Może On Się Boi?

205 19 0
                                    

Lucy znów obudziła się wtulona w Severusa, ale tym razem mężczyzna jeszcze spał, dziewczyna powoli wstała, aby go nie obudzić. Wykonała poranną toaletę i założyła na siebię swój czarny szlafrok. Dziewczyna zrobiła dwie kawy, po czym odpaliła papierosa i usiadła na fotelu. Nie musiała długo czekać, a w drzwiach sypialni stał już Severus, przyglądając się jej uważnie.

-Siadaj. - wskazała na fotel. - I tak już nie zdarzysz na śniadanie. - przelewitowała kubek z kawą do mężczyzny, który usiadł na przeciwnym fotelu. - Tak, wiem co chcesz powiedzieć. - dziewczyna przewróciła oczami. - To moja wina i "to" więcej się nie wydarzy. - przedrzeźała mężczyznę. - Już to słyszałam.

-Bardzo zabawne. - powiedział ironicznie. - Ale to prawda, że to twoja wina, gdybyś nie była wczoraj pijana to...

-To co? - przerwała mu dziewczyna. - To ja byłam pijana, więc co ty tu robisz Severusie? - zaakcentowała uszczypliwie.

-Słucham? - wzburzył się. - Czyli twoim zdaniem to moja wina?

-Absolutnie nikogo za nic nie obwiniam. - uniosła ręce do góry. - Gdybyśmy oboje tego nie chcieli, do niczego by nie doszło. - uśmiechnęła się flirciarsko. - Na przymus niczego nie robiłeś. - dziewczyna niby przypadkiem zsunęła szlafrok tak, aby ukazywał jej udo.

-Ykhm... - chrząknął zwracając uwagę na odsłonięte walory dziewczyny.

-Coś chciałeś powiedzieć? - zapytała wprawiając mężczyznę w zaklopotanie.

-Nie... Znaczy...

-Przejdźmy do rzeczy.- mówiła jedwabistym głosem. - Severusie teraz mi odpowiedź szczerze. - wstała z fotela i zaczęła powoli podchodzić do mężczyzny. - Chcesz mnie na stałe, czy nie?

-Ja... Lucy to nie o to chodzi... - było widać, że tym razem jest na przegranej pozycji, został przyparty do muru.

-A o co chodzi Severusie. - podeszła od tyłu do niego i zaczęła szeptać mu do ucha.

-Robisz to specjalnie. - spiął się na fotelu.

-Ale co ja robię? - zapytała niewinnie.

-Jesteś...

-Jakie to było słowo?- przerwała mu dziewczyna. - A no tak już wiem "pociągająca". - usiadła mu seksownie na kolanach, on za to nie wiedział co ma zrobić ze swoimi rękami, chciał dotknąć jej ciała, ale bardzo się powstrzymywał. - Więc jak Severusie? Chcesz mnie, czy nie?

-To nie jest takie proste. - próbował się skupić na czymś innym niż dziewczyna na jego kolanach.

-A co tu jest trudniego. - zapytała głaszcząc go po policzku.

-Jestem dwa razy od ciebie starszy. - odpowiedział poważnie zabierając rękę dziewczyny z policzka.

-Nigdy wiek mi nie przeszkadzał.

-Od września będę twoim nauczycielem.

-Możemy trzymać to w sekrecie - uśmiechnęła się łobuziarsko. - Do póki nie skończę szkoły.

-Jestem śmierciożercą.

-To akurat słabe posunięcie z twojej strony, chociażby ze względu na to, że też będę. - wstała z jego kolan. - Koniec zabawy w kotka i myszkę - powiedziała już stanowczo. - Jeżeli chcesz ze mną spróbować, po prostu to powiedz, jeżeli nie, to zrozumiem.

-Ja... Lucy ja potrzebuje czasu. - wolał uniknąć jak narazie tego tematu.

-Dobrze - odpowiedziała chłodno. - Ale pamiętaj, nie będę czekała wiecznie, więc nie baw się moimi uczuciami. - mówiła patrząc mu głęboko w oczy, można było zinterpretować to jako prośbę. - Myślę, że powinieneś już iść. - otworzyła mu drzwi, siadając na fotelu.

-Lucy...

-Miłego dnia profesorze. - przerwała mu nawet na niego nie spoglądając,czuła się nieusatysfakcjonowana przebiegiem ich rozmowy, oczekiwała wyjaśnienia całej "relacji" jaka między nimi zaistniała.

Przez kilka kolejnych dni mężczyzna jej unikał, nie zamienił z nią ani jednego słowa. Dziewczyna przyjęła to jednoznacznie, więc starała się nie wchodzić mu w drogę. Pewnego dnia dyrektor wezwał ją do swojego gabinetu.

-Witaj moje dziecko. - uśmiechnął się wesoło staruszek. - Dzisiaj jest spotkanie zakonu.

-Naprawdę? Muszę do niego dołączyć Albusie.

- Domyślam się, dlatego ci o tym mówię Lucy. - poklepał dziewczynę po ramieniu. - Spotkanie będzie o 15.

- Tak po prostu? Pozwalasz mi przyjść i tyle? Nie macie jakichś testów? Każdy tak sobie może dołączyć? - dziwiła się dziewczyna.

-Przyjmujemy tylko zaufanych ludzi, nie potrzeba im robić testów. - mówił dumnie. - Przyjdź do mnie o 14, udamy się na spotkanie wspólnie.

-No dobrze.

Dziewczyna wróciła do swoich komnat, dziwiąc się, że do czegoś tak ważnego i tajnego jak zakon feniksa, można dostać się tak łatwo, aż dziw, że to wszystko nadal istnieje. Do 14 zostało jej jeszcze dwie godziny, przez ten czas zdarzyła napisać esej, na zaliczenie poprzednich lat z OPCM. Gdy skończyła, wybiła na zegarze godzina 13:30. Lucy chciała dobrze się prezentować na tym spotkaniu, najbardziej liczy się pierwsze wrażenie, więc założyła czarną sukienkę do kolan z golfem, do tego wyciągnęła z szafy bardzo ładny, czarny płaszcz, umalowała się delikatnie, tylko na tyle, aby zatuszować wady i uwydatnić zalety swojej twarzy. Równo o wyznaczonej godzinie była już w gabinecie dyrektora.

- Tak więc jestem. - wskazała na swój strój po czym się obróciła do okoła. - Jak wyglądam?

-Z pewnością zrobisz na nich dobre wrażenie. - kiwnął jej głowa starzec. - Chciałem się zapytać moje dziecko, jak z Severusem? Zauważyłem, że ostatnio nie rozmawiacie.

- Unika mnie. - dziewczyna spuściła wzrok. - Więc nie będę mu wchodzić w drogę. Wykonam moje zadanie i stąd odejdę, nie mam zamiaru być nachalna.

-Rozumiem moje dziecko, ale może nie poddawaj się tak łatwo?

-Ale ja go w prost zapytałam, czy chciałby stworzyć ze mną związek. - spojrzała dyrektorowi w oczy. - Stwierdził, że potrzebuje czasu, od tamtej pory się nie odezwał, chyba to jednoznaczna odpowiedź.

- Nie zawsze moje dziecko. - uśmiechnął się. - Może on się boi?

-Severus Snape się boi? - prychnęła. - On się niczego nie boi.

-Może boi się, że cię zrani? - spojrzał na nią pobłażliwie. - Albo ty zranisz jego?

- Nigdy w życiu, nie chciała bym go zranić. - powiedziała najszczerzej jak mogła.

- Ja to wiem i ty to wiesz moje dziecko, po prostu, żyj swoim życiem.

-Ja tu nie mam życie Albusie, to nie jest mój świat, zapomniałeś? - zapytała przygnębiona.

-Ale przyjął cię jak swoją, nikt ci nie zabroni ułożyć tu sobie życia. - poklepał ją po ramieniu dodając otuchy.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz