Rozdział 21

3.8K 124 5
                                    

Sam długo rozmawiała z księciem. Przyszła do mnie po około godzinie.

-Wysłuchał co mam do powiedzenia. Zapytał czy paliłaś. I tyle. Nie powiedział czy cię ukara chociaż go o to pytałam

-Jasne, rozumiem. Dzięki, że chociaż z nim pogadałaś

-Nie ma za co?

-Jest

Spojrzałam na zegarek. Była 21:30

-Chcesz zostać na noc?

-Innym razem. Wracam do siebie, Emma się będzie martwić

-Odprowadzę cię pod bramę. Dalej nie mogę

-Rozumiem

Udaliśmy się przed bramę

-Mogę wiedzieć gdzie idziesz?-Usłyszałam za sobą głos Zayna

-Odprowadzę Samanthe pod bramę

-Możesz odprowadzić na autobus. Potem przyjdź do mnie za nim pójdziesz spać. Musimy poważnie pogadać

-Dobrze, panie

-Myślę, że będzie dobrze-odezwała się Sam

-Mam nadzieję. Bardzo był wkurzony?

-Nie byłam wstanie odczytać nic z jego miny

-Kurcze

Doszliśmy na przystanek. Chwilę potem przyjechał autobus

-Do zobaczenia jutro

-Pa

Kilkanaście minut później stałam przed drzwiami do sypialni księcia. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Ciekawe czego mam się spodziewać jak wejdę do środka. Spokojnego czy wkurwionego Zayna z batem w ręce? Nagrabiłam sobie, tak po całości

-Usiądź-odezwał się za nim zamknęłam drzwi

Zrobiłam co rozkazał. Widziałam, że na łóżku leżał bat. Przełknęłam ślinę. Mam nadzieję, że go nie użyje. Wiem, że to co się stało to wyłącznie moje wina. Żałuję wszystko, tego co zrobiłam, tego co mówiłam. Chciałabym aby mi wybaczył albo chociaż spróbował.

-Chciałem sprawdzić czy jesteś lojalna. Specjalnie nie wysłałem auta a ty nie wróciłaś zaraz po szkole do domu.

-Ale...

-Cicho. Teraz ja mówię. Wczoraj wielce przepraszałaś a teraz? Tyle warte jest twoje słowo? Niby nie chcesz aby między nami były zgrzyty ale po dzisiejszym wybrykiem to zepsułaś.

Jednak mnie wczoraj słuchał

-Ale ja

-Powiedziałem cicho. Powinienem cię już dawno za to wszystko wychłostać.

Ponownie przełknęłam ślinę

-Jednak jak to się mówi głupi ma zawsze szczęście. Ciesz się, że Sam z tobą była i zgodziła się aby mi wszystko wytłumaczyć. W końcu tobie bym w to nie uwierzył. Nie wychłostam cię ale jeżeli zobaczę cię w ich towarzystwie gdzie kolwiek indziej niż w szkole to nie będę już tak łaskawy. Rozumiemy się? Nie życzę sobie więcej takiego zachowania

-Tak, panie. Dziękuję, panie. To się więcej nie powtórzy

-Mam nadzieję. Inaczej wiesz co cię czeka-spojrzał na bat-Idź już spać. Jutro nie wstaniesz do szkoły. Budził cię nie będę, nieobecności usprawiedliwiać również

-Rozumiem. Obiecuje, że pójdę do szkoły

-W piątek byłam na ciebie trochę wkurzona. Ty na mnie też. Wszystkiego najlepszego

-Dzięki-delikatnie uniósł kąciki ust

-Obiecuje, że skończę z nimi.

-Sam mówiła, że proponowały ci skręta ale odmówiłaś

-Odmówiłam

-To dobrze. Maryśka czasem pomaga ale nie gdy pali się ją tak często jak ty

-Wiem, przepraszam za wszystko

-Abym ci wybaczył całkowicie musisz się trochę postarać

-Wiem. Będę się starać aby tak było

Zayn podszedł do mnie. Położył ręce na mojej tali i przyciągnął bliżej

-Jednak cię ukaram

Zbliżył swoje usta do moich i wsuwając mi język do buzi zaczął całować.

-Radzę oddać za nim się rozłoszcze jeszcze bardziej

Oddałam mu pocałunek. Długą chwilę później oderwał się ode mnie.

-Uznam, że już cię ukarałem-uśmiechnął się

Wyszłam z pokoju Zayna i udałam się do siebie. Wzięłam prysznic i położyłam się na łóżku. Podobała mi się kara, którą Zayn wyznaczył. Ma cudownie miękkie usta. Jednak na seks nie ma co liczyć, tego nie dostanie.

zniewolona Z. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz