Rozdział 10

4.3K 122 1
                                    

~Zayn~

Dzień wcześniej. Wieczór.

Przed 22 wróciłem do zamku. Mocno wstawiony po piciu z przyjaciółmi. Wszedłem do sypialni i sięgnąłem po pilota wzywając do siebie Coco. Chciałem aby przygotowała mi kąpiel ale gdy tylko przekroczyła próg mojego pokoju przycisnąłem ją do ściany.

-Powiedz mi. Dlaczego jesteś taka kusząca?-zacząłem całować jej szyję

Położyła mi ręce na klatce i odepchnęła od siebie.

-Zayn przestań! Nie chcę!-krzyknęła

Z racji porcji alkoholu jaką w siebie wlałem zrobiłem się agresywny.

-Po pierwsze nie podnoś na mnie głosu! Nie masz do tego prawa. Po drugie nie przypominam sobie abym pozwalał Ci mówić do siebie po imieniu-złapałem ją za nadgarstek i mocniej zacisnąłem dłoń

-Auuu. Puść, to boli

W jej oczach pojawiły się łzy. Spojrzałem na nią zdezorientowany i chwilę później puściłem jej rękę. Dziewczyna wybiegła z mojego pokoju.

-Ty pierdolony chuju. Coś ty kurwa zrobił-walnąłem pieścią w ścianę

Wyciągnąłem z kieszeni paczkę fajek i wyszedłem na balkon aby zapalić. Przy okazji trochę ochłonąłem. Teraz muszę ją przeprosić. Mam nadzieję, że wybaczy.

Wyszłem z pokoju i udałem się do apteczki po maść przeciwbólową i bandaż. Z rzeczami udałem się do jej pokoju. Słyszałem jak się lała woda w łazience

-Coco!

Nie słyszałem jej głosu.

-Odezwij się chociaż. Proszę

Znowu cisza

-Coco, proszę cię

Chwilę potem wyszła z łazienki. Nawet na mnie nie spojrzała. Usiadła przy biórku i wzięła długopis oraz zeszyt

-Przepraszam

-Yhym-mruknęła

-Pokaż rękę. Przyniosłem Ci maść przeciwbólową i bandaż

Nic nie powiedziała.

-Pokaż rękę

-Nie trzeba. Sama sobie poradzę

-Coco-podszedłem bliżej i obróciłem fotel na którym siedziała

Wziąłem jej nadgarstek. Patrzenie na pięć odbity palców sprawiło mi ból chociaż jej zapewne większy. Wycisnąłem trochę maści, wmasowałem ją delikatnie i zawinąłem bandaże

-Przepraszam. Czasami zapominam, że mam dość dużo siły. Nie chciałem cię skrzywdzić-mówiłem szczerze

-Nie skąd. Tylko zmolestować albo zgwałcić

Ta, pewnie tak to w jej oczach wyglądało

-Nie. Obiecałem przecież, że nie wezmę cię bez twojej zgody

-Jestem niewolnicą. Nie musisz dotrzymywać obietnic-Szepnęła tak cicho, że ledwie w ogóle to słyszałem

Postanowiłem, że nie będę na to odpowiadał.

-Nie siedź zbyt długo. Nie wstaniesz jutro do szkoły a ja rzadko kiedy budzę się o 6 wiec cię nie obudzę-uśmiechnąłem się do niej i wyszedłem z pokoju zostawiając ją samą

Weszłem do swojej sypialni, rozebrałem się i w bokserkach położyłem się spać.

Rano otworzyłem oczy kilka minut po 12. Spojrzałem na telefon. Tak z ciekawości czy Melissa jeszcze o mnie pamięta. Miałem wiadomość od Coco.

Coco
Poznałam fajną dziewczynę. Mogę się z nią gdzieś przejeść?

A tak w ogóle to jakiej orientacji jest Coco? Leci na mnie cały kraj jednak on jest wyjątkiem. Może nie ma na mnie ochoty bo faceci ją nie interesują? Albo mnie chce ale udaje, że nie

Ja
Jasne ale bądź w zamku tak koło 20. Mam dla ciebie kilka zadań. Nie dużych.

Należy jej się za wczoraj. A teraz do 20 muszę wymyślić te rzekomo kilka zadań. Ale to później. Teraz muszę iść po tabletkę na ból głowy. Po co ja w ogóle wczoraj tyle wypiłem. Ah tak. Zawsze tak się kończy gdy pijemy w 5.

zniewolona Z. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz