Inkantacja

81 11 3
                                    

-Wreszcie znalazłeś czas łaskawco. - powiedziała ironicznie ślizgonka, wchodząc do pokoju dyrektora, który niewzruszony siedział za biurkiem.

-Lucy, nie przesadzasz czasami? - zapytał lekceważąco starzec, co spotkało się z niemałym oburzeniem Mistrza Eliksirów.

-Nie mów jej, że przesadza Dumbledore. - czarnowłosy uderzył z chukiem, dłonią w blat. - Bo w niczym jej nie pomogłeś, chodź obiecywałeś. - blondynka chwyciła swojego towarzyszą za dłoń, próbując trochę go uspokoić. - Narażając własne życie, ukończyła w 90% to cholerne lusterko, a ty jak zwykle przychodzisz na gotowe i zbierasz poklaski.

-Musiałem mieć plan, gdyby się nie udało. - odparł dumnie, nic sobie nie robiąc ze słów mężczyzny.

-Nie wiem czy zwróciłeś uwagę ale twój plan od samego początku spalił na panewce. - mówił już dużo spokojniej, za to chłodno i dobitnie. - Gdyby Potter miał teraz niszczyć i szukać horkruxów, co samo w sobie jest już bezsensowne, że względu na to, że Voldemort odstąpił od swojego stanowiska, to nikt mu nie pomoże, zauważ, że zakon Feniksa już nie istnieje.

-Wtedy ty byś mu pomógł Severusie. - powiedział pewnie starzec, patrząc wymownie na mężczyznę. - Pamiętasz nasza umowę?

-O nie ma takiej opcji Albusie. - warknęła stanowczo ślizgonka, z narastającą w niej wściekłością. - Severus teraz stoi z boku i się nie naraża. - przez jej oczy przebiegł błysk wyładowania, gdy tylko dyrektor to zobaczył odrazu spotulniał. - Nawet gdybyś go błagał to JA mu nie pozwalam, ma być przymnie, rozumiesz?! - wykrzyczała starcowi, po czym wzięła kilka głębokich oddechów, cisza w pomieszczeniu trwała dopóki blondynka znów jej nie przerwała, gdy tylko trochę się uspokoiła. - Teraz pochwal się Severusowi co zrobiłeś.

-Chyba nie rozumiem moje dziecko. - dziewczyna spojrzała na niego pobłażliwie, po czym zasmiela się krótko i złośliwie.

-Ręka. - kiwnęła głową w jego stronę, zawieszając swój wzrok na jego poczerniałej dłoni, wystającej z masywnych poł szat, czarnowłosy mężczyzna lustrował kończynę pożeraną przez urok. - Nasz inteligentny dyrektor, nałożył na siebie, czarnomagiczny pierścień, przedmiot, który mógł mieć miliony zabezpieczeń na sobie. - widocznie wyśmiewała starca. - Kto by pomyślał, że może nieć narzucony na siebie urok... Cóż Albusowi został rok życia, a nawet mniej.

-Ty zdziecinniały starcu, co ty sobie myślałeś? - Mistrz Eliksirów chwycił się za nasadę nosa, niedowierzając w głupotę dyrektora.

-Mam nadzieję, że masz ten pierścień. - zmierzyła go wzrokiem blondynka.

-Oczywiście, że mam.

-Cały? Nie zniszczony? - wypytywała uparcie.

-Jeszcze nie udało mi się tego dokonać ale...

-Oddaj mi go. - powiedziała stanowczo, wyciągając rękę w stronę siwego mężczyzny.

-Słucham? - zdziwił się.

-Bez niego nie wezwę Voldemorta, co łączy się z tym, że nie naprawie świata. - warknęła, znów z podniesionym ciśnieniem. - Czego nie rozumiesz? - starzec spuścił wzrok i pokornie oddał horkrux w ręce dziewczyny. - Możemy już zająć się tym po co tu przyszliśmy? - jad sączył się ze słów dziewczyny, przez ostatnie ostatnie miesiące, jej stosunki z Dumbledorem znacznie się pogorszyły, co spowodował sam starzec. - Trzymaj, musimy we trójkę wypowiedzieć tę inkantację. - podała mu zwitek zapisanego papieru. - Severus już ją zna. - przez dłuższą chwilę siwy mężczyzna studiował słowa zapisane na notce.

-Jesteś gotowy? - uniósł brew czarnowłosy, widząc odkładany przez drugiego mężczyznę skrawek karteczki.

-Tak. - przytaknął pewnie.

-Naprewno? - starała się upewnić ślizgonka. - Jeśli coś pójdzie nie tak, to miesiące pracy odejdą w niebyt.

-I to będzie wyłącznie twoja wina. - powiedział dosadnie Mistrz Eliksirów.

-Jestem pewny.

Cała trójka wymierzyła swoimi różdżkami w stronę zwierciadełka, zaczęli starannie i powoli wymawiać ciężką i wyczerpującą inkantację, nawet dla największych czarodziejów. W pokoju brzmiał ogłośny, pomruk słów "Recipiunt speciem memoriae cogitationoes!", żadne z zebranych nie miało zamiaru narażać ich projektu, popełnioną przez przypadek, chodź by najmniejszej pomyłki, skupiając na zadaniu całą swoją uwagę. Cała scena trwała długo, powtarzana inkantacja, była dla całej trójki wyczerpującą, potrzebowali dużo magicznej energii i samozaparcia mentalnego. Z ostatnim wypowiedzianym słowem Dumbledore odrazu opadł na fotel stojący niedaleko, ciężko dysząc, Lucy wylądowała na posadzce, oparta na kolanie, za to Mistrz Eliksirów musiał przytrzymać się ściany. Wszyscy byli wyczerpani, nawt ślizgonka, nie przypuszczała, że będzie to aż tak wymagające.

-Jak się czujesz Albusie? - zapytał czarnowłosy, gdy tylko trochę odpoczęli.

-W porządku. - powiedział, trzymając się za pierś. - Już lepiej.

-Musimy wypróbować teraz myślodsiewnię. - wstała dumnie blondynka, nie dając po sobie poznać zmęczenia. - I porównać z tą twoją pierwotną.

-Proszę bardzo. - machnął ręką, nawet nie wstając.

Lucy wybrała i wyjęłam z umysłu jedno ze swoich wspomnień. Umieściła jasną, magiczną nić w myślodsiewni dyrektora, obejrzała je dokładnie i przeanalizowała, po czym zrobiła to samo na swoim lusterku. Jakie szczęście napłynęło na jej zmęczoną twarz, gdy okazało się, iż jej zwierciadełko działa poprawnie, dokładnie tak samo jak pierwotny artefakt. Uśmiechnęła się radośnie lecz krótko, do swojego ukochanego.

-Teraz zostało nam tylko zebranie wspomnień od Voldemorta i będziemy w domu. - westchnęła.

-Wspaniale moje dziecko. - powiedział z ulgą starzec.

-Ty się tak nie ciesz. - ugasiła jego zapał ślizgonka. - Zanim go przywołam minie trochę czasu, a muszę być wiarygodna dla śmierciożerców...bo inaczej mnie zniszczą.

-Więc co w związku z tym? - zlekceważył dyrektor, co spotkało się z karcącym go spojrzeniem czarnowłosego.

-Przyjdę w tym roku cię zabić Albusie. - odparła chłodna i niewzruszona. - Nie zostało ci dużo czasu, musisz poświęcić się dla dobra sprawy. - dziewczyna była stanowcza, nie zamierzała go prosić, po prostu mu to nakazała.

-Rozumiem...

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz