Rozdział 64

2.6K 91 8
                                    

Zayn zatrzymał swoje luksusowe auto na parkingu przed restauracją. Wyciągnął kluczyki ze stacyjki i wysiadł z auta. Otworzył mi drzwi i biorąc mnie za rękę razem weszliśmy do budynku. Podeszła do nas młoda dziewczyna dziwnie patrząc na nasze złączone dłonie.

-Dzień dobry. Rezerwację państwo mają?

-Tak.

-Na Pana nazwisko, książę?-przerwała mu

-Tak

-Proszę za mną

Młoda dziewczyna zaprowadziła nas do stolika, który znajdował się na rogu wielkiej sali. Zayn odsunął dla mnie krzesło a potem usiadł naprzeciwko mnie. Kelnerka chwilę potem przyniosła nam kartę

-Na co masz ochotę?

Przejrzałam potrawy jakie serwują

-Chyba skusze się na szarlotkę na gorąco i mohito do tego

-Tylko tyle? Nic więcej?

-Nie mam ochoty na nic słonego

-Czy mogę już przyjąć zamówienie?-zapytała kelnerka

-Tak. Poproszę szarlotkę na gorąco, 2 mohito i spagetti

Dziewczyna odwróciła się i odeszła

-Dziwnie na nas patrzą-szepnęłam

Wszyscy obecni w budynku patrzyli na nas ukrakiem.

-Nie przejmuj się. W końcu się przyzwyczaisz

-Będziemy więcej wychodzić?

-Mam nadzieję

-Wolałabym nie

-Skarbie. Nie masz czego się obawiać. Jesteś moją dziewczyną i nie mam zamiaru tego przed nikim ukrywać. Kocham cię

-Też cię kocham ale ich spojrzenia mnie przerażają

-Nie patrz na nich. Skup się na mnie

Spojrzałam w jego śliczne brązowe oczy i trochę się uspokoiłam.

-Jak się czułeś gdy wyszedłeś pierwszy raz do ludzi?

-Nie pamiętam. Zaczynałem wtedy szkołe

-Jakie ty masz wykształcenie?

-Średnie. Skończyłem tylko liceum. Myślałem o studia ale nigdy nie wpadłem na pomysł jaki kierunek. Zarządzania państwem nie uczą

-Fakt. Nie uczą

Chwilę później przyniesiono nam zamówienie. Wzięłam swoją szarlotkę i napój

-Smacznego-uśmiechnęłam się

-Nawzajem

-Spełnisz potem swoją obietnicę?

-Oczywiście. Obiecałem przecież. Nie możesz się doczekać?

-Oczywiście.

-Mam pytanie. Chcesz się tak często kochać aby zadowolić mnie czy siebie?

-I ciebie i siebie. Pragnę ci aż za bardzo i nie mogę przestać

-Nie musisz się tłumaczyć. Martwiłem się, że chcesz tego ze względu na mnie. Nie chcę cię do niczego zmuszać

-Nie zmuszasz. Nie martw się

-To dobrze

Wzięłam do ust rurkę i napiłam się trochę kwaśnego napoju. Nawet nie zauważyłam kiedy wypiłam wszystko oraz zjadłam szarlotkę

-Chcesz coś jeszcze?-Zapytał odsuwając pusty talerz

-Nie, dzięki. Wystarczy mi

-Okey. To zapłacę i możemy się zbierać jeżeli chcesz

-Pewnie

Zayn odwrócił głowę i dał znać kelnerce aby podeszła

-Podać coś jeszcze?

-Mohito na wynos jeżeli można-Odezwałam się

-Jasne

-I rachunek-uśmiechnął się

Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i odeszła

-Mam być zazdrosna?-zaśmiałam się

-Możesz ale nie przesadź

Chwilę potem przyniosła mi napój a Zayn zapłacił kartą za posiłek i razem udaliśmy się do samochodu

Szybko dotarliśmy do zamku. Razem udaliśmy się do jego pokoju. Wzięliśmy prysznic i kochaliśmy się ze sobą. Był cudownie delikatny. Po jakiś 4 godzinach zasnęłam wtulona w jego nagie ciało.

Rano obudził mnie krzyk Zayna

-Nie zrobię tego! Kocham Coco!

Otworzyłam oczy i spojrzałam w miejsce skąd dochodził głos. Zayn kłucił się ze swoim ojcem

-Zayn, zrozum. Chodzi o państwo

-Powiedziałem nie!

-O co chodzi?-zapytałam

Zayn odwrócił się w moją stronę

-Przepraszam, że cię obudziłem

-Nie szkodzi. O co chodzi?

-Mieszkańcy State się buntują. Jedynym sposobem aby nie doszło do wojny jest aby Zayn odnalazł księżniczkę Aleksandrę-odrzekł tata Zayna

Przełknęłam ślinę

-Księżniczkę Aleksandrę, księżniczkę State? Ona nie zginęła?

-Nie znaleziono jej ciało. Z zamku State zniknęły jej wszystkie zdjęcia. Tata wymyślił sobie, że mam ją znaleźć i się z nią ożenić ale ja tego nie chcę. Nie mogę tego zrobić

-Zayn...-zaczął król

-Nie odzywaj się-mruknął

-Państwo czasami jest ważniejsze

-Widzisz? Coco rozumie

-Kochanie, jesteś pewna, że chcesz zobaczyć mnie z inną? Zresztą ona pewnie i tak nie żyje. Inaczej już dawno byśmy o tym wiedzieli

-Jak ona wygląda?

-Jest do ciebie podobna ale jest starsza. Ma 19 lat. Przez chwilę wydawało mi się, że nią jesteś

Ponownie przełknęłam ślinę.

-Jestem za nisko urodzona. Co prawa rodzice byli politykami ale i tak za nisko urodzona

-Dla mnie nie jesteś. Spokojnie mogłabyś być księżniczką

-Uważam, że powinieneś ją odszukać. Jeżeli to pomoże zapobiedz wojnie to powinieneś to zrobić

Wiem, że głos mi drżał ale nic nie poradzę. Kocham go i nie chcę go starcić ale kto dał mi prawo aby wtrącać się między państwo a księcia

-Przemyśl to. Zawsze możemy znaleźć jakieś rozwiązanie. Chociaż ją znajdź-odezwał się król

-Dobra. Znajdę ją ale nie ożenię się z nią

Król pokręcił głową i wyszedł. Zayn wziął papierosa i wyszedł zapalić

zniewolona Z. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz