Sectumsempra

146 16 0
                                    

Lucy wyszła przed budynek, by ochłonąć po całym tym przedstawieniu, sama już nie wiedziała czy dobrze robi ale pocieszało ja to, że zawsze może cofnąć się w czasie. Gdy tylko odpaliła papierosa jej kontemplację nad życiowymi rozterkami, musiał jej jak zwykle przerwać powód całego zamieszania. Dziewczyna zignorowała go, nie przeszkadzając sobie w paleniu, ale mężczyzna nie wytrzymał niezręcznej ciszy.

-Skąd wiedziałaś, że kłamał? - temat Remusa i Nimfadory zdawał mu się bardzo znajomy.

-Gdyby ją kochał, nigdy by jej nie zranił, a już napewno nie zostawił. - jej głos sugerował, że dziewczyna jest wyczerpana mentalnie.

-Niektórzy ranią innych nie dlatego, że chcą zranić. - patrzył na dziewczynę, która nadal była odwrócona w inną stronę skupiając swój swój wzrok na czarnym niebie. - Może miał rację zostawiając ją dla jej dobra. - dziewczyna odwróciła się do niego gwałtownie.

-Gdy czuje się miłość, nie liczy się czy jesteś dwa razy starszy, czy dwa razy młodszy. - była pewna tego co mówi, a jej ton stawał się coraz bardziej emocjonalny. - Nie liczy się jakiej jesteś krwi, skąd jesteś, ani kim jesteś.

-Może bał się, że ją zrani. - mężczyzna widział w oczach dziewczyny cień smutku, czuł się jak gdyby usprawiedliwiał samego siebie, chciał ją jakoś przeprosić, miał nadzieję, że ta rozmowa mu w tym pomoże.

-I przez ten strach zranił ją dwa razy bardziej. - Lucy czuła tak samo, jak gdyby rozmawiali o tym co między nimi się wydarzyło ale chyba łatwiej było obojgu za wzór stawiać, martwą już zapewne parę. - Zostawił ją samą ze swoimi uczuciami, nie wiedziała, czy kiedykolwiek coś do niej czuł. To wszystko zaczęło ją wyniszczać, serce jej krwawiło, dusza płakała, a umysł tęsknił. W końcu zatraciła by się w swoim bólu. - Severus widział jak wiele cierpienia sprawia jej wypowiadanie tych słów czuł, że Lucy mówiła o sobie, chciał dać jej to wszystko z siebie wyrzucić. - Też bym chciała być tak kochana jak Remus był przez Tonks, jak Voldemort jest przez Bellę, jak Lucjusz jest przez Narcyzę, jak Lili była przez ciebie... - z oczu dziewczyny zaczęły spływać gorące łzy, mocząc jej policzki, Severus chciał coś zrobić, podejść, przytulić, serce mu pękało, gdy widział Lucy w takim stanie. - Nie podchodź. - powiedział stanowczo dziewczyna odsuwając się i ocierając łzy, wyciągnęła różdżkę w stronę mężczyzny, by wiedział, że nie żartuje. - Ale zobacz Severusie, że w każdej tej historii miłość jest tylko po jednej stronie. - mężczyzna nie miał pojęcia jak postąpić wiedział, że go nie skrzywdzi, w końcu wiązała ich przysięga, wtedy sama by zginęła, ale wolał zachować odległość, nie denerwując dziewczyny. - Tonks dobrowolnie oddała by życie za Remusa, a on bez trudu by ją zostawił. Miłość Bellatrix jest tak wielka, że wykonała by każdy, nawet najbardziej niebezpieczny rozkaz, a Voldemort traktuje ją jak resztę swoich sługusów. Narcyza to najlojalniejsza i najbardziej oddana kobieta, a Lucjusz nie ma problemu by ją zdradzać. - dziewczyna ominęła omawianie relacji Severusa i Lili, nigdy nie była z tym do końca pogodzona, tak samo wiedziała, że mężczyzna też nie lubi o tym wspominać, zrobiła przysługę sobie i jemu, choć ten przykład był najbardziej trafny. - Każdy chciałby być kochany, ale druga osoba, która też by tego chciała jest trudna do odnalezienia. - mężczyzna cały czas się wsłuchiwał w słowa dziewczyny, coraz bardziej zdając sobie sprawę jak wielki błąd popełni, kłócąc się z nią i odsuwając od siebie. - A najgorsze jest to, że jak wydaje ci się, że taka osobę już znalazłeś... To okazuje się, że jest kłamcą - dziewczyna zaczęła płakać jeszcze bardziej, z trudem wypowiadając zdania łamiącym się głosem. - Który po daniu ci wielkich nadziei potrafi cię oszukać. - Severus chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna dodała jeszcze. - Jak to szło? "Nie mów, że dla ciebie to coś znaczyło".

-Lucy dobrze wiesz, że było to powiedziane w emocjach. - próbował się wytłumaczyć, wiedział, że to wszystko przez niego, zrobił krok w kierunku dziewczyny, która natychmiastowo się cofnęła i wycelowała w niego różdżką.

-Mówiłam nie podchodź! - powiedziała stanowczo unosząc głos, nie chciała litości, niczego nie pragnęła bardziej jak spokoju. - Było by najlepiej, gdybyś już poszedł, chce być sama.

-Ale ja nie chcę cię zostawiać samej. - powiedział głosem łagodnym i pełnym współczucia, wręcz przepraszającym za grzechy, dziewczyna żałowała całej tej rozmowy, znów okazała swoją słabość przed mężczyzną, nie tak miało to wyglądać, to on miał teraz cierpieć, a nie ona.

-Czemu? - teraz już łkała bez opamiętania, wszystkie blokady jej puściły, nie dała rady dłużej się powstrzymywać, tak bardzo go kochała, przez co tak samo go nienawidziła. - Czemu mi to robisz? Czemu mi tak na tobie zależy?- Severus spróbował znów podejść do dziewczyny i ją przytulić, miał nadzieję, że to rozwiąże wszystkie problemy, bez używania słów. - Nie! - krzyknęła dziewczyna, znów się wycofując. - Sectumsempra! - Severus spojrzał z pomieszaniem przerażeniem, żalu i bólu na Lucy. - Mówiłam nie podchodź. - powiedziała słabym głosem, z jej ran zaczęła lać się soczyście czerwona krew, zlepiając każdy kawałek jej ubrania, mężczyzna podbiegł do niej szybko łapiąc opadające chłodne ciało dziewczyny.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz