Rozdział 56

3.2K 102 8
                                    

Film, na którym byłam 2 dni temu, w sobotę z Zaynem był naprawdę fajny. Przesiedziałam 2 godziny z głową na klatce swojego chłopka. Dzisiaj jak pójdę do szkoły muszę powiedzieć Sam, że spotykam się z księciem. Nie da się tego ukryć bo chodzę szczęśliwa.

Gdy zadzwonił budzik delikatnie wyswobodziłam się z objeć Zayna i udałam do swojej łazienki. Było to o tyle łatwiejsze, że spaliśmy w moim pokoju. Wzięłam prysznic i ubrałam się w czarne spodnie i biały sweterek. Spakowałam plecak i biorąc go udałam się do kuchni by zjeść śniadanie. Później udałam się na autobus. Kilkanaście minut później wysiadłam na przystanku i weszłam do budynku szkoły.

-Cześć

-Hej-przytuliliśmy się z Sam-Promieniejsze. Coś się stało?

-Tak

-Opowiadaj-usiadłyśmy na ławce

-Pamiętasz jak ci mówiłam, że wygadałam się przed Zaynem?

-Tak

-Zayn tydzień temu poleciał do Crystialu. 3 dni później wysłał mi list. Tak w skrucie napisał w nim, że mnie kocha. Potem przysłał bukiet róż i w sumie od soboty chodzimy ze sobą

-No wreszcie. Zawsze wiedziałam, że wcześniej czy później będziecie ze sobą.

-Od soboty codziennie budzę się w jego objęciach

-Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Zasługujesz na to

-Z nim jestem. Bardzo

-Cześć-obok mnie pojawił się Tyler-Słyszałem, że książę wrócił. Ostatnio mi odmówiłaś ale może teraz się wybierzemy do kina?

-Nie. Mam chłopka i nie będę umawiać się z nikim innym

-Ty masz chłopaka?-Zapytał zdzwiniony

-Dziwi cię to? Jest ładna. Miałeś szanse ale ją zepsułeś. Nie dziw się, że inny skorzystał-odezwała się Sam

-Szkoda. Myślałem, że może uda nam się znowu być razem

-Nie uda się. Ja nie chcę a ty gdy miałeś szanse to jej nie wykorzystałeś.

Chociaż to dobrze. Teraz jestem szczęśliwa u boku Zayna i chcę by tak pozostało.

Dzisiaj dłużyło mi się niemiłosiernie. Tak bardzo chciałam już być w zamku. Ciekawe czy Zayn też za mną tęskni. Tak bardzo chciałam by ta matematyka już się skończyła. Gdy w końcu zadzwonił dzwonek byłam wniebowzięta. Pożegnałam się z Sam i udałam się na przystanek. Wsiadłam do autobusu i wróciłam do zamku. Weszłam po schodach na górę i weszłam do swojego pokoju. Chciałam zostawiać plecak i iść do Zayna przywitać się jednak nie musiałam tego robić. Zayn siedział na łóżku i bawił się telefonem.

-Cześć skarbie-usiadłam obok niego

-Hej kochanie-odłożył telefon i pocałował mnie

Po co on szuka w telefonie czym żywi się Winshey?

-Jak ci minął dzień?

-Tak-podwinął rękawy pokazując mi podrapane przedramię

Później wyszeptał kilka słów i wszystkie rany znikły

-Coś ty zrobił?

-To nie ja. On-kiwnął głową pokazując kąt koło drzwi

Znajdował się tam duży czarny kot który oszczył pazury na pieńku

-Co to za kot?

-Młody samiec Winshey

-Żartujesz?

-Nie. Jest twój. Jednak tata powiedział, że masz zakaz wypuszczać go po za teren zamku

-Winsheye są rudę

-Czarny Winshey jest rzadki, bardzo rzadki. Częściej zobaczysz białego lwa niż czarnego Winsheya

-Skąd go masz?

-Plątał się rano bo ogrodzie. Żołnierze chcieli go zabić ale ich powstrzymałem. Potem porozmawiałem z tatą czy może zostać.

-Dziękuję-rzuciłam mu się na szyję ponownie go całując

-Nie ma za co. Jesteś dla mnie najważniejsza i chcę byś była szczęśliwa

-Kocham cię

-Ja ciebie też. Jak mu dasz na imię?

-Jeszcze nie wiem. Muszę się zastanowić

zniewolona Z. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz