Zakupy

308 24 4
                                    

Lucy przez ostatnie kilka dni przesiedziała nad książkami, studiując różne zaklęcia i eliksiry. Z każdym pytaniem mogła pójść do obrazu Dumbledora. Pewnego dnia chcąc się dowiedziec więcej o swoich prawdopodobnych wyładowaniach właśnie go zapytała.

-Albusie jak będą działały te wyładowania? Jak mam je kontrolować?

-Tak jak już mówiłem mogą pojawiać się, gdy będą targały tobą silne emocje. Kontrolować je możesz jedynie na tyle, aby je osłabić, nie będziesz mogła tego kompletnie zniwelować.

-Rozumiem. - zamyśliła się i delikatnie zasmuciła. - A czy ja mogę kogoś przez to zranić?

-Jeżeli wyładowanie jest spowodowane dobrymi emocjami, osoby w pobliżu lub które cię dotkną mogą poczuć ukłucie albo delikatne porażenie energią magiczną. - starze zrobił poważna mine. - Lecz gdy wyładowania są spowodowane negatywnymi emocjami, wtedy mogą nawet doprowadzić do śmierci.

-Na Salazara, jak to możliwe, że we mnie jest takie coś? - powiedziała zaszokowana.

-Tego nie wiem moje dziecko.

Następne kilka dni nadal spędzone nad książkami urozmaicił Lucy liścik, o treści :

"𝓙𝓾𝓽𝓻𝓸 𝓫𝓪𝓭𝔃 𝓰𝓸𝓽𝓸𝔀𝓪, 𝓲𝓭𝔃𝓲𝓮𝓶𝔂 𝓷𝓪 𝓟𝓸𝓴𝓪𝓽𝓷𝓪. 𝓢𝓮𝓿𝓮𝓻𝓾𝓼 𝓢𝓷𝓪𝓹𝓮"

Dziewczyna miała nadzieję, że wszystko będzie w porządku, że profesor ją polubi, naprawdę bardzo na to liczyła. Następnego dnia, wstała wcześniej bojąc się, że za śpi. Zaczęła szykować sobie ubranie, czarna sukienka z długim rękawem. Wzięła prysznic i umalowała się. Wyczesała mokre włosy i owinęła się w czarny szlafrok, postanowiła, że zanim się ubierz, zapali papierosa. Odpaliła go i poszła pić kawę do salonu, gdy tylko usiadła usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła je, a w ich stał profesor Snape, z uniesione brwią spoglądał na strój Lucy.

-Zapraszamy, będzie profesor musiał chwilę poczekać. - dziewczyna speszyła się.

-Ciekawe, że nie potrafisz wyrobić się nawet na spotkanie we własnych komnatach. - prychnął pogardliwie. - Gdybyś była już uczennicą dostała byś szlaban za niestosowny strój.

-Bardzo zabawne, niestety ze szlabanami musi pan poczekać do września. - odpowiedziała z cynicznym usmieszkiem. - Kawy? Herbaty?

-Ognistej. - odparł zimno bez cienia sarkazmu.

- Z samego rana? - zapytała w szoku. - Niestety nie posiadam takich specjałów w swoich komnatach, chodź lubię whiskey.

-Nie jesteś za młoda żeby pić whiskey? Z resztą nie ważne. - powiedział obojętnie.

Lucy zwróciła uwagę na to, że profesor przygląda się dymiącej popielniczce za jej plecami.

-Pali profesor?

-Czasami, a tak właściwie z jakiej racji ty tu palisz. - zapytał mając nadzieję przyłapać dziewczynę na czym kolwiek.

-Al... Znaczy dyrektor udzielił mi pozwolenia. - odpowiedziała pewna siebie. - Chce pan jednego?

Snape wziął od dziewczyny papierosa i odpalił go sobie różdżka, Lucy wskazała mu fotel na którym usiadł.

-Mam małą prośbę - powiedziała nie pewnie. - Zaklęcie osuszające - wskazała na swoje mokre włosy. - rzuciła bym je sama, ale jak profesor wie nie mam jeszcze różdżki.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz