Hogsmeade

239 23 4
                                    

Lucy szła korytarzami Hogwart'u pochłonięta książką od transmutacji. By zaliczyć poprzednie lata musiała się naprawdę dużo uczuć, choć jej to nie przeszkadzało. Przemierzając tak korytarze nagle na kogoś wpadła, przez co książka upadła jej na podłogę. Podniosła ją szybko nadal nie zwracając uwagi na kogo wpadła.

-Destino. - powiedział chłodny głos. - Mogła byś czasami patrzeć jak chodzisz.

-Oo przepraszam profesorze Snape. - odpowiedziała zakłopotana dziewczyna. - Ja naprawdę nie chciałam.

-Domyślam się. - burknął i zamierzał odejść.

-Profesorze. - zatrzymała go dziewczyna. - Co profesor robi wieczorem? - zdała sobie sprawę, że źle to zabrzmiało. - Znaczy nie chce, aby to było źle odebrane... po prostu, może... Znaczy jeżeli profesor nie jest zajęty. - strasznie skomplikowała tą wypowiedź ale widząc dziwne spojrzenie Snape'a w końcu wykrztusiła to z siebie. - Chciałby pan pójść ze mną do Hogsmeade? Ja jeszcze nie zabardzo znam drogę więc...

-Czyli mówisz, że potrafisz zgubić się na prostej drodze z Hogwart'u do Hogsmeade? - zdanie ociekało ironią. - Cały czas mnie zaskakujesz Destino.

Snape spojrzał dziewczynie prosto w oczy próbując wedrzeć się do jej umysłu, lecz ku jego zaskoczeniu zanim zdarzył cokolwiek zobaczyć Lucy odwróciła sytuację. Teraz ona znajdowała się w umyśle profesora. Zobaczyła jego rozmowę z dyrektorem, Severus próbował z niego wyciągnąć informacje na jej temat. Połączenie przerwało się.

-Wet za wet profesorze. - uśmiechnęła się niewinnie.

W tym momencie Snape podszedł do niej bliżej, szybkim krokiem i złapał ją za szatę.

-Co jest z tobą nie tak?-zapytał poirytowany. - Dziewczyna która niedawno kupiła swoją pierwszą różdżkę, rzuca zaklęcia niewerbalne, z łatwością broni swojego umysłu i w odwecie używa legilimencji?

-Profesor w moim wieku też to wszystko umiał, inaczej nie poradziłby pan sobie w szeregach śmierciożerców, prawda? - spojrzała na niego dumnie. - Biorę przykład od najlepszych Severusie. - uśmiechnęła się. - Mógłbyś już mnie puścić, chyba, że nie chcesz.

Snape puścił ją po czym spojrzał się podejrzliwie i odszedł. Dziewczyna zawiedziona faktem iż nie dostała odpowiedź na swoje pytanie wróciła do lektury i powędrowała do biblioteki. Przesiedziała w niej do późnego wieczora, aż w końcu pani Pince ją wygoniła. Wracając spokojnie do swoich komnat grubo po ciszy nocnej napotkała woźnego Filcha, który nie słuchajc jej tłumaczeń zaciągnął ją do jej głowy domu.

-Ta uczennica spacerowała po ciszy nocnej, korytarzami. - wskazywał na dziewczynę dumny z siebie woźny.

-Witam profesorze. - uśmiechnęła się.

-Naprawdę Destino?- powiedział załamany Snape. - Dziękuję Filch, możesz już iść, zajmę się nią.

Woźny posłusznie wyszedł, a dziewczyna usiadła na krześle, na przeciwko profesora.

-Widzę, że i tak się spotkaliśmy. - uśmiechnęła się. - Moje zaproszenie do Hogsmeade jest nadal aktualne.

-Nie mam już do ciebie siły Destino. - pomasowal sobie skronie.

-Skoro i tak oboje nie mamy planów na ten wieczór to...

-Dobra już dobrze - odpowiedział łaskawie. - Ale przez następny tydzień nie wchodzisz mi w drogę.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz