Rozdział 39

3.5K 115 9
                                    

-Coco, śpisz?-Usłyszałam cichy szept

Przekreciłam się na drugi bok naciągając kołdrę na głowę

-Coco

Otworzyłam oczy i zsunęłam kołdrę z głowy. Przy łóżku kucał Zayn

-Panie?

-Przyjdź do mnie. Teraz

-Teraz?-mruknęłam-To znaczy. Teraz, panie?

-Najpierw się ubierz i dopiero przyjdź

Uśmiechnął się i wyszedł z pokoju. Czy ja mam urojenia czy on był dla mnie miły? Podniosłam się z łóżka i udałam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam na siebie czarna sukienkę. Uczesałam włosy i udałam się do Zayna. Weszłam do środka. Na stole stały naleśniki, owoce, owsianka i kanapki.

-Usiądź-Zayn odsunął przede mną krzesło

Czy on jest naćpany?

-Nałóż sobie na co masz ochotę

-Nie mogę jeść zanim ty nie zjesz, panie

-Przestań z tym panie. Znudziło mi się to. Jestem Zayn

-Coś się stało?

-Tak. Chciałem cię przeprosić za wszystkie nie miłe słowa. Wiem, że przepraszam to za mało. Naprawdę mi przykro

-Coś chcesz ode mnie?

-Tylko wybaczenia. Wczoraj nie domknąłem drzwi a Cora mówiła trochę za głośno. Słyszałem wszystko

-A mogę wiedzieć po co wysłałaś mnie po klucz do sali tortur. Twoja mama mówiła.

-Cora zapłaciła za każde kłamstwo jakie wypowiedziała

-Co zrobiłeś?

-Wychłostałem ją

-Nie było słychać krzyków

-Nigdy nie słychać. Tam są ściany dźwiękoszczelnego. Wybaczysz?

-Oczywiście

-Dziękuję. Jakbyś chciała to możesz wyjść gdzieś. Nie musisz się spieszyć do domu

Miły Zayn znowu wrócił. A wraz z nim pewnie pocałunki i spanie koło niego.

-Twój tata nie będzie zły, że wychłostałeś mu niewolnice

Drzwi otworzyły się i do środka wszedł król razem z Corą

-Przekonamy się

-Cora mówiła, że ją skrzywdziłeś-odezwał się pan Peter

-A no. I świetnie się przy tym bawiłem. Mówiła ci dlaczego?

-Nie chciała ci się oddać

-A to ciekawe. Najpierw oskarżyła Coco o kradzież teraz mnie o próbę gwałtu

-Wrobiłaś ją?-spojrzał na nią

-Ja...-zaczęła Cora-To nie tak miało być. Chciałam aby czasy gdy ze mną sypiał wróciły

Król złapał ją za gardło i przycisną do ściany

-Ciesz się, że mnie tam nie było bo na bacie by się nie skończyło-pchnął ją w stronę drzwi-Nie będziemy wam przeszkadzać

-No to ma przekichane-uśmiechnął się Zayn

-Byłeś dla niej zbyt surowy

-Tata byłby gorszy. Uwierz

-Spróbuję

-Czemu nie jesz?-zmienił temat

-Nie wiem co wybrać

Uśmiechnął się. Wziął chleb i posmarował masłem. Na to położył ser, szynkę, pomidora, rzodkiewke i trochę papryki. W sumie przygotował 4 takie kanapki. Położył je na talerzu i postawił go przede mną

-Może być?-Zapytał robiąc kanapki dla siebie

-Oczywiście

Książę robi dla niewolicy śniadanie. Tego też jeszcze nie grali albo nie oglądałam filmu, w którym tak by było.

-Chcesz trochę soli?

-Troszkę

Podał mi mała miseczkę z solą. Posypałam ją kanapki. Zayn postawił przede mną kubek do którego nalał soku jabłkowe

-Mam się nie przyzwyczajać?

-Nie wiem. Zastanowię się

Uśmiechnął się do mnie ale w jego oczach było coś dziwnego. To było coś więcej niż radość. Nie wiem do czego to porównać. Nigdy nie widziałam takiego spojrzenia. Nie wiem co może oznaczać.

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐
Jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie o co chodziło Coco z tym spojrzeniem?

zniewolona Z. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz