Galensjak

84 10 4
                                    

Odrazu po obiedzie, Lucy usiadła przy biurku zapisując coś bardzo zawzięcie. Skrobała piórem po pergaminie, nie odrywając wzroku od starej księgi z brązową skórzaną okładką. Tak jak każdy kto znał ślizgonkę, dobrze wiedziałby, że zbagatelizuje zakaz Severusa. Mistrz Eliksirów, gdy zauważył blondynkę znów pracującą nad myślodsiewnią, nie był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

-O nie, ja mówiłem poważnie. - założył ręce mrożąc dziewczynę spojrzeniem. - Nie pracujesz przez jakiś czas. - podszedł do niej by po gładzić jej twarz. - Potrzebujesz odpoczynku.

-Naprawdę, jest jeszcze dużo pracy. - wskazała na biurko, gdzie leżały sterty papierów.

-Nie Lucy. - ujął jej dłoń, kreśląc na niej kółka. - Gdzie byś chciała się udać?

-Udać? - zdziwiła się ślizgonka.

-Dawno nigdzie razem nie byliśmy. - powiedział spokojnie, a dziewczyna z zawadiackim uśmiechem wstała od biurka, przez co patrzyli się sobie w oczy.

-Czy ty zapraszasz mnie teraz na randkę? - mówiła uwodzicielsko, zagłębiając się w ciemne tęczówki ukochanego.

-Jeżeli musisz tak to nazwać. - pokręcił głową pobłażliwie unosząc kącik ust. - Wiec gdzie księżniczko?

-Na plażę. - odparła pewnie.

-Plażę? - uniósł brew, było tyle miejsc, zastanawiał się dlaczego wybrała coś tak banalnego.

-Chcę popatrzeć na bezkresną wodę. - dla ślizgonki natura była czymś co ja fascynowało i uspokajało.

-No dobrze więc zapraszam...

-Chwila. - krzyknęła podniecona, przerywając mężczyźnie. - Muszę się przebrać, by ładnie wyglądać.

-Przecież już wyglądasz oniemiajaco. - lustrował blondynkę ciepłym spojrzeniem.

-Ale dla ciebie chce wyglądać najlepiej jak tylko potrafię. - poszła szybko do sypialni, otworzyła szafę i zaczęła przeglądać swoje ubrania, w oko wpadła jej czarna zwiewna sukienka z tiulu, założyła ja i subtelnie się umalowała, po czym wróciła do czarnowłosego.

-Lucy. - powiedział poważnie.

-Coś nie tak? - zmartwiła się ślizgonka, patrząc po swoim stroju.

-Nie, jesteś porywająca moja piękna. - skłonił się i ucałował jej dłoń po dżentelmeńsku. - Gotowa? - dziewczyna przytaknęła niemo i wyruszyli w drogę przez zamek, gdy byli przed bramą Hogwart'u, czarnowłosy znów się odezwał nadal trzymając zasady etykiety, których tego dnia naprawdę bardzo pilnował. - Podaj mi dłonie, a zabiorę cię, gdzie tylko sobie zamarzysz.

Lucy spojrzała mężczyźnie głęboko w ciemne oczy, wydawało jej się, że może w nich dostrzec jak gdyby iskierki, sama nie wiedziała co one oznaczają ale z całą swoją pewnością mogła stwierdzić, iż podobało jej się to. Kiedy ślizgonka ujęła ręce mężczyzny, zalał ją szkarłatny rumieniec, wtedy czarnowłosy ich teleportował. Pojawili się na niedużej wyspie Galesnjak blisko miasta Zadar, byli tam tylko we dwoje. Mieszkańcy Chorwacji nazywali ją wyspą miłości i uznawali, że tylko prawdziwie zakochani tam przybywają, a kiedy już się tam znajdą ich serca zostają związane ze sobą już na wieki. Chodzili wspólnie brzegiem, wtuleni w siebie patrzyli na horyzont rozmawiając o rzeczach mało ważnych, nie troskali się niczym, skupiali się tylko na sobie i otoczeniu. Gdy zaczęło się ściemniać Severus rozłożył na piasku swoją pelerynę, by mogli bez problemu usiąść, zrobili to, a czarnowłosy objął ślizgonkę ramieniem, która oparła się o jego klatkę i wpatrywali się majestatyczny zachód słońca, który z każdą minutą krył się coraz bardziej za linią horyzontu. Całkowicie zapadł zmrok, wtedy Mistrz Eliksirów zabrał dziewczynę do małej uroczej knajpki w Chorwacji. Była mało uczęszczanym miejscem, gdzie rzadko kto przychodził, mimo to był tam bardzo romantyczny nastrój. Zjedli wykwintną kolacje przy świecach, do której podane mieli czarwone wino, przy tym trzymali się za dłonie i patrzyli sobie głęboko w oczy, a mężczyzna przez cały ten czas jedną ręką ściskał małe pudełeczko w swojej kieszeni. Zafascynowani sobą przemierzali nieznane sobie, opustoszałe uliczki Chorwacji. Stojąc naprzeciw ślizgonki Severus wyczarował w jej włosach kilka łodyżek lawendy, która mężczyźnie kojarzyła się tylko i wyłącznie z blondynką.

-Lucy ja... - mężczyzna stał zestresowany przed dziewczyną. - Mam ważne pytanie do ciebie.

-Tak Severusie? - dziewczyna wpatrywała się z miłością prosto w jego oczy, wyczekując kluczowego pytania.

-Ekhem... - zmieszał się i wycofał ze swojego dotychczasowego planu, nie miał na tyle odwagi w sobie, bał się reakcji dziewczyny, bał się, iż mu odmówi. - Mówiłaś, że potrzebujesz pomocy w jakimś eliksirze, jaki on by miał być?

-Oh... - zawód dziewczyny można było usłyszeć w jej, nie tego pytania oczekiwała. - To jest to ważne pytanie? - oburzyła się, lecz odrazu okiełznała swoje emocje, wiedząc, że mężczyzna przecież nie mógł wiedzieć czego oczekiwała, mimo, iż myśleli o tym samym, żadne nie miało na tyle odwagi, by powiedzieć o tym głośno. - Jesteśmy tu aby nie myślę o pracy, prawda?

-Racja, wybacz. - dziewczyna pocałowała go w policzek.

Severus wynajął nieduży, klimatyczny domek na piaszczystej plaży, gdzie spędzili równie romantyczną noc jak i cały ich dzień. Doznawali będąc razem uczucia błogości i bezpieczeństwa, czuli się oboje kochani, jak nigdy przedtem. Niestety kolejnego dnia ich mały raj musiał odejść w cień, na rzecz standardowego, nudnego i wyczerpującego życia. Musieli wrócić do Hogwart'u, ponieważ oboje wraz z kolejnym świtem wracali na lekcję.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz