Tego dnia Lucy obudziła się bardzo zestresowana, przydzielenie było dla niej bardzo ważne. Przez strach ciężko było jej się skupić, ale nie miała już praktycznie problemów z poruszaniem. Wstała, przywitała się z obrazem i podeszła do okna, dostrzegła druzgotki, które uważnie jej się przyglądały. Dziewczyna stwierdziła, że jest gotowa, już miała otwierać drzwi, gdy zorientowała się, że nadal jest w piżamie. Zrozumiała również, że wczoraj pokazała się u dyrektora w takim stroju, nie najlepsze pierwsze wrażenie robi szara koszulka i czarne spodenki. Na to wspomnienie Lucy zrobiło się strasznie głupio, podeszła do szafy i wyciągnęła z niej czarne spodnie, tego samego koloru bluzkę, sznurowaną na dekoldzie i pelerynę. Gdy umyła się i umalowała wreszcie wyszła. Przemierzyła szybkim tempem drogę do gabinetu dyrektora i tym razem zanim weszła, zapukała by uniknąć nieporządanych sytuacji.
-Zapraszam Lucy. - wskazał ten sam fotel co ostatnio. - Widzie, że dałaś radę przyjść.
-Tak, chciałam jeszcze chwilę porozmawiać.
-Jasne, ja wyślę patronus, zanim doleci zdążymy spokojnie porozmawiać.
Po pomieszczeniu przeleciał srebrny feniks i zniknął za drzwiami.
-Mam jedno pytanie. - powiedziała niepewnie dziewczyna. - Co jeżeli nie nadaję się do żadnego domu? Co jeżeli tiara nie będzie chciała mnie przydzielić? Wtedy będę skończona w tym świecie? Jaką mam gwarancję na to, że się dostanę?
-Lucy, Lucy, Lucy, po pierwsze miało być tylko jedno pytanie. - zaśmiał się. - A po drugie dziecko nie martwił bym się na twoim miejscu, czuć od ciebie potężną magię, nawet boję się, że będziesz miała problemy z wyładowaniami.
-Co to oznacza?- zapytała zdziwiona.
-Oznacza to, że pod wpływem emocji, prawdopodobnie będziesz używać wyładowań jako swoją barierę obronną. - mężczyzna zpoważniał. - Musisz starać się kontrolować swoje emocje.
-Albusie, a co jeśli nie dam rady?
W tym momencie do gabinetu wszedł profesor Snape.
-Wzywałeś? - zapytał głosem tak głębokim i obojętnym.
-Tak, siadaj Severusie. - wskazał na fotel obok dziewczyny. - Musimy poczekać na resztę, herbaty?
-Do sedna Dumbledore. Kim ona jest? Skąd tu się wzięła? Po co tu jest? Ile ma lat?
Delikatnie przeraziły ją te wszystkie pytania, uznała, że lepiej ona na nie odpowie, aby Albus przypadkiem za dużo nie powiedział.
-Miło mi, jastem Lucy Destino, mam 18 lat, jestem półkrwi, znajomi żartobliwie nazywają mnie księżniczką półkrwi. - dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie. - Jestem tu, aby się uczyć. A z kąd się tu wzięłam, to chyba każdy wie jak powstają dzieci, prawda profesorze?
Snape spojrzał na dziewczynę zmieszany i podejrzliwy.
-Dumbledore, pewny jesteś, że możesz jej ufać? Pojawia się nie wiadomo z kąd, zobacz jak ona wygląda..
-O wypraszam sobie. - wtrąciła się w pół zdania. - Co panu nieodpowiada w moim wyglądzie?
-Severusie jestem pewny w stu procentach, że można ufać Lucy. - dyrektor spojrzał miło na dziewczynę. - I to nie podlega dyskusji.
Profesor chciał jeszcze coś powiedzieć, lecz w tym momencie weszła reszta nauczycieli, więc zmroził tylko wzrokiem Lucy.
-Oh Albusie, spójrz ona ubiera się jak... - McGonagall spostrzegła siedzącego obok dziewczyny, profesora. - O witaj Severusie.
Lucy przywitała się z trójką, nowo przybytych nauczycieli. Dyrektor nakazał dziewczynie usiąść na krześle, po czym obudził tiare przydziału.
-Tiaro musisz przydzielić jeszcze jedną uczennicę, to wyjątkowa sytuacja.
-A ja mam jeszcze jedno pytanie. - powiedział zimno Snape. - Skoro ona ma 18 lat, to jak chcesz ja przydzielić?
-Severusie. - upomniała go McGonagall.
-Spokojnie Minerwo, ma prawo zapytać. - uśmiechnął się radośnie staruszek. - Otóż zamierzam umieścić Lucy w 5 klasie, z poprzednimi latami myślę że sobie poradzi. - powiedział pewny swego. - Rozwiałem wszystkie wątpliwości? Zacznijmy.
Dumbledore położył tiare na głowie dziewczyny, w jej myślach pojawił się głos, który zaczął wymieniać cechy Lucy, tiara długo się zastanawiała ale wreszcie krzyknęła.
-Slitherin!
-Tak, tak, tak słyszał pan to dyrektorze? - dziewczyna cieszyła się jak dziecko.
Profesor McGonagall przytuliła ja, gdy już się opanowała podeszła do Snape'a, który stał na uboczu z nie za ciekawą miną. Lucy podała mu rękę i powiedziała.
-Mimo nieudanego pierwszego wrażenia, z obu stron, jestem szczęśliwa, że głową mojego domu jest ktoś tak utalentowany, doświadczony i inteligentny. - mówiła to szczerze, bez koszty ironii w głosie. - Od mistrza eliksirów, można wiele się nauczyć.
Profesor pociągnął dziewczynę za rękę, przez co, aż się zachwiała.
-Nie wiem kim jesteś i w co pogrywasz, ale się dowiem. - powiedział oschłym zimnym głosem.
Lucy wyszarpnęła swoją rękę, niedowierzając jak mało jest w profesorze zaufania. Na szczęście dyrektor przerwał tą ostrą wymianę spojrzeń.
-W takim razie jeżeli, jesteś przydzielona już do Slitherinu, powinnaś w niedalekim czasie zakupić potrzebne ci rzeczy do szkoły, dam ci dostęp do mojego skarbca. - uśmiechną się starzec. - A i oczywiście nie zapomnij kupić różdżki.
-Słucham? Jakim cudem ona przeżyła 18 lat bez różdżki? - zapytał Snape mozno w szoku.
-To nie powinno profesora interesować, jeśli będę chciała się podzielić moimi prywatnymi przeżyciami, napewno się do pana zgłoszę.
-Ty arogancka...
-Severusie. - wszedł mu w zdanie Albus. - Chcę, abyś wybrał się na Pokątną razem z panną Lucy.
-Czemu akurat ja? Nie ma jakieś rodziny która z nią pójdzie?
-Nie profesorze, akurat nie mam rodziny. - powiedziała przygnębionym i poważnym głosem.
Profesor Snape zamilkł i tylko kiwną głową w kierunku dyrektora. Złapał Lucy za nadgarstek i pociągną za sobą wychodząc z gabinetu.
-To boli. - wyszarpnęła rękę. - Nigdy więcej mnie tak nie traktuj.
-Bo co Destino? Pokażesz swoje prawdziwe oblicze? - każde słowo było przesiąknięte jadem.
-Nie, po prostu nie chce ci zrobić krzywdy profesorze. - dziewczyna uśmiechnęła się wrednie.
-Dziewczyno, co ty byś mogła mi zrobić? - prychnął
-Zdziwił by się pan. - dziewczyna była już zdenerwowana.
Poszła w stronę swoich komnat, zostawajac profesora, na środku korytarza.
CZYTASZ
𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔
FanfictionDziewczyna, która zmienia wszystko. Lucy Destino potrafi podróżować między rzeczywistościami ale również w czasie, pojawia się w Hogwarcie wyłącznie ze względu na jedną osobę. Dziewczyna z pewnością nie pozwoli by stała mu się krzywda ale czy on jes...