Słowa I Czyny

166 17 0
                                    

Lucy wracała z błoni, ostatnio przesiadywała tam coraz częściej, wiosna to piękna pora roku, cały świat przy niej rozkwita. Dziewczyna szła koratarzami Hogwart'u i na jednych z nich zobaczyła swojego ukochanego Severusa, rozejrzała się widząc, że nikogo w pobliżu nie ma, podeszła do niego.

-Dzień dobry Sever. - powiedziała serdecznie z uśmiechem na twarzy.

-Dzień dobry panno Destino. - odpowiedział oficjalnie, chłodnym tonem.

-Panno Destino? - zdziwiła się mocno dziewczyna. - Nikogo w pobliżu nie ma, coś się stało?

-Gdzie ostatnio byłaś? - nadal mówiła głosem wypranym z emocji.

-Zależy o co ci chodzi...możemy przejść do moich komnat? - dziewczyna kompletnie nic z tego nie rozumiała, czemu mężczyzna tak się zachowywał. - Zanim ktoś nas zobaczy. - Severus razem z dziewczyną bez słowa przeszli do jej kwatery. - Teraz możesz mi wytłumaczyć o co chodzi? - powiedziała spokojnie.

-Gdzie ostatnio byłaś i z kim? - mówił chłodno i stanowczo. - Tego dnia, gdy nie mogłem się z tobą spotkać.

-Byłam w Hogsmeade ze znajomymi. - odpowiedziała zgodnie z prawdą, choć nadal nie wiedziała co jest nie tak. - Czy to coś złego?

-Kłamiesz. - gdy dziewczyna usiadła na fotelu, mężczyzna zauważył kwiat na jej biurku. - Z kąd masz tą róże? - jego głos stawał się coraz bardziej nerwowy. - Jeszcze raz pytam gdzie byłaś?

- Ja ci to wszystko wyjaśnię, to nie tak jak wygląda. - zaczęła się tłumaczyć, domyśliła się co mężczyzna jej sugerował.

-Tak, zawsze tak się mówi. - zadrwił z dziewczyny. - Teraz proszę bardzo, tłumacz się.

-To róża od kolegi, a ostatnio naprawdę byłam w Hogsmeade ze znajomymi. - mówiła spokojnie, widząc nerwy wzburzenego mężczyzny, nie chciała dokładać oliwy do ognia.

-Kłamiesz! - podszedł do niej i jedną ręką przyparł ją do oparcia fotela. - Widziałem cię z nim. Ile to trwa?

-Ale co ma trwać Sever...

-Nie mów tak do mnie! - krzyknął na dziewczynę, która cały czas próbowała zapanować nad sytuacją. - Jak mogłem dać się tak wciągnąć w twoje gierki.

-Jakie gierki Sever, przecież....

-Powiedziałem! - uderzył pięścią w ścianę za fotelem tuż obok dziewczyny. - Nie mów tak do mnie. Nawet nie potrafisz się przyznać. - dziewczyna wstała z fotela widząc, że mężczyzna jest coraz bardziej rozdrażniony.

-Nie mam do czego się przyznawać, nic nie zrobiłam nap... - Severus uderzył dziewczynę w twarz, przez co upadła na podłogę, a z jej oczu polały się łzy.

-Może Black miał rację, jesteś zwykła dziwką.

-Jak możesz...Sever, proszę. - zaczęła płakać jeszcze bardziej, ocierając krew ze swojej twarzy, patrzyła jak mężczyzna znika za drzwiami, zatrzaskując je za sobą.

Lucy siedział na podłodze jeszcze długi czas płacząc, nie mogła się pozbierać po tym co się wydarzyło, Severus ją uderzył, dziewczyna nie mogła w to uwierzyć, do tego ją zwyzywał. Serce pękło jej na małe kawałeczki, a wyładowania zaczynały wydobywać się z jej ciała tworząc kopułę wokół dziewczyny. Powoli jej smutek zaczął przeradzać się w złość, która zaczęła dominować w jej umyśle. Wściekła na siebie i na Severusa, wstała z podłogi i ciskając gromami z oczu udała się szybkim krokiem do dyrektora. Nie zważając na nic i na nikogo, wtargnęła do jego gabinetu, otwierając drzwi z taką siłą, że odbiły się od ściany.

-Ufasz mi Albusie? - w jej głosie było słychać wściekłość chodź starała się mówić spokojnie.

-Co się stało moje dziecko? - zapytał mocno zaskoczony zachowaniem dziewczyny.

-Pytam czy mi ufasz! - uniosła się.

-Oczywiście, że tak Lucy. - patrzył w szoku na dziewczynę w oczach której było widać przemykające wyładowania. - Ale co się stało?

-Severus zapłaci za to jak ze mną postąpił. - w głosie słychać było jedynie gniew i żal. - Obiecuję ci Albusie, że wszystko później naprawię, ale najpierw on musi zobaczyć, że zabawił się uczuciami nie tej osoby co trzeba. - mówiła śmiertelnie poważnie, po czym wyszła z gabinetu trzaskając za sobą drzwiami, zostawiając zaszokowanego dyrektora w kompletnej niewiedzy.

Dziewczyna wracała z powrotem do lochów, postanowiła powiadomić mężczyznę jak bardzo pożałuję swoich czynów. Nie zamierzała pukać, weszła do jego komnat, nadal z widocznymi wyładowaniami w oczach. Mężczyzna siedział w fotelu, osłupiony wtargnięciem dziewczyny.

-Co ty wyprawiasz? - mówił chłodnym tonem.

-Chce ci tylko uświadomić jaki błąd popełniłeś. - mroziła go spojrzeniem. - Traktowałeś mnie jak darmową, prywatną dziwkę, tak? Zabawiłeś się moimi uczuciami.

-Nie mów, że dla ciebie to coś znaczyło. - prychnął, cała ta sytuacja nie robiła na nim za dużego wrażenia. Źrenice dziewczyny zawęziły się na te słowa, zabolały ją okropnie, myślała, że Severus bierze ich choć trochę na poważnie.

-Przez te wszystkie lata bycia nauczycielem, szpiegiem i śmierciożercą, zmieniły cię w potwornego dupka, wiesz Severusie? - mówiła wypranym z uczuć tonem, patrząc mu prosto w oczy, a przy każdym słowie sącząc jad. - Ale dobrze, teraz zobaczysz jak ja się bawię, wszyscy jeszcze będziecie przede mną klękać.

-Ty mnie próbujesz przestraszyć? - uniósł brew w ironicznym rozbawieniu. - Daj spokój...

-Nie Sever, ja cię nie straszę. - uśmiechnęła się do niego złowieszczo. - Ja ci tylko obiecuję, że będziesz się przyglądał jakie konsekwencje spowodowały twoje słowa i czyny. - wyszła trzaskając drzwiami.

Mężczyzna opadł spowrotem na fotel, nie wiedział co planuje dziewczyna, martwił się, że naprawdę może zrobić coś głupiego. Żałował swoich słów, ale nie umiał tak po prostu przeprosić, choć widział do jakiego stanu doprowadził Lucy nie potrafił przyznać się do błędu. Stwierdził, że teraz powinien unikać dziewczyny, aby ochłonęła. Miał tylko nadzieję, że nie zrobi sobie krzywdy.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz