Epilog

4.3K 145 55
                                    

Rozdział będzie pisany trochę z perspektywy Zayna i trochę z Coco. Mam nadzieję, że zakończenie, które wymyśliłam wam się spodoba.

W Crystialu bawiłam się bardzo fajnie. Cieszyły mnie chwilę spędzone z Zaynem i bliżej poznałam Maie. Jest sympatyczna.

3 tygodnie temu zaczęłam 2 klasę liceum. Wszyscy już wiedzą, że Zayn dzisiaj bierze ślub. W szkole aż od tego huczy. Layla oczywiście już zaczęła się śmiać, że książę się mną znudził i, że dobrze mi tak. Ja oczywiście wiem, że to nie prawa i nie ruszają mnie jej słowa. Aleksandra też twierdzi, że moje Big Love z Zaynem się skończyło. Jednak nie wie jak bardzo się myli. Mam plan jak sprawić aby Zayn nie zabił niewinnej dziewczyny. Nie ważne, że jej nie lubię, nie zasługuje na to aby ją otruć. Mam nadzieję, że mulat nie będzie zły gdy to zrobię. Nie chcę aby do tego doszło.

Stałam akurat w garderobie i przeglądałam swoje ubrania. W końcu nie mogę ubrać co kolwiek na taką uroczystość.

-Przepraszam, jeżeli przeszkadzam

Spojrzałam w miejsce skąd dochodził głos. O futrynę drzwi stał oparty Zayn. Miał na sobie tylko szare spodnie. Tyle razy widziałam go bez koszulki a mimo to dalej zapiera mi dech w piersi.

-Ty nigdy nie przeszkadzasz-uśmiechnęłam się-Jak przygotowania?

-Źle. Nie chcę tego ślubu. Wiesz o tym

-Wiem ale państwo....

-Tak, wiem. Państwo ważniejsze. Ciągle to powtarzasz-przerwał mi

-Mam prośbę, mój panie. Co kolwiek zrobię na ślubie, nie bądź na mnie zły

-Nie mógłbym

Nie jestem tego pewna. Na pewno będzie. W końcu wyjawię swoją tajemnice, którą ukrywam odkąd tata sprzedał mnie na targ. Zayn podszedł do mnie i pocałował w usta, namiętnie.

-Kocham cię-wyszeptał

-Też cię kocham

-Spotkamy się później w ogrodzie? Tak koło północy?

-Dobrze, wezmę Kilgara ze sobą

-Super. Będę czekał w ślepym zaułku. Jest niewidoczny w nocy więc nie musisz się martwić, że nas zobaczą

-To dobrze, skarbie

-Wiem

-A teraz idź się przygotuj, mój panie. Ja też muszę się przygotować

-Dobrze skarbie

~Zayn~

Podszedłem do Coco i kładąc ręce na jej pośladkach przyciągnąłem ją do siebie ponownie całując. Coco podskoczyła oplątując mnie nogami. Z każdym dniem robi się coraz bardziej otwarta na seks. A jeszcze rok temu mówiła, że się ze mną nie prześpi.

-Pragnę cię-wyszeptała cicho między pocałunkami

-Ja ciebie też. Obiecuje, że wkrótce cię zaspokoję

-O północy, jak się spotkamy?

-Dobrze, o północy-uśmiechnąłem się

Już nie mogę się doczekać

-A teraz idź się przygotuj

-Wiesz, że nie lubię jak dziewczyna mi rozkazuje

-Przeżyjesz-odrzekła odwracając się do szafy

-Kocham cię

-Ja ciebie też

Odwróciłem się i wyszedłem z jej pokoju i udałem się do siebie. Pierwsze co zrobiłem to udałem się pod prysznic. Ciepła woda przyjmie spływała mi po karku i plecach. Umyłem włosy i ciało. Zakręciłem wodę i wyszedłem z kabiny. Ubrałem bokserki i te same spodnie co miałem wcześniej. Wysuszyłem włosy, umyłem zęby i wyszedłem z łazienki. Zanim udałem się do Coco skoczyłem sobie po żelasko i deskę. Podłączyłem żelasko do prądu aby się nagrzało. W końcu musiałem wyprasować sobie koszulę. Równie dobrze mogłem to zrobić za pomocą magii albo poprosić Coco ale ja lubię prasować. Po za tym ona też musi się przygotować chociaż nie wiem czemu chce przyjść. Nie mam nic przeciwko ale czemu chce cierpieć?

zniewolona Z. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz