wzieła brudną pościel i wyszła z pokoju.

zniewolona Z. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz