Rozdział 27

3.5K 109 4
                                    

~Zayn~

Coco około półtorej godziny temu poszła spotkać się z Tylerem. Nie za bardzo mi to pasuje, no ale co poradze. Ona też ma prawo do szczęścia i nie będę jej tego zabraniał. Wsumie sam nie wiem

Zgłodniałem trochę więc stwierdziłem, że pójdę po coś do jedzenia. Wyszedłem z pokoju aby iść do kuchni. Z łzami w oczach minęła mnie Coco. Chuj ją skrzywdził. Zrezygnowałem z jedzenia i udałem się do jej pokoju

-Co się stało?

-Chce zostać sama. Wyjdź-mruknęła leżąc na łóżku odwrócona do mnie plecami

-Coco?

-Wyjdź kurwa! Nie rozumiesz!

Moje pięści automatycznie się zacisnęły. Sam nie wiem czemu

-Przepraszam-odrzekła siadając i patrząc w podłoge

Usiadłem obok niej a ona bez słowa i ostrzerzenia wtuliła się we mnie. Objąłem ją wtulając w siebie jeszcze mocnej.

-Wybacz. Zmoczyłam Ci koszulkę

-Jebać koszulkę, wyschnie. Co się stało?

-Powiedział, że mnie kocha, potem ja powiedziałam, że kocham jego. Wszystko było okey dopóki nie podeszliśmy pod brame zamku. Myślał, że należę do rodziny królewskiej. Powiedziałam mu, że jestem twoją niewolnicą to stwierdził, że jednak nie możemy być razem bo niby będę go zdradzać. Potem powiedział, że mogłam mu wcześniej o tym powiedzieć to może by się nie zakochał-rozpłakała się jeszcze bardziej

Ponownie zacisnąłem pięści. Z jednej strony szkoda mi jej ale z drugiej to trochę się cieszę, że nie są parą. Przynajmniej będę mógł ją dalej całować. A lubię się z nią całować, ma zarąbiście miękkie usta.

-Chuj. Jesteś wspaniałą dziewczyną, ładną, miłą. Czego chcieć więcej? Nie jesteś jak większość dziewczyn jakie poznałem, nie myślisz aby szybko wskoczyć facetowi do łóżka bo inne tak robią. A skoro on nie widzi jaka jesteś cudowna to jego strata. Niech żałuję teraz. Gdybym ja był na jego miejscu to nie pozwoliłbym Ci odejść i robił bym wszystko byś ze mną została, piękna

Podniosła głowę i spojrzała mi prosto w oczy.

-Naprawdę? Myślisz, że ktoś mnie jeszcze pokacha?

-Napewno

Uśmiechnęła się delikatnie podnosząc kociki ust a potem mnie pocałowała. Zastoczyło mnie to do tego stopnia, że leżałem na podoszukach. Ale mimo to oddałem pocałunek. Podnosząc się oparła rękę o moje krocze

-Mmmm, powtórzysz to?

-Przepraszam, za pocałunek i to drugie. Nie powinnam

-Nie masz za co przepraszać. To było przyjemne

-Mogę nie iść jutro do szkoły? Chciałabym się uspokoić przed spotkaniem z nim

-Jutro jest piątek, no nie?

-Tak

-Masz jutro jakiś sprawdzian albo kartkówkę?

-Nie mam

-To okey. Zadzwonię rano do szkoły by cię usprawiedliwić

-Dziękuję-ponownie się przytuliła

-Nie ma za co

-Mam Ci przynieść coś do jedzenia?-zapytała przecierając oczy ręką

-Nie. Chodź, zjemy razem

-Nie mogę, przecież wiesz

-Ale ja ci każe. Odmówić nie możesz

-No dobrze

-Co powiesz na to abyśmy się wybrali na 2 lub 3 godziny na basen wieczorem?

-Ja na basen? Z tobą?

-A czemu nie?

-Nie narazisz się idąc na basen z niewolnicą?

-Powiedzieć ci gdzie mam opinie ludzi na ten temat?

-Nie musisz. Domyślam się

-No to fajnie. Pojedziemy koło 18 a teraz chodź, coś zjemy

zniewolona Z. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz