Rozdział 31

3.5K 109 10
                                    

Po 20 Samantha poszła do domu. Udałam się do łazienki aby wziąść prysznic. Sama nie wiem po co skoro i tak później tutaj wrócę, w końcu do Zayna mam iść tylko na chwilę. Tak swoją drogą ciekawe co chce ode mnie.

Rozebrałam się i weszłam pod strumień wody i umyłam swoje zgrabne ciało, no przynajmniej tak mi się wydaje. Założyłam stanik, piżame i boso udałam się do księcia. Nie było go w pokoju jednak słyszałam lejącą się wodę z łazienki więc usiadłam na kanapie czekając aż, Zayn się wykapie. Po jakiś 5 minut wyszedł z pomieszkania

-Jak miło, że już jesteś. Nie mogłem się doczekać aż przyjedziesz-uśmiechnął się i usiadł na łóżku

-Do prawdy?

-Tak. Verica z Versow jest bardzo wredna. Nie bierz sobie jej słów do siebie

-Skoro taki jest twój rozkaz

-Mój rozkaz jest inny. Chodź tu do mnie-poklepał miejsce obok siebie

Znowu będzie mnie całował? Podniosłam się i usiadłam obok niego. On zaś usiadł na mnie i pchnął delikatnie przez co leżałam na łóżku. Złapał moje nadgarski i uniósł jej za moją głowę. Potem pocałował schodząc niżej na szyję

-Obiecałeś, że nie tkniesz mnie bez mojej zgody

-Owszem ale od obojczyków w dół. O szyji nic nie mówiłem

I znowu wrócił do jej całowania.

-Ale bez malinki, dobrze?

-Dobrze, ale w zamian śpisz obok mnie

-Lubisz ze mną spać?

-Lubie. W końcu gdy wtulasz się we mnie wystarczy abym delikatnie przesunął dłoń wyżej i obejmuje twoja pierś. A uwierz, z wielką chęcią bym je podotykał

-Ile razy już mnie dotykałeś?

-Jeszcze ani razu ale chciałbym. Strasznie mnie kusisz

-Widzę właśnie. Jednak pociesza mnie myśl, że przez sobotę i niedzielę będę mieć spokój

-Owszem. I dużo wyzwisk pod swoim adresem

-Mówisz poważnie?

-Tak ale postaram się abyś widziała Verice jak najmniej

-Nie musisz. Wiesz, że mi nie przysługuje specjalne traktowanie

-Należysz do mnie i będę traktował cię tak jak sobie będę tego życzył i żadna wredna baba mnie przed tym nie powstrzyma

-Będę Ci służyć do końca życia?

-Nie wiem. Zależy jak bardzo będziesz mi nieposłuszna

-A narazie jak bardzo jestem?

-W 1 procecie i mam nadzieję, że nie dojdzie do 100

Też mam taką nadzieję. Fajnie by było. Lubię mu służyć. Nie wykorzystuje mnie seksualnie, nie bije. A tego obawiałam się najbardziej. Że będzie mnie gwałcił i bił śmiejąc się mi prosto w twarz.

-Idziemy już spać? Przed tobą jutro ciężki dzień

-Przed tobą też. Jutro posprzątaj mi pokój, umyj podłogę, okna, zmień pościel i posprzątaj łazienkę. Jak skończysz zrób mi pranie. Możesz to sobie rozłożyć na 2 dni

-Dziękuję

-Lubie jak mi służysz. Robisz co każe bez zbędnego narzekania

-Jeszcze nie mam na co narzekać

-Spokojnie. Jeszcze zdążysz

-Trzymam cię za słowo

-A ja ciebie, że kiedyś się ze mną prześpisz

-Nie obiecałam Ci tego

-A obiecasz?

-Nie sądzę, chyba, że w snach

-Mówiłem Ci coś. W snach już dawno to zrobiliśmy, dużo razy

-Nie chcę znać twoich snów

-Ale znasz i czuje się z tego powodu szczęśliwy

Zszedł ze mnie i położył się na poduszkach.

-Chodź tu do mnie-wyprostował lewą rękę

Położyłam się obok niego wtulając  głowę w jego klatkę piersiową

zniewolona Z. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz