Rozdział 35

3.3K 110 12
                                    

~Coco~

Od uścisku Zayna boli mnie teraz gardło. Nigdy nie słyszałam aby mówił do mnie Cocorina. Zawsze zwracał się Coco. W ogóle skąd ten kamień wziął się u mnie? Przecież nawet nie wiedziałam czy w ogóle go odebrał a co dopiero gdzie go trzyma. Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że to Cora mu powiedziała takie rzeczy to pewnie podrzuciła mi kamień a jego okłamała. A mimo wszystko myślałam, że Zayn mi ufa, że wierzy mi a on? Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Chyba, że nie ufał mi tak jak twierdził i tak jak ja ufam jemu. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. To bardzo bolało.

Przetarłam oczy i wyszłam z pokoju. Postanowiłam się trochę przewietrzyć a przy okazji nie spotkać się narazie z Zaynem. Chodziłam po alejkach królewskiego ogrodu. Za każdym razem jak odwróciłam się w stronę zamku widziałam jak stał na balkonie w towarzystwie Cory. Widziałam jak coś do niego mówiła ale zdawało mi się, że on jej nie słucha tylko wpatruje się we mnie. Pewnie teraz nawet nie spuści ze mnie wzroku sądząc, że rzekomo znowu coś ukradnę. Odwróciłam się i weszłam w alejkę, której nie widać z jego balkonu. Usiadłam na ławce i podciągełam nogi pod brodę.

Znowu stosunki między mną a Zaynem się pogarszały. Gdyby nie branzoleta już dawno bym stąd uciekła. Ale jak to zrobię są wsumie 3 wyjścia. 1.Zayn się wkurzy jeszcze bardziej. 2.Złapie mnie policja i przywiezie tutaj. 3 Może jednak mi się uda ale nie będę mieć za co żyć. Tak czy siak wychodzi, że mi się nie opłaca. Chciałabym udowodnić, że jednak nic nie zrobiłam ale nie mam jak. Ucieczką tylko upewnię go w swoich przekonaniach. Czy moje życie nigdy nie będzie chociaż trochę udane? Gdy wszystko jest okey to znowu zaczyna się walić. I dlaczego? Tylko dlatego, że tata mnie sprzedał.

-O tutaj jesteś. Książę cię wzywa do siebie-przede mną pojawiła się Arine, służąca królowej

-Już idę-przetarłam oczy

-Kazał przekazać, że masz mu przynieść obiad i nie pokazywać się więcej na oczy

-Jasne, rozumiem

-Dobrze się dogadywaliście. Co się stało?

-Nic takiego

-Króla i królową to martwi

Oni też już wiedzą? Cudownie

-Postaram się to wyjaśnić z księciem

Podniosłam się z ławki i udałam do zamku. Udałam się do kuchni, wzięłam obiad dla księcia i udałam się do jego sypialni. Wchodząc do pokoju spuściłam głowę w dół

-Obiad, panie

-Postaw i wypierdalaj

-Tak jest, panie

Wyszłam z pokoju ocierając łzy spływające po mojej twarzy. Jedno słowo a zabolało bardziej niż gdy mnie dusił. On to robi celowo czy tylko tak mu się wyrwało? Mam nadzieję, że tylko wyrwało.

Szkoda, że tak szybko we mnie zwątpił, że uwierzył w kłamstwo.

zniewolona Z. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz