Rozdział 52

3.1K 110 6
                                    

Minęły 2 tygodnie odkąd Coco powiedziała co do mnie czuje a ja dalej nie wiem co czuje do niej. Chciałbym wiedzieć co do niej czuję aby zarówno ja jak i ona wiedzieli na czym stoimy.

Jutro wieczorem przylatuje Virica natomiast ja po południu lecę do Crystialu. Coco miała lecieć ze mną ale pewnie nie ma na to ochoty. Podniosłem się z łóżka i udałem się do pokoju Cocoriny. Nacisnąłem klamkę i weszłem do środka

-Coco?

-Tak? - zapytała nie odwracając się

Chyba robiła zadania bo widziałem, że pisała coś w zeszycie

-Wiem, że ta sytuacja jest dla ciebie ciężka, dla mnie również dlatego nie będę kazał ci się odwrócić. Chciałem zapytać czy chcesz lecieć ze mną?

-Wolałabym nie ale podporządkuje się twoim rozkazom

-Dobrze, przekażę tacie, że masz zakaz wykonywania jakich kolwiek poleceń Verici. Nie będziesz mieć problemów z tego tytułu.

-Dziękuję

-Mam nadzieję, że jak wrócę to będziemy mogli ze sobą porozmawiać patrząc sobie w oczy

-Nie umiem

-Wiem, że będzie Ci trudno. Dam ci czas

Odwróciłem się i opuściłem jej pokój. Zszedłem po schodach i udałem się na poszukiwanie rodziców. W jadalni ich nie było, w ich sypialni również, sala tronowa również pusta. W końcu znalazłem ich w ogrodzie. Siedzieli na ławce przy stawię i całowali się. W sumie to był pierwszy raz jak widziałem ich w takiej sytuacji. Chociaż dobrze, że nie nakryłem ich na seksie jak mnie prawie nakrył tata z Melissą. Odchrząknąłem lekko zwracając ich uwagę.

-Spakowałeś wszystko?-Zapytał tata

-Nie jestem dzieciekiem

-To, że masz 21 lat nie znaczy, że nie mogę się tobą jeszcze trochę po opiekować

-No dobra, nie będę odbierał Ci tej przyjemności. Jak mnie złapią narobanego to im powiem, żeby zadzwonili po ciebie-zaśmiałem się

-A mało by to razy odbierałem cię z komisariatu? Liczne libacje alkoholowe, bójki. Zapomniało się co?

-Nie przypominam sobie

-Tak, wiem. Pamiętasz to co chcesz pamiętać

-Oj tam. Wszystko mam. Coco nie leci ze mną

-Miałeś ją brać-odezwała się mama

-To było za nim dowiedziałem się o jej uczuciach. Pytałem ale stwierdziła, że woli zostać a z racji tego, że należy do mnie i ma słuchać tylko mnie, ma zakaz wykonywania jakich kolwiek rozkazów Verici. Jasne?

-Tak. Dopinuje tego

-Dzięki tato

-Nie ma za co. Załatw nam jakąś dobrą umowę

-Jeżeli myślisz, że załatwię to przez seks to się mylisz

-Złamałbyś Coco serce gdybyś to zrobił-odezwała się ponownie mama

-Gdybym z nią był to napewno

-Gdybyś zrobił to teraz pomyślała by, że zrobiłeś to specjalnie by jej udowodnić, że nie możecie być razem

-Mama ma rację. Było by gorzej niż jest, wierz mi synu. Wiem co mówię

-Zawsze zwracasz się do mnie "Synu". Pamiętasz jeszcze moje imię?

-Tom? Dobrze pamiętam?-zaśmiał się

-Aha, fajny z ciebie ojciec-zaśmiałem się

-A ty moje imię pamiętasz?

-Jace?

Obaj się zaśmialiśmy

-O boże. Jak ja cię, Zayn wychowałem, że nie pamiętasz imienia swojego ojca

-Na playboya, Peter

-Wypraszam sobie. To nie ja kazałem Ci rozwalać auta, pić alkohol, brać narkotyki i się bić

-Jakie auta? Rozwoliłem tylko jedno. Bo mi nie powiedziałeś, że mam magię i się obudziła gdy akurat prowadziłem

-A kto ci w ogóle pozwolił prowadzić bez prawa jazdy?

-Ja, tato. Wiesz dobrze, że nigdy nie przestrzegałem zasad

-Aż dziwne, że zdałeś-zaśmiała się mama

-Dzięki. Daj Coco czasem jakieś zadanie by jej się nie nudziło ale jej nie przemęczaj

-Dobrze-odrzekł tata

zniewolona Z. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz