Rozdział 14

4.1K 134 4
                                    

Dzisiaj poznałam 3 fajne dziewczyny. Lucy, Kirę oraz Layle. Tak w ogóle to cała szkoła wie, że mam Pana. A tak chciałam tego uniknąć. Robią z tego sensacje jakbym była pierwszą niewolnicą na świecie.

-Ja to cię podziwiam. Gdyby mnie sprzedali to wolałabym się zabić-odezwała się Lucy

-Na targu nie ma jak a gdy cię kupią to nie masz prawa do popełnienia samobójstwa-odrzekłam

-Nie wyobrażam sobie żeby mieli mnie tak na legalu gwałcić. Jak ty to znosisz?

-Mnie na szczęście nie gwałcą. Mam prawo odmówić ale nie każda ma takie szczęście

Chociaż to i tak jest dziwne. Król nie toleruje gwałtu ale bicie i znacanie się już tak. Mam nadzieję, że Zayn mnie nigdy nie uderzy. W końcu robię wszystko co mi każą

-Ciekawe czy jak odmówisz to zrozumie

No tak nie do końca. Jak odmówiłam to książę odbił mi palce na ręce. Jednak nie będę o tym mówić. To był jednorazowy incydent. Ciekawe czy malinka również jest jednorazowa.

-Może wybierzemy się gdzieś po szkole?-zapytała Layla

-Nie mogę. Książę wyznaczył mi zadania na dzisiaj

-Zapytaj

-Nie zgodzi się. Po za tym wolę nie. Wczoraj spóźniłam się do zamku i nie chce go denerwować pytając o takie rzeczy

-Masz rację. Lepiej nie zaczynać-odezwała się Sam

-W ogóle to on nie ma prawa ci niczego zabrać. Istnieją Prawa Człowieka-odezwała się Kira

-Owszem. Tylko, że ja nie mam praw, tylko obowiązki. Obecnie tak jakby nie jestem człowiekiem więc Prawa Człowieka nie są dla mnie

I nigdy więcej nie będę ich mieć. Dobra stop. Muszę przestać tak myśleć bo wpedze się w depresję

-No rozumiemy. Wybierzemy się jak będziesz mogła-uśmiechnęła się Sam

Resztę dnia w szkole minęło mi na podobnych rozmowach a głównie na tłumaczenie co mi jako niewolnicy wolno a czego nie. Trochę tego było bo więcej mi nie wolno niż wolno

Pierwsze co zrobiłam po powrocie do zamku było zostawienie plecaka w pokoju a potem udałam się po potrzebne mi rzeczy i poszłam do garażu aby umyć ten głupi samochód. Czemu Zayn nie może pojechać na myje?

-Zawsze miałaś tak ładny tyłeczek czy wyrobił ci się od latania po schodach?-Zapytał Zayn siadając na schodach prowadzących do garażu

-Którą wersję wolisz, panie?

-Zdecydowanie tą drugą

-No to ta druga

Chociaż po części jest to prawda. Tyle razy latam po tych schodach, że napewno się wyrobił od nich

-Yhym, ciekawe

-Chcesz coś konkretnego? Czy przyszedłeś dotrzymać mi towarzystwa?

-Chce coś. Konkretnie ciebie

-Chcieć sobie możesz-mruknęłam cicho

-Słyszałem

-Coś ty wampir?

-Am nie. Czarodziej

-Że co?-zapytałam zdziwiona

-Władam magią-uśmiechnął się i pstryknął palcami

Gąbka, która była we wiatrze nagle zaczęła sobie lewitować

-W mojej rodzinie mężczyźni zawsze władali magią

To po co ja mu jestem potrzebna? Wystarczyło by aby pstryknął kilka razy i samochód sam się umyje

-Aha fajnie. Ty masz magię a rodziną królewska ze State miała magiczny diadem

-Magiczny diadem?

-Nie słyszałeś o diademie Kanszahaj?

-Nie. Opowiedz mi

-Kanszahaj była pierwszą królową, która rządziła State bez króla. Zawsze chodziła w diademie, który raz wpadł do magiczniej studi. Jej już nie ma, nie pytaj dlaczego bo nie wiem. Diadem ten był wykorzystywany do sprawdzenia przy większej ilości dzieci kto ma być władcą. Lśni na głowie prawowitego władcy. Ale ma też inną zdolność, pokazuje przeszłość nawet tą której się nie pamięta

-Ciekawe. Wiesz gdzie on jest?

-Podobno w zamku królewskim. Jednak dawno nikt go nie używał.

-Widziałaś go kiedyś?

-Kilka razy na zdjęciach

-Przywieźliśmy z ojcem kilka świecidełek z zamku w tym jakiś diadem. Jakbym ci go pokazał poznałabyś

-Oczywiście. Tego widoku nie da się zapomnieć

-Super to jak skończysz to przyjdź do mnie-podniósł się i udał na górę

Boże, mam nadzieję, że nie każe mi go włożyć. Nie chcę widzieć jak ojciec sprzedaje mnie jeszcze raz

zniewolona Z. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz