Rozdział 29

3.5K 107 10
                                    

W piątek obudził mnie telefon. Wczoraj, jak wróciłam z basenu wyłączyłam budzik abym mogła dłużej pospać. Pół przytomna odebrałam.

-Halo?

-Cześć, będziesz w szkole?-zapytała Sam

-Nie. Przyniesiesz mi potem lekcje? Opowiem Ci co się wydarzyło

-Jasne. Tyler się pyta czy będziesz bo chce porozmawiać

-Będę w poniedziałek

O czym on chce ze mną rozmawiać, myślałam, że wszystko sobie wyjaśniliśmy wczoraj.

-Wpadnę zaraz po lekcjach

-Okey

-To do zobaczenia

-Do zobaczenia

Sam rozłączyła się a ja dalej poszłam spać.

-Coco. Wstawaj, już 12. Jestem głodny

-Wiesz gdzie kuchnia skarbie-mruknęłam przykrywając się bardziej kołdrą

-Chętnie posłucham więcej takich słów. Jednak ty też musisz coś zjeść

Przekreciłam się na bok i otworzyłam oczy. Przy łóżku kucał Zayn

-Zayn?

-Już nie skarbie?

-Mówiłam przez sen?

-Chyba. Co ci się śniło?

-Nie wiem. Nie pamiętam

-Przebierz się i chodź na śniadania.

-Najpierw tobie przynieść?

-Byłbym wdzięczny

-Planujesz grać cały dzień?

-I tak i nie. Będę jechał na zakupy koło 14. Chcesz się wybrać ze mną?

-Dziękuję za propozycję, kuszącą ale muszę odmówić. Sam przyniesie mi lekcje koło 15, 16. Wiem, że powinnam zapytać ale...

-Okey. Jeżeli to Samantha to okey. Ważne, że nie Lucy, Kira albo Layla

-Odkąd nie chciały mnie puścić nie rozmawiam z nimi

-To dobrze

-Nie chcę Ci się narażać. Ostatnio mam wrażenie, że dobrze się dogadujemy

-Oby tak zostało

Oby. Fajnie by było.

-Okey. To daj mi tak z 10 minut na ogarnięcie się i przyniosę Ci śniadanie.

-Jasne, myślę, że wytrzymam

Podniosłam się i udałam do łazienki. Wziąłam prysznic, umyłam włosy. Ubrałam na siebie niebieski dres i udałam się do kuchni.

-Zayn się obudził?-Zapytał król wchodząc do kuchni

-Tak, panie

-Wspominał może coś czy gdzieś się wybiera?

-Tak, na zakupy około 14 ale nie mówił jakie

Czemu król sam nie pójdzie sprawdzić czy jego syn się obudził tylko mi zadaje takie pytania.

-Dziękuję

-Przekazać coś, panie?

-Skoro już i tak do niego idziesz to powiedz mu, że w sobotę i niedzielę będziemy mieć poselstwo z Versow. Widziałem jak cię traktuje. Nie przeszkadza mi to ale Król Derek z Versow nie jest taki otwarty w tych sprawach. Zayn będzie wiedział o co mi chodzi.

-Dobrze, przekażę

Wzięłam śniadanie, które składały się z kanapek z serem i szynką i udałam się do sypialni księcia. Wiem, że powinnam zapukać ale z tacą było mi źle więc łokciem otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Postawiłam tacę na stoliku

-Twój tata prosił abym przekazała, że poselstwo z Versow będzie w sobotę i niedzielę. Mówił też, o królu Dereku

-O ja pierdziele.

-Nie lubisz ich?

-Nie. Jego córka, Verica jest dziwna. Napolona na prawie każdego faceta jakiego widzi. A gdyby się dowiedzieli, że ciebie traktuje jak przyjaciółkę to szkoda gadać. Było ci bardzo przykro. Dla nich takie jak ty nic nie znaczą. Biją je za chodźby minute spóźnienia. Więc w sobotę i niedzielę nie śpij do 12 jak dzisiaj. Dobrze?

-Dobrze. A co będziesz kupował?

-Kilka ubrań i coś na słodko. Kupić ci coś?

-Nie wypłacę się. Mam Ci jeszcze za książki do oddania. Właśnie ile?

-Oddajesz każdym pocałunkiem. Więc chcesz coś?

-Czekolade, jeżeli mogę prosić

-Oczywiście. Jaką?

-Byle nie gorzką, nie lubię gorzkiej

-Dobrze. Kupię ci

-Dziękuję

zniewolona Z. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz