~Coco~
Gdy się obudziłam od bieli, którą zobaczyłam aż mnie zabolały oczy. Musiałam zamrogać kilka razy aby przyzwyczaić się do jasności. W głowie jak przez mgłę słyszałam jak powiedziałam Zaynowi "Żałuję, że poszłam z tobą do łóżka". Nie wiem czy dokładnie tak powiedziałam . Jeszcze słyszałam "Zrywam z tobą". Z moich oczach pojawiły się łzy. Zayn miał rację. Zepsułam. Było tak cudownie a mi coś odwaliło. Straciłam go.
-Obudziłaś się. To dobrze
Przez chwilę myślałam, że to książę jednak gdy odwróciłam głowę okazało się, że to Sam
-Am, część. Co się stało?
-Miałaś guza w mózgu. Przeszłaś operacje
-Jak długo byłam nieprzytomna?
-3 dni
-Aż tyle?
-Tak. Lekarz powiedział, że po narkozie będziesz senna. Więc jak będzie Ci się chciało spać to nie przejmuj się. Śpij
-Wsumie trochę jestem. Wiesz gdzie jest Zayn?
-Niestety nie
Przez chwilę myślałam, że nie jest zły. Że będzie tutaj jak się obudzę. Najwyraźniej podpisał zgodę na leczenie i nic więcej go nie interesuje. Pewnie zrobił to bo nie chce mu się kupować nowej niewolnicy. . Podpisanie kilku papierków jest korzystniejsze.
-Wybacz ale
-Wiem. Śpij a ja skoczę coś zjeść
Przekreciłam się na bok. Z moich oczu leciały mi łzy. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
Gdy spowrotem otworzyłam oczy w pomieszczeniu było ciemniej. Spojrzałam na okno. Było późne popołudnie. Słońce wisiało nisko na niebie. Przekreciłam głowę w drugą stronę jednak w sali nie było nikogo. Miałam nadzieję, że jednak on tutaj będzie. Nadzieja matką głupich. A może on nie wiem, że się obudziłam. Chociaż jakby mu zależało to byłby tutaj. Z moich oczu znowu leciały łzy. Zależy mi na Zaynie bardziej niż na kim kolwiek innym. Nawet na własnych życiu mi tak nie zależy. Może powinam napisać do niego smsa z podziękowaniem, że zgodził się na moje leczenie.
-Hej
Podniosłam głowę. Do pomieszczenia wszedł Zayn. Pod oczami miał sińce jakby nie spał od dłuższego czasu. W ręce miał kubek taki jaki dają w automatach z ciepłymi napojami. Włosy miał w nie ładzie. Ubrany był w czarną koszulkę i czarne spodnie i plecak założony na jedno ramię
-Cześć
Na jego widok przełknęłam ślinę. Pomimo tego, że z twarzy nie wyglądał zbyt dobrze jak zawsze to i tak mnie pociągał.
-Jak się czujesz?
-Lepiej niż rano jak się obudziłam. Chociaż trochę jestem głodna i chce mi się pić
-Za chwilę będzie kolacja. Jest 18. Zadbałem o to byś dostała coś dobrego
-Co będzie?
-Jajecznica na boczku i bułki z twarożkiem. Do tego sok jabłkowy. W ogóle myślałem, że jak wrócę to będziesz jeszcze spać
-Byłeś po picie?
-Po kawę. Odkąd Sam zadzwoniła, że jesteś w szpitalu i lekarz powiedział o guzie nie mogę coś spać. Siedziałem tutaj prawie cały czas
-Rano cię nie było
-Pojechałem się przebrać. Nakarmić Kilgara i wziąłem go jeszcze na pole. Jak przyjechałem to spałaś
-Przepraszam
-Za co?-spytał zaskoczony
-Za to co ci powiedziałam jak szłam z Sam do galerii
-Co takiego?
-Żałuję, że poszłam z tobą do łóżka. Zrywam z tobą. Żałuję, że to powiedziałam. Nie myślę tak-znowu zaczęłam płakać
-Kochanie, wybaczyłem Ci już. Gdyby było inaczej nie siedział bym tutaj od 3 dni czekając aż się obudzisz. W ogóle nie spałem-kciukiem starł łzę spływająca po moim prawym policzku
-Czyli dalej jestem twoją dziewczyną?
-Tak-pochylił się i złączył nasze usta w pocałunku
-Wykupiłeś dla mnie osobną sale?
-Tak. Przesuniesz się trochę? Od siedzenia mnie tyłek boli-uśmiechnął się
-Oczywiście
Zayn przechylił kubek a potem wrzucił go do kosza. Przesunęłam się przekręcając na bok a on położył się koło mnie obejmując mnie ramieniem a ja przerzuciłam swoją nogę przez jego uda. Do pomieszczenia weszła pielęgniarka, spojrzała na nas ale nic nie powiedziała. Postawiła kolacje na stoliku obok i wyszła mijając się w drzwiach z Sam
-Miło widzieć moją ulubioną parę razem. Cayn brzmi cudownie
-Co? Jaki Cayn?-zapytałam zdziwino podnosząc się aby zjeść posiłek
-Shipy tworzę. Zayn+Coco=Cayn
-Aha. Właśnie, kochanie. Po co ci plecak?
-Przyniosłem Ci ciuchy na zmianę
-A dziękuję-uśmiechnęłam się do niego
-Pomóc Ci potem się wykąpać?
-A może byś się przespał. Wyglądasz jak jakiś ćpun a nie książę-odezwała się Sam
-Jedno drugiego nie wyklucza-uśmiechnął się
-Sam ma trochę racji. Prześpij się
-Narazie i tak nie zasnę. Wypiłem kawę. Pamiętasz?
-Pamiętam. Dobra kolacja. Chcesz?
-Nie dziękuję. Jadłem wcześniej
-Kiedy mnie wypiszą?
-Właśnie. Kiedy ją wypiszą?-zapytała Sam
-Nie wiem. Jutro porozmawiam z lekarzem i się dowiem ale założę się, że zostawią cię na kilka dni obserwacji
-Nie chcę
-Wiem. Ja też bo to łóżko nie jest wygodne a przyzwyczaiłem się, że śpisz ze mną
-Jak ty bez Coco wytrzymałeś 21 lat?
-Właśnie się nad tym zastanawiam. Pewnie to szczęście jest na tyle duże, że szło małymi kroczkami
-A Zayn, pomożesz mi się wykąpać?-zapytałam biorąc kubek z sokiem do ust
-Raczej ci nie pomoże-zaśmiała się Sam
-Czemu?
-Spójrz na niego
Odwróciłam głowę. Zayn spał. Szybko zasnął. Pewnie był na tyle zmęczony, że nawet kawa mu nie pomogła.
-Jak chcesz to ja mogę pomóc Ci się wykąpać
-Miłoby było
-To chodź
Podniosłam się z łóżka i biorąc plecak razem z Samanthą udaliśmy się do łazienki.
CZYTASZ
zniewolona Z. M
Roman d'amourCocorina przez znajomych i rodzinę zwana Coco została sprzedana na targ niewolników. Kupił ją młody i przystojny książę. Jak potoczą się jej losy? Czy spotka miłość swojego życia? Jaką tajemnice skrywa dziewczyna?